Orzecznictwo (103)
Czy będzie można żądać od Google'a usunięcia danych z wyszukiwarki?
Napisał Adam BijakTrybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wkrótce wyda precedensowy wyrok, który może mieć niebotyczne skutki dla właściciela wyszukiwarki internetowej Google. Rozstrzygnięcie ma stwierdzać, czy Google będzie miało obowiązek usuwać dane osobowe na czyjś temat ze wszystkich stron indeksowanych w wyszukiwarce. Orzeczenie będzie miało wpływ na całą UE, więc gra toczy się o wysoką stawkę.
Wszystko zaczęło się od pewnego Hiszpana, który wpisując w wyszukiwarce swoje imię i nazwisko natrafiał na niekorzystne dlań informacje na stronie tamtejszej gazety „La Vanguardia Ediciones”. Pomimo tego, że Hiszpan wzywał gazetę do usunięcia nieaktualnej informacji, portal odmawiał. W tej sytuacji nie pozostało mu nic innego, jak zgłosić się do hiszpańskiego oddziału Google. Sprawa okazała się na tyle skomplikowana, że zajęła się nią centrala w USA. Rozgoryczony Hiszpan nie zasypiał gruszek w popiele i zgłosił sprawę do hiszpańskiej agencji ochrony praw osobowych. Instytucja uznała, że Google powinien usunąć dane skarżącego z indeksów wyszukiwarki, by nie było możliwości odnalezienia informacji o nim w ten sposób. Natomiast nie uwzględniło skargi przeciwko gazecie, która obwieszczając sporne informacje, stosowała się do obowiązującego prawa. Sprawa trafiła do sądu, ale jej poziom skomplikowania, a przede wszystkim waga, sprawiły, że ostatecznie trafiła do Trybunału.
Orzeczenie ma dotyczyć kilku ważkich zagadnień, m.in. czy wyszukiwanie w Google jest przetwarzaniem danych osobowych w myśl unijnego ustawodawstwa lub orzec o tym, czy można amerykańską korporację uznać za administratora danych zgromadzonych na stronach widocznych w wyszukiwarce. Ponadto, Trybunał ma orzec, czy urząd zajmujący się kwestiami danych osobowych może żądać od Google'a usunięcia danych z indeksu wyszukiwarki. Oprócz tego, wyrok może wybiec daleko poza stan faktyczny – mówi się, że może być w nim zawarte zdanie Trybunału w sprawie tzw. prawa do bycia zapomnianym, które nie zostało ujęte w prawie wspólnotowym. Zgodnie z jego koncepcją, każdy mógłby żądać od Google'a, by uniemożliwić znalezienie w wyszukiwarce informacji na jego temat.
Precedensowe rozstrzygnięcie może mieć duży wpływ na projektowane rozporządzenie o ochronie danych osobowych. Unijnym specjalistom nie przypada do gustu polityka prywatności Google'a, który ich zdaniem przechowuje dane osobowe bez określonego terminu, a także umożliwia zebranie wielu informacji na temat czyjejś działalności w sieci bez podawania wielu danych osobowych. Niezwykle interesująca wydaje się perspektywa, jaką rozwija to orzeczenie. Choć ciężko sobie to wyobrazić w praktyce, to interesujące wydaje się pytanie, czy ów wyrok można będzie zastosować chociażby do przedsiębiorców czy określonych marek, gdzie przedsiębiorca mógłby żądać usunięcia przykładowo nazwy jego firmy czy znaku towarowego.
Nieuczciwa konkurencja w oznaczaniu praktyk lekarskich
Napisał Adam BijakPochodzący z Grecji chirurg, Kostas Konstantinides, prowadzący w swoim kraju regularną działalność gospodarczą, jednocześnie raz lub dwa razy w miesiącu wykonywał specjalistyczne zabiegi w Niemczech, po czym wracał do Grecji, a wszelkie konsultacje i opiekę pooperacyjną zapewniał personel niemieckiej placówki. Jeden z pacjentów, zaskoczony wysoką stawką za zabieg, wniósł w tej sprawie skargę do izby zawodowej lekarzy w Hesji.
Wszczęto postępowanie dyscyplinarne i w jego wyniku żądano surowego ukarania Konstantinidesa za dwa przewinienia. Pierwszym było zażądanie zbyt wysokiej i niezgodnej z korporacyjnymi przepisami stawki za zabieg. Drugie dotyczyło reklamy usług chirurga – mianowicie na jego stronie internetowej widniały informacje o usługach świadczonych w „instytucie niemieckim” lub „europejskim”, co mogło wywołać u potencjalnych pacjentów błędne przekonanie, że chodzi o usługi w ramach stałej struktury instytucjonalnej, związanej z badaniami naukowymi. Niemiecki sąd powziął wątpliwości w kwestii kompatybilności heskich przepisów korporacyjnych ze swobodą świadczenia usług, zwrócił się więc do Trybunału Sprawiedliwości UE o wykładnię, a ten przekazał sprawę do zaopiniowania rzecznikowi generalnemu.
Rzecznik podjął się wnikliwej analizy każdego przedstawionego zagadnienia i w lutym 2013 r. uznał, że w pierwszej kwestii Grek dysponował dopuszczalną w danym stanie faktycznym i prawnym swobodą ustalania ceny zabiegu. Dlatego też odpowiedzialność dyscyplinarna, pomimo istnienia pewnego wachlarza dowolności, musi budzić u osoby wykonującej działalność zawodową niepewność wobec prawa. Zaś wyjątkowo wysoka kara – w przedmiotowej sprawie sięgająca 50 000 euro – połączona z uznaniem za nielegalne wykonywaniem zawodu stanowi oczywiste ograniczenie swobody świadczenia usług.
Natomiast w sprawie wątpliwej reklamy, rzecznik uznał, że w materii tak ważkiej jak ludzkie życie i zdrowie, reklama małej, prywatnej kliniki przedstawiająca ją jako instytucję prowadzącą badania naukowe może wprowadzić w błąd pacjentów i podlega karze. Jednakże, zastrzeżenia co do nadmiernej wysokości kar dyscyplinarnych w państwie przyjmującym świadczącego usługi są również w tej materii aktualne.
15 stycznia 2013 r. Naczelny Sąd Administracyjny wydał interesujące orzeczenie z zakresu wzorów użytkowych. 5 września 2008 r. do Urzędu Patentowego wpłynął sprzeciw wobec decyzji o udzieleniu prawa ochronnego na wzór użytkowy zbiornika, ze względu na brak nowości wzoru. Zbiornik według spornego wzoru użytkowego był już w dacie zgłoszenia produkowany od kilku lat. Technologia wytwarzania tych zbiorników została opracowana przed 2003 r.
Urząd Patentowy unieważnił prawo ochronne na sporny wzór użytkowy. Właściciel wzoru wniósł skargę do WSA, podważając materiał dowodowy. Sprawa skończyła się kasacją.
Istota problemu w rozpoznawanej sprawie sprowadzała się do ustalenia, czy doszło do publicznego ujawnienia wszystkich istotnych cech rozwiązania przed datą jego zgłoszenia, które spowodowało utratę przesłanki nowości tego rozwiązania. Rozpatrujący sprawę sąd uznał, że faktura dotycząca nabycia zbiornika dwupołówkowego wykonanego zgodnie z projektem budowlanym, który został udostępniony jeszcze przed wystawieniem faktury, zawierającym wszystkie istotne cechy znamienne spornego wzoru użytkowego, może stanowić dowód w sprawie.Sąd stwierdził, że zbiornik będący przedmiotem spornego wzoru użytkowego w dniu zgłoszenia do Urzędu Patentowego był już znany i nie posiadał cechy nowości, skutkiem czego nastąpiło unieważnienie prawa ochronnego na ten wzór. Wykorzystanie wzoru w handlu powinno zostać udowodnione w taki sposób, żeby nie było wątpliwości co do daty, w której to nastąpiło, a sposób ujawnienia był taki, że mogli się z nim zapoznać specjaliści z danej branży.
Z uwagi na powyższe, dowodem potwierdzającym wcześniejsze publiczne ujawnienie wzoru użytkowego przez jego stosowanie przed datą, według której oznacza się pierwszeństwo do uzyskania prawa ochronnego skutkujące utratą nowości mogą być faktury sprzedaży wraz z dokumentacją techniczną przedstawiającą wszystkie zastrzeżone cechy znamienne rozwiązania stanowiącego wzór użytkowy wraz z załączonym oświadczeniem kupującego poświadczającym nabycie tego rozwiązania z określoną datą pewną.
Nie można zarejestrować zbyt podobnego znaku towarowego
Napisał Adam Bijak15 stycznia 2013 r. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wydał interesujący wyrok w sprawie z zakresu znaków towarowych, w której rozstrzygnięto spór między Lidl Stiftung & Co., KG a OHIM, z udziałem Lactimilk SA. Zgłoszony przez Lidl znak towarowy "BELLRAM" nie uzyskał ochrony w Urzędzie ds. Harmonizacji Rynku Wewnętrznego (OHIM), gdyż zdaniem urzędników mógł mylić się konsumentom ze znanym producentem przetworów mlecznych, od wielu lat posługującym się znakami towarowymi z elementem "RAM". Spór trafił do sądu.
15 stycznia bieżącego roku Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wydał wyrok dotyczący opisowych znaków towarowych. Spółka BSH Bosch und Siemens Hausgerate, zgłosiła do Urzędu ds. Harmonizacji Rynku Wewnętrznego (OHIM) słowny znak towarowy "ecoDoor", w klasyfikacji wskazując produkty, których częścią składową mogą być drzwi. Urząd odmówił zarejestrowania znaku, gdyż według eksperta rejestrowany znak miał charakter opisowy wobec produktów ze zgłoszonej klasyfikacji i nie posiadał odpowiedniej zdolności odróżniającej.
Spółka odwołała się, ale Izba Odwoławcza podzieliła pogląd eksperta. Wyróżniwszy potencjalną grupę odbiorców jako anglojęzycznych, uznano, iż zbitka słów „eco” i „door” stosowana wobec produktów z drzwiami, będzie raczej kojarzyła się z cechą produktów, jaką jest ekologiczne działanie drzwi, niż spełniała kluczową funkcję znaku towarowego, czyli funkcję odróżniającą.
19 grudnia 2012 r. Trybunał Sprawiedliwości UE orzekł w przedmiocie pytań prejudycjalnych w sprawie C – 149/11 Leno Merken. W dniu 27 lipca 2009 r. spółka Hagelkruis zgłosiła do rejestracji w urzędzie własności intelektualnej państw Beneluksu (BOIP) słowny znak towarowy OMEL. Traf chciał, że spółka Leno zarejestrowała już kilka lat wcześniej łudząco podobny wspólnotowy znak towarowy ONEL, a ponadto okazało się, iż znaki został zgłoszone w tych samych kategoriach klasyfikacji nicejskiej, co oznaczało, że mylące oznaczenia funkcjonowałyby na tym samym rynku podobnych produktów czy usług.
Do BOIP trafił sprzeciw Leno, a następnie odpowiedź Hagelkruis wzywająca drugą stronę do przedstawienia dowodów na używanie spornego znaku. Finalnie, BOIP oddalił sprzeciw Leno, gdyż uznał okoliczność używania znaku ONEL w ciągu pięciu lat przed kwestionowanym zgłoszeniem za nieudowodnioną. Decyzję zaskarżono, a sąd, przed który trafił spór, zdecydował się zadać Trybunałowi pytania prejudycjalne, które zasadniczo sprowadzały się do jednej kwestii - określenia granic terytorialnych, w których znak musi być używany, aby spełniona została przesłanka „rzeczywistego używania” przewidziana w rozporządzeniu w sprawie wspólnotowego znaku towarowego, ze szczególnym akcentem położonym na pytanie, czy używanie znaku na terytorium jednego państwa członkowskiego jest wystarczające.
Trybunał Sprawiedliwości UE w uzasadnieniu wyroku wiele miejsca poświęcił na próbę sprecyzowania pojęcia „rzeczywistego używania”. Odwoławszy się najpierw do motywów dyrektywy, uznał iż u podstaw wspólnotowej regulacji znaków towarowych leży potrzeba stworzenia ochrony wspólnotowych znaków w całej Unii. Następnie, postawił tezę na temat jednolitego charakteru wspólnotowego znaku towarowego, co oznacza iż przysługuje mu jednolita ochrona w całym obszarze Wspólnoty. Uznał ostatecznie, iż przy rozpatrywaniu kwestii „rzeczywistego używania” nie należy dokonywać analizy w oparciu o granice państw członkowskich. Zdaniem Trybunału, nie sposób z góry abstrakcyjnie założyć, na jakim obszarze znak powinien być używany, by uznać, że jest używany w całej Wspólnocie.
Przy ocenie należy więc zebrać jak najwięcej informacji na temat stanu faktycznego i prawnego, a także danych na temat rynków właściwych, na których miałby funkcjonować znak. Podsumowując, Trybunał sprecyzował pojęcie „rzeczywistego używania” następująco: "Wspólnotowy znak towarowy jest „rzeczywiście używany” (...), gdy korzysta się z niego zgodnie z jego podstawową funkcją i w celu stworzenia lub zachowania udziałów w rynku we Wspólnocie dla oznaczonych wspomnianym znakiem towarowym towarów lub usług. Do sądu odsyłającego należy dokonanie oceny, czy te warunki zostały spełnione w sprawie rozpatrywanej w postępowaniu głównym, przy uwzględnieniu wszystkich okoliczności faktycznych mających znaczenie, takich jak w szczególności cechy rozpatrywanego rynku, charakter towarów lub usług chronionych znakiem towarowym, zakres terytorialny i ilościowy używania, jak również częstotliwość i regularność tego używania."
Należy uznać, iż pozostawiając szeroką swobodę sądom krajowym w orzekaniu na temat „rzeczywistego używania” wspólnotowych znaków, Trybunał nie rozwiał wszystkich wątpliwości, ale z pewnością trafna konstatacja o konieczności oderwania się od granic członkowskich przy analizie używania znaków ułatwi w praktyce rozwiązywanie sporów w zakresie wspólnotowych znaków towarowych.
18 grudnia 2012 r. Sąd Okręgowy w Kolonii (Landgericht Köln) wydał interesujący wyrok w zakresie ochrony znaków towarowych – zgodnie z jego tezą można naruszyć zarejestrowany słowny znak towarowy produkując konkretne przedmioty, będące „materialną prezentacją” zastrzeżonego słowa.
Haribo, producent znanych na całym świecie żelków, posiadający od 1975 r. prawo ochronne na słowny znak towarowy „Goldbären” ("złoty miś") pozwał innego giganta z rynku słodyczy, spółkę Lindt, gdyż dostrzegł wśród produktów szwajcarskiego konkurenta czekoladowego misia owiniętego w złoty papierek, sprzedawanego pod nazwą „Gold Teddy”. Niewiele znaczył fakt, że Lindt specjalnie nie użył nazwy „złoty miś” by nie naruszać praw konkurencji, ani nie wkraczał na intratny żelkowy rynek – Haribo uznało, iż jej prawa zostały naruszone, gdyż postać „Gold Teddy” jest bezprawnym użyciem słownego znaku towarowego, w postaci ucieleśnienia jego werbalnego znaczenia.
Koncern piwny Van Pur oraz sieć sklepów Żabka zostały nakazem sądu zobowiązane do wycofania ze sprzedaży piwa „Wyborne”. Sąd uznał, iż etykiety obydwu rodzajów trunku – jasnego i mocnego – są łudząco podobne do etykiet dwóch piw Browaru Czarnków, odpowiednio – jasnego "Noteckiego" i ciemnego "Eire". Browar Czarnków wchodzi w skład spółki giełdowej Browar Gontyniec, a Noteckie jest jego flagowym produktem, od wielu lat zdobywającym uznanie smakoszy.
Zdaniem przedstawicieli spółki, w błąd wprowadzała nie tylko identyczna butelka i łudząco podobna etykieta. Konkurenci prowadzili także praktykę polegającą na celowym ustawianiu obu produktów obok siebie, co kłóci się z dobrymi obyczajami kupieckimi oraz zasadami uczciwej konkurencji, gdyż istniało duże prawdopodobieństwo wprowadzenia klientów w błąd co do pochodzenia produktu.
Takie działania, polegające na zwiększaniu sprzedaży swoich produktów kosztem renomy i pozycji rynkowej innego przedsiębiorcy, stanowią ewidentny czyn nieuczciwej konkurencji. Warto wspomnieć, że "Wyborne" stanowi jedynie jedno spośród wielu piw produkowanych przez Van Pur, który ogółem posiada około sześcioprocentowy udział w rynku, zaś "Noteckie" jest dla Browaru Gontyniec kluczowym towarem, od którego zależy ogólna kondycja finansowa spółki. Producent "Wybornego" odpiera zarzuty, wskazując, iż etykieta była tworzona według projektu i na ryzyko Żabki. Wkrótce jednak na półkach sklepowych tej sieci znajdziemy w wyniku sporu sądowego jedynie piwa z Czarnkowa.
Kształt znanej wszystkim kierowcom choinki zapachowej nie może zostać zmonopolizowany. Tak wynika z decyzji Naczelnego Sądu Administracyjnego.
Szwajcarskie przedsiębiorstwo Julius Sämann LTD zajmującemu się produkcją odświeżaczy powietrza do aut w kształcie choinki jest właścicielem prawa do graficznego oraz słowno-graficznego znaku towarowego „Wunderbaum” („cudowne drzewko”). Polskie przedsiębiorstwo S&S Smiczek z siedzibą w Bytomiu w swojej ofercie przedstawia odświeżacze powietrza w kształcie drzewa liściastego. Znak słowno-graficzny przedstawiający drzewo liściaste z napisem Forest Fresh („Leśna świeżość”) został w 2007 r. zarejestrowany na rzecz tego przedsiębiorstwa.
Niedawna decyzja amerykańskiego Sądu Najwyższego w sprawie opatentowania ludzkich genów może mieć ogromne znaczenie dla rozwoju diagnostyki medycznej. Wszystko przez sprzeczne decyzje Amerykańskiego Sądu Apelacyjnego i Najwyższego.
Sąd Apelacyjny stwierdził, iż DNA po wyodrębnieniu z ludzkiego organizmu może zostać opatentowane. W tym samym czasie Sąd Najwyższy wydał decyzję, zakazującą patentowanie praw natury samych w sobie.
Więcej...
Spółka LOTTE Wedel musi wycofać z obrotu wszystkie opakowania ciastek oferowanych pod nazwą "Jedyne od Wedla". Działania te są konsekwencją postanowienia sądu, który stwierdził, że opakowania biszkoptów z galaretką zbyt łudząco przypominają "Delicje Szampańskie". Marka "Delicje Szampańskie" istnieje od ponad 30 lat. Ich pierwotnym producentem był Wedel, a obecnie jest nim koncern Kraft Foods. W latach 90. Wedel był własnością PepsiCo. W 1997 r. spółka PepsiCo. postanowiła wycofać akcje E.Wedel S.A. z warszawskiej giełdy. Spółka akcyjna przekształciła się w holding 4 spółek z ograniczoną odpowiedzialnością: Jedyna (czekolady), Delicja (ciastka), Syrena (cukierki) i Frito Lay Poland (słone przekąski). W 1999 r. prawa do marki "E.Wedel" kupiła brytyjska firma Cadbury, przy czym wykonywała je nowo powstała spółka Cadbury Wedel sp. z o. o.
18 października 2012 r. Trybunał Sprawiedliwości wydał orzeczenie dotyczące powiadomień z OHIM dotyczących toku postępowania.
12 lipca 2007 r. dokonano w OHIM zgłoszenia wspólnotowego znaku towarowego. 25 marca 2008 r. złożono sprzeciw wobec rejestracji znaku. Opłata za sprzeciw wpłynęła jednak po terminie, sprzeciw został więc w konsekwencji uznany za niewniesiony. OHIM wyjaśnił ponadto, że termin zostałby uznany za dochowany, gdyby dyspozycja dokonania przelewu została wydana przed upływem terminu do wniesienia sprzeciwu. Dodatkowo OHIM wskazał, że jeżeli dokonano płatności w 10 ostatnich dniach terminu do wniesienia sprzeciwu, to po uiszczeniu opłaty dodatkowej w wysokości 10% opłaty za sprzeciw, byłby on ważny.
Wnosząca sprzeciw spółka przedstawiła dowód na okoliczność, że 26 marca 2008 r. wydała swojej placówce bankowej dyspozycję dokonania przelewu mającego na celu uiszczenie opłaty za sprzeciw. Jednocześnie przedstawiła także dowód uiszczenia w dniu 6 maja 2008 r. dziesięcioprocentowej opłaty dodatkowej. Wskazała ponadto, że o zgłoszeniu znaku dowiedziała się dopiero 25 marca 2008 r. po południu, czyli ostatniego dnia terminu do wniesienia sprzeciwu. Wezwała ona następnie zgłaszającego znak do wycofania zgłoszenia, czego nie zrobił. W momencie wniesienia sprzeciwu za pośrednictwem faksu placówki bankowe w Austrii były już zamknięte od ponad dwóch godzin, a zatem wydanie placówce bankowej dyspozycji dokonania przelewu mającego na celu uiszczenie opłaty za sprzeciw w tym dniu było niemożliwe. Odwołanie dotyczące opłaty za sprzeciw zostało przez OHIM oddalone.
Pismami z dnia 20 maja 2008 r. Departament Znaków Towarowych OHIM wystosował jednak do wnoszącej odwołanie i zgłaszającego powiadomienie, że sprzeciw został uznany za dopuszczalny w zakresie, w jakim opierał się na wcześniejszym niezarejestrowanym znaku towarowym. OHIM określił też termin, w którym wnosząca odwołanie spólka miała przedstawić dowody na poparcie sprzeciwu, oraz termin odpowiedzi. Pismem z 10 września 2008 r. zgłaszająca znak spółka podniosła, że opłata za sprzeciw nie została uiszczona w terminie i zwróciła się do OHIM o odwołanie powiadomienia z 20 maja 2008 r. oraz o stwierdzenie, że sprzeciw uznaje się za niewniesiony.
2 października 2008 r. OHIM wysłał stronom sprostowanie, w którym poinformował, że powiadomienie z 20 maja 2008 r. zostało wysłane przez pomyłkę i że należy je traktować jako bezprzedmiotowe. Ponadto OHIM poinformował, że uiszczenie opłaty za sprzeciw nie zostało uznane za dokonane w terminie oraz że sprzeciw został uznany za niewniesiony.
22 stycznia 2009 r. Wydział Sprzeciwów wydał decyzję, na mocy której sprzeciw został uznany za niewniesiony.
Sprzeciwiająca się spółka uznała jednak, że pismo z 20 maja 2008 r. było decyzją OHIM, w zwiazku z czym postępowanie powinno się toczyć zgodnie z nim. Druga strona sporu twierdziła natomiast, iż było to zwykłe powiadomienie przygotowawcze.
Trybunał uznał jednak, iż pismo takie nie jest zwykłym powiadomieniem wysyłanym przez OHIM, lecz stanowi decyzję w przedmiocie dopuszczalności sprzeciwu, która może zostać uchylona w ramach odwołania. Zdaniem Trybunału, OHIM nie mógł więc samowolnie zadecydować później o nieważności sprzeciwu, tym samym naruszając prawa spółki wnoszącej sprzeciw. Orzeczenie to jednocześnie wymusza na OHIM przemyślane decyzje i daje jeszcze większą szansę przedsiębiorcom dochodzenia ich racji.
25 października 2012 r. Trybunał Sprawiedliwości wydał orzeczenie dotyczące różnych postaci danego znaku towarowego. Powód był właścicielem słownych znaków towarowych PROTIPLUS i PROTI, jak również słowno-graficznego znaku towarowego Proti Power. Powyższe znaki krajowe zostały zarejestrowane między innymi dla preparatów na bazie protein. Pozwany natomiast był właścicielem słownego znaku towarowego Protifit, zarejestrowanego dla suplementów żywnościowych, preparatów witaminowych i dietetycznych środków spożywczych.
Powództwo zostało wniesione o zobowiązanie do wyrażenia zgody na wykreślenie znaku towarowego Protifit i o zakazanie używania tego znaku. Swoje żądania oparł on w głównej mierze na prawach związanych ze znakiem towarowym PROTI, zaś posiłkowo jedynie na prawach związanych ze znakami towarowymi PROTIPLUS i Proti Power. Sąd pierwszej instancji oddalił żądania, uznając, że prawa związane ze znakiem towarowym PROTI nie mogą być przeciwstawiane znakowi Protifit.
Niemiecki sąd apelacyjny zadał w sprawie pytanie prejudycjalne Trybunałowi Sprawiedliwości, czy należy przyjmować, że używanie znaku towarowego ma miejsce również wtedy, gdy używanie tego znaku towarowego następuje w postaci różniącej się od postaci, w jakiej został on zarejestrowany, pod warunkiem że różnice nie mają wpływu na charakter odróżniający znaku towarowego, także w przypadku, gdy inny znak towarowy w postaci, w jakiej jest używany, również został zarejestrowany.
Trybunał uznał, że w żaden sposób nie wynika, by odmienna postać, w jakiej znak towarowy jest używany, nie mogła być także zarejestrowana jako znak towarowy. Przepisy prawa dążą do umożliwienia właścicielowi znaku wprowadzenia dla danego oznaczenia, w ramach jego wykorzystania handlowego, wariantów, które nie zmieniając jego charakteru odróżniającego, pozwolą lepiej dostosować je do wymogów sprzedaży i promocji oznaczonych nim towarów lub usług.
Osiągnięcie opisanego powyżej celu byłoby utrudnione, gdyby do ustalenia używania zarejestrowanego znaku towarowego wymagano spełnienia dodatkowego warunku, zgodnie z którym owa odmienna postać, w jakiej dany znak jest używany, nie mogła sama być przedmiotem rejestracji jako znak towarowy. Rejestracja nowych postaci znaku towarowego pozwala bowiem na wyprzedzenie mogących nastąpić zmian w wizerunku danego znaku i w rezultacie na dostosowanie go do zmieniającej się rzeczywistości rynkowej.
Trybunał stwierdził jednak, iż w przypadku „rodziny” lub „serii” znaków towarowych istnieje prawdopodobieństwo wprowadzenia w błąd wynikające konkretnie z faktu, że konsument może błędnie ocenić pochodzenie czy źródło towarów lub usług oznaczonych zgłoszonym znakiem towarowym, zakładając niesłusznie, że znak ten stanowi część danej rodziny czy serii znaków. W związku z tym, w celu ustalenia istnienia „rodziny” lub „serii” znaków towarowych należy dowieść używania dostatecznej liczby znaków mogących tworzyć taką „rodzinę” lub „serię”.
Zdaniem Trybunału, nie można oczekiwać od konsumenta, by w braku używania dostatecznej liczby znaków towarowych mogących tworzyć „rodzinę” lub „serię” był on w stanie rozpoznać wspólny element tej rodziny bądź serii znaków lub skojarzyć z tą rodziną bądź serią inny znak towarowy zawierający ten sam element wspólny. Zatem, aby powstało ryzyko, że odbiorcy błędnie odczytają przynależność zgłoszonego znaku towarowego do „rodziny” lub „serii” znaków towarowych, pozostałe znaki należące do tej rodziny lub serii muszą być na rynku obecne.
Możliwe jest, by właściciel zarejestrowanego znaku towarowego mógł do celów wykazania jego używania w rozumieniu tego przepisu powoływać się na jego używanie w postaci różniącej się od postaci, w jakiej znak ten został zarejestrowany, pod warunkiem że różnice między tymi dwiema postaciami nie zmieniają charakteru odróżniającego tego znaku, i to niezależnie od faktu, że ta odmienna postać również została zarejestrowana jako znak towarowy.
Trybunał uznał więc, iż dochodzenie praw w oparciu o "rodzinę" znaków jest możliwe, jeżeli wszystkie jej elementy są dostępne na rynku i kojarzone jako ta "rodzina" przez konsumentów.
Śnieżka-Invest wygrywa proces o znak towarowy cukierków ''michałki z Hanki''
Napisał Adam BijakProdukująca cukierki „michałki” spółka Śnieżka-Invest pozwała konkurencyjną spółkę Hanka i w październiku 2012 r. finalnie zwyciężyła w sporze. Przedmiotem sprawy było używanie opakowań podobnych do tych wykorzystywanych przez Śnieżka-Invest oraz naruszanie praw do znaku towarowego ”michałki z Hanki” przez pozwaną spółkę.
16 października 2012 r. Sąd Apelacyjny we Wrocławiu oddalił wyrokiem apelację spółki Hanka od wyroku Sądu Okręgowego w Legnicy z 4 czerwca bieżącego roku.
W wyroku sąd zobowiązał spółkę do zaprzestania wprowadzania do obrotu i wycofania znajdujących się w nim cukierków czekoladowych w opakowaniach w kolorze srebrno-zielono-niebieskim, na które nakładane są oznaczenia słowne „michałki" oraz „Hanka". W szczególności chodzi o cukierki czekoladowe w opakowaniach zawierających oznaczenie „Tradycyjne michałki Hanka od 1923".
Receptura, na bazie której Śnieżka-Invest produkuje „michałki” oraz nazwa cukierka pochodzą jeszcze z lat 60-tych ubiegłego wieku.
Wygrany proces umożliwi Śnieżka-Invest zagwarantowania jakości cukierków „michałki” oraz dalszy rozwój nie tylko na rynku polskim. Dzięki prowadzonym przez spółkę proeksportowym działaniom, jej wyroby zyskują na rozpoznawalności, także poza granicami kraju. Według informacji przekazanych przez Śnieżka-Invest, cukierki „michałki” dostępne są już na rynku rumuńskim, słowackim, niemieckim, angielskim i amerykańskim. W poszerzeniu grona odbiorców mają pomóc również starania spółki o wsparcie ze strony Unii Europejskiej oraz opracowanie odpowiednich strategii pozwalających wejść na nowe rynki. W zwalczaniu podróbek cukierków pomoże spółce również wygrana sprawa. Ochrona znaku towarowego powinna być dla przedsiębiorców jedną z najważniejszych spraw w prowadzeniu działalności.