Orzecznictwo

Orzecznictwo (103)

poniedziałek, 23 marzec 2015 10:05

Ceneo przed sądem

Napisał

Robienie zakupów przez Internet ma nie tylko tę niewątpliwą zaletę, że oszczędza czas, wyłączając konieczność udania się do sklepu, ale też pozwala na porównanie cen w różnych sklepach i wybór najtańszego produktu. W tym celu udostępniane są różnorakie porównywarki cen. Właściciel jednej z najbardziej znanych, Ceneo, wygrał w marcu 2015 r. sprawę sądową w zakresie posługiwania się znakami towarowymi podmiotów trzecich.

Firmą, która wszczęła postępowania przed Sądem Okręgowym w Warszawie, jest Immergas. Producent urządzeń grzewczych zarzucił w zeszłym roku Ceneo, że wyszukiwarka bezprawnie posługuje się znakiem towarowym „Immergas”. Immergas domagał się zakazania Ceneo używania znaku towarowego „Immergas”, używania nazwy własnej (przedsiębiorstwa) Immergas, opublikowanie przeprosin na stronie głównej Ceneo.pl oraz w ogólnopolskim wydaniu Gazety Wyborczej oraz zasądzenia kwoty 10 tysięcy złotych tytułem bezprawnie uzyskanych korzyści. Właściciel wyszukiwarki bronił się, że znak wykorzystywane jest wyłącznie dla jego funkcji informacyjnej.

Sąd rozpatrujący sprawę nie zgodził się jednak z argumentami producenta urządzeń Immergas. Sąd wskazał, że wykonywanie prawa ochronnego na znak towarowy jest zastrzeżone dla przypadków, w których używanie przez osoby trzecie określonego oznaczenia negatywnie wpływa lub może negatywnie wpływać na którąkolwiek z funkcji tego znaku. Zdaniem sądu, Ceneo używało spornego znaku zgodnie z uczciwymi praktykami w przemyśle i handlu. Działanie porównywarki cen ogranicza się bowiem do informowania o rodzaju prezentowanego towaru i jego wytwórcy. Nie wprowadza to więc w błąd konsumentów co do ewentualnych powiązań pomiędzy firmami.

Choć jeszcze nieprawomocny, wspomniany wyrok z pewnością jest ważnym precedensem w zakresie handlu na polskim rynku e-commerce. Wyznacza on bowiem granice posługiwania się cudzymi znakami towarowymi w celu publikowania informacji o produktach bez uzyskania zgody ich wytwórców.

wtorek, 17 marzec 2015 22:15

Skrzydlate znaki towarowe

Napisał

Czasami znaki towarowe zawierają w sobie charakterystyczne elementy. Nierzadko jednak jeden element to za mało, aby uznać znaki za zbyt podobne. Tak postanowił Trybunał Sprawiedliwości UE w wyroku z lutego 2015 r.

20 lipca 2009 r. Xiuxiu Cheng dokonał w Urzędzie Harmonizacji w ramach Rynku Wewnętrznego (OHIM) zgłoszenia wspólnotowego znaku towarowego w postaci dwóch rozłożonych skrzydeł, pomiędzy którymi znajdowała się litera „B”, dla okularów przeciwsłonecznych i butów.

30 lipca 2010 r. skarżąca, Compagnie des montres Longines Novartis AG, wniosła sprzeciw wobec rejestracji zgłoszonego znaku towarowego dla wszystkich tych towarów.  Sprzeciw został oparty na wcześniejszym graficznym międzynarodowym znaku towarowym zarejestrowanym głównie dla zegarków, który również zawierał w sobie rysunek rozłożonych skrzydeł.

Decyzją z dnia 25 listopada 2011 r. Wydział Sprzeciwów oddalił sprzeciw w całości na tej podstawie, że towary oznaczone rozpatrywanymi znakami towarowymi różniły się od siebie. Wydział Sprzeciwów stwierdził też, że skarżącej nie udało się wykazać w odniesieniu do wszystkich istotnych z punktu widzenia niniejszej sprawy państw członkowskich, iż wcześniejszy międzynarodowy znak towarowy cieszy się renomą dla towarów z kategorii „zegarmistrzostwo i przyrządy do pomiaru czasu” należących do klasy 14 – jedynej klasy, dla której powoływano się na renomę.

25 stycznia 2012 r. skarżąca wniosła do OHIM odwołanie od decyzji Wydziału Sprzeciwów, które jednak również zostało oddalone. Sprawa zyskała finał przed trybunałem Sprawiedliwości UE.

Trybunał stwierdził, że zgodnie z utrwalonym orzecznictwem prawdopodobieństwo wprowadzenia w błąd istnieje, jeśli krąg odbiorców może uznać, że dane towary lub usługi pochodzą z tego samego przedsiębiorstwa lub ewentualnie z przedsiębiorstw powiązanych gospodarczo.

Trybunał wskazał, że sporne towary były kierowane zarówno do ogółu odbiorców, jak i do profesjonalistów specjalizujących się w branży zegarmistrzowskiej, przy czym w obu tych przypadkach odbiorców należało uznać za właściwie poinformowanych oraz dostatecznie uważnych i rozsądnych. Skarżąca kwestionowała nie samo ustalenie właściwego kręgu odbiorców i poziomu wykazywanej przez nich uwagi, a jedynie to, że „prawdziwi klienci” i potencjalni klienci rozpatrywanych towarów stanowią kategorie, które w pewnym zakresie pokrywają się. Jej zdaniem konsument, który dokonuje zakupu niektórych z rozpatrywanych towarów, może również nabywać inne towary. Skarżąca podkreśla w szczególności, że osoby, które nabywają kosztowne przedmioty i artykuły luksusowe, mogą także nabywać towary niedrogie. A zatem konsumenci omawianych tu towarów stanowią tę samą grupę.

Sąd wskazał, że jeżeli chodzi o poziom uwagi odbiorców nabywających objęte zgłoszeniem znaku towarowego odzież i buty, to z jednej strony należy zauważyć, że ze względu na to, iż są to towary powszechnego użytku, często nabywane i używane przez przeciętnych konsumentów, poziom uwagi przy dokonywaniu ich zakupu nie będzie wyższy od przeciętnego, z drugiej strony zaś należy stwierdzić, że poziom uwagi odbiorców nie jest też niższy od przeciętnego, ponieważ rozpatrywane towarowy stanowią artykuły z sektora mody, a w konsekwencji konsumenci zwracają pewną uwagę na ich wybór. Odzież i buty są wytwarzane, aby okrywać, ukrywać, chronić i zdobić ciało ludzkie. Optyczne okulary przeciwsłoneczne są produkowane przede wszystkim, aby zapewnić lepsze warunki widzenia i dać poczucie komfortu swoim użytkownikom w określonych warunkach meteorologicznych, a zwłaszcza aby chronić oczy przed działaniem promieni słonecznych. Zegarki i inne wyroby zegarmistrzowskie służą głównie odmierzaniu i wskazywaniu czasu. Wreszcie biżuteria i wyroby jubilerskie pełnią funkcję czysto dekoracyjną. Z powodu odmiennego charakteru, przeznaczenia i  sposobu używania rozpatrywanych towarów nie są one względem siebie ani konkurencyjne, ani zamienne.

Trybunał wskazał też, że nie zostało też dowiedzione twierdzenie skarżącej, zgodnie z którym w sektorze towarów luksusowych i mody u podłoża decyzji o zakupie danego towaru leży zwykle sam znak towarowy i jego prestiż wśród konsumentów, a nie rzeczywista konieczność nabycia określonego przedmiotu ze względu na jego funkcjonalność tudzież dla zaspokojenia ściśle określonych potrzeb. Podobnie należy także oddalić jako niedowiedzione twierdzenie skarżącej, że w omawianym sektorze konsumenci ogólnie nie poszukują konkretnych towarów, a raczej chcą zaspokoić swoje „potrzeby hedonistyczne” lub sprawić sobie chwilową przyjemność, jaką daje dokonanie impulsywnego zakupu, ponieważ wygląd i wartość tych towarów przeważa nad innymi czynnikami związanymi z ich naturą.

Skarga została przez Trybunał finalnie oddalona.

czwartek, 26 luty 2015 17:44

Podobne czy nie?

Napisał

Nie wszyscy wiedzą, że człowiek czyta nie poszczególne litery, ale całe wyrazy od razu. Dlatego też wyrazy z takimi samymi, ale poprzestawianymi literami wydają się nam podobne. Czy za podobne przeciętny konsument uznałby więc znaki towarowe „ZEBEXIR” i „ZEBINIX”?

4 kwietnia 2008 r. spółka Isdin dokonała zgłoszenia wspólnotowego słownego znaku towarowego „ZEBEXIR”. 9 września 2008 r. spółka Bial‑Portela wniosła sprzeciw wobec rejestracji zgłoszonego znaku towarowego, oparty na wcześniejszym słownym wspólnotowym znaku towarowym „ZEBINIX”. Wydział Sprzeciwów oddalił sprzeciw dla wszystkich wskazanych towarów, uznając, że w przypadku rozpatrywanych oznaczeń nie istniało jakiekolwiek prawdopodobieństwa wprowadzenia w błąd.

Izba Odwoławcza rozpatrująca odwołanie od decyzji uznała, że pomimo elementów wspólnych, zwłaszcza pierwszej sylaby i trzech pierwszych liter, wrażenia fonetyczne i wizualne, a także całościowe wrażenie wywierane przez omawiane oznaczenia były różne. Stwierdziła ona, że z uwagi na to, iż porównanie konceptualne nie miało wpływu na ocenę podobieństwa oznaczeń, różnice wizualne i fonetyczne były wystarczająco istotne, by wykluczyć prawdopodobieństwo wprowadzenia w błąd, nawet w przypadku identycznych towarów.

Sprawa trafiła przed Trybunał Sprawiedliwości UE.  

Trybunał przyznał, iż w przypadku gdy ta sama podstawa odmowy rejestracji podnoszona jest wobec całej kategorii lub grupy towarów lub usług, uzasadnienie może obejmować ogólnie wszystkie rozpatrywane towary lub usługi. Jednakże powyższe uprawnienie rozciąga się jedynie na towary i usługi pozostające w wystarczająco bezpośrednim i konkretnym związku, by tworzyć jedną dostatecznie jednolitą kategorię lub grupę towarów lub usług. Sam fakt, że rozpatrywane towary lub usługi należą do tej samej klasy w rozumieniu porozumienia nicejskiego, nie wystarczy do stwierdzenia takiej jednolitości, ponieważ klasy te często zawierają bardzo różnorodne towary lub usługi, które niekoniecznie muszą wykazywać między sobą tego rodzaju wystarczająco bezpośredni i konkretny związek.

środa, 25 luty 2015 17:42

Tłusty Czwartek w sądzie

Napisał

Niedawno wszyscy jedliśmy pączki, obchodząc Tłusty Czwartek. Te lukrowane słodkości były też przedmiotem postępowania przed Trybunałem Sprawiedliwości UE.

25 maja 2006 r. hiszpańska spółka Bimbo SA dokonała zgłoszenia wspólnotowego znaku towarowego „BIMBO DOUGHNUTS”, dla towarów takich, jak wyroby ciastkarskie i produkty piekarnicze, zwłaszcza pączki. 16 stycznia 2007 r. spółka Panrico SA wniosła sprzeciw wobec rejestracji zgłoszonego znaku towarowego dla wszystkich towarów. Sprzeciw został oparty na kilku wcześniejszych słownych i graficznych krajowych i międzynarodowych znakach towarowych, w szczególności na słownym hiszpańskim znaku towarowym „DOGHNUTS”.

Izba Odwoławcza OHIM oddaliła odwołanie. Izba zauważyła, że „doughnut” jest słowem angielskim oznaczającym „[...] małe pulchne ciastko w kształcie grubego pierścienia sporządzone z ciasta”. Według Izby Odwoławczej słowo to nie istnieje w języku hiszpańskim, w którym jego odpowiednikami są „dónut” lub „rosquilla”. Izba Odwoławcza uznała, że dla przeciętnego konsumenta hiszpańskiego (z wyjątkiem mówiących po angielsku) słowo „doughnut” nie opisuje rozpatrywanego produktu ani jego właściwości i nie wykazuje szczególnej konotacji w odniesieniu do nich. Zdaniem Izby Odwoławczej wcześniejszy znak towarowy, tak jak zgłoszone oznaczenie, jest postrzegany przez większość konsumentów jako termin cudzoziemski lub fantazyjny.

 Izba Odwoławcze stwierdziła, że uwzględniając przeciętny charakter odróżniający wcześniejszego znaku towarowego, w ramach całościowej oceny prawdopodobieństwa wprowadzenia w błąd – ze względu na przeciętny stopień podobieństwa wizualnego i fonetycznego oznaczeń – istnieje prawdopodobieństwo wprowadzenia w błąd właściwych konsumentów w odniesieniu do wszystkich zakwestionowanych towarów, które zostały uznane za identyczne. Bimbo wniosła skargę mającą na celu, tytułem głównym, zmianę spornej decyzji, a posiłkowo – stwierdzenie jej nieważności, oddaloną przez sąd.

Spółka  Bimbo w późniejszym postępowaniu przed trybunałem Sprawiedliwości EU utrzymywała przede wszystkim, że w wyroku sąd pomylił pojęcia „charakteru odróżniającego” oraz „elementu pozbawionego wszelkiego znaczenia” z jednej strony z pojęciem „niezależnej pozycji odróżniającej” z drugiej strony. Ani samoistnego charakteru odróżniającego, ani stopnia znaczenia jednego z elementów złożonego znaku towarowego nie można mylić z odróżniającą pozycją tego elementu w tym znaku towarowym. Termin „pozycja” sugerowała, zdaniem Bimbo, że chodzi o pojęcie, które należy oceniać w świetle cech charakterystycznych pozostałych elementów tworzących dane oznaczenie.

Trybunał podkreślił, że istnienie prawdopodobieństwa wprowadzenia odbiorców w błąd należy oceniać całościowo, przy uwzględnieniu wszystkich czynników mających znaczenie w danej sprawie. Ocena podobieństwa dwóch znaków towarowych nie może ograniczyć się do zbadania tylko jednego z elementów tworzących dany złożony znak towarowy i porównania go z innym znakiem towarowym. Przeciwnie, porównania należy dokonać poprzez analizę danych znaków towarowych postrzeganych każdy jako całość.

Trybunał uznał, że nawet przy założeniu, iż element „bimbo” zajmuje pozycję dominującą w ramach znaku towarowego, o którego rejestrację wniesiono, element „doughnuts” nie jest bez znaczenia w całościowym wrażeniu wywieranym przez ten znak towarowy i powinien z tego względu być brany pod uwagę przy porównaniu kolidujących ze sobą znaków towarowych. Skoro element „doughnut” jest pozbawiony jakiegokolwiek znaczenia dla właściwego kręgu odbiorców, element ten nie tworzy z pozostałym elementem oznaczenia przy łącznym ich rozpatrywaniu jednostki mającej inne znaczenie w stosunku do znaczenia wspomnianych elementów rozpatrywanych oddzielnie. Element „doughnuts” zachowuje niezależną pozycję odróżniającą w ramach znaku towarowego, o którego rejestrację wniesiono, i powinien z tego względu być brany pod uwagę przy całościowej ocenie prawdopodobieństwa wprowadzenia w błąd.

 W rezultacie, Trybunał oddalił skargę.

czwartek, 22 styczeń 2015 16:21

Gwiazda pop wygrywa przed sądem

Napisał

Styczeń to czas wyprzedaży i miesiąc, w którym nasz konsumpcjonizm ma się nadzwyczaj dobrze. Sprzedawcy, którzy chcieliby, aby ich klienci kupowali więcej i więcej dobrze wiedzą, że nic tak nie podnosi sprzedaży, jak opatrzenie danego towaru nazwiskiem lub wizerunkiem gwiazdy.

Najwyraźniej w ten właśnie sposób pomyśleli właściciele marki Top Shop, wprowadzając w 2012 r. do swoich sklepów koszulki z nadrukowaną w kilku wersjach podobizną gwiazdy muzyki pop z Barbadosu, Rihanny. Gwiazda współpracowała już z różnymi firmami, projektując dla nich odzież lub kosmetyki sprzedawane w liniach oznaczonych jej pseudonimem. Taka współpraca łączyła ją już między innymi z siecią odzieżową River Island oraz z producentem kosmetyków do makijażu MAC. W przeciwieństwie do powyższych firm, Top Shop nie zapytał piosenkarki o zgodę o umieszczanie jej podobizny na swoich produktach, nie zapłacił jej też w związku z tym żadnej gratyfikacji. Rok później Barbadoska wygrała spór sądowy z Top Shopem.

W zeszłym roku sytuacja się powtórzyła, jednak koszulki sprzedawała już inna firma, Arcadia Group Brands, która najwyraźniej nie potrafi uczyć się na cudzych błędach. Firma co prawda posiadała zgodę na wykorzystywanie praw autorskich do zdjęcia od fotografa, który je wykonał, nie miała jednak zgody na posługiwanie się wizerunkiem Rihanny od samej zainteresowanej.

Londyński sąd rozpatrujący sprawę przyznał w styczniu 2015 r. rację gwieździe i porównał wykorzystywanie wizerunku gwiazdy pop na koszulkach do nieuprawnionego posługiwania się znanym i popularnym znakiem towarowym. Jest to całkiem trafne porównanie, ponieważ zazwyczaj jedno i drugie działanie ma na celu zwiększenie własnej sprzedaży cudzym kosztem.

środa, 26 listopad 2014 09:51

Kucyki przed sądem

Napisał

Coraz bliżej grudzień, a wraz z nim – Święta Bożego Narodzenia. Konsumenci zaczynają więc szturmować sklepy w poszukiwaniu ciekawych i oryginalnych prezentów. Oczywiście, na te ostatnie najbardziej czekają najmłodsi.

 

Rodzice mogą mieć nie lada problem z wyborem upominków dla swoich dzieci, co chwila zmienia się bowiem moda, a wraz z nową przychodzą nowe popularne zabawki. Jednymi z dziecięcych hitów ostatnich lat są kolorowe kucyki My Little Pony. „My Little Pony” to również znak towarowy, należący do firmy Hasbro Inc.

 

Znak ten posłużył niedawno do zablokowania sprzedaży zabawek innej marki, oferowanych pod nazwa „My Sweet Pony”. Zakaz wydał warszawski Sąd Apelacyjny, a skierowany został on przeciwko spółce Simba Toys Polska, będącej częścią znanego niemieckiego koncernu produkującego zabawki. Sąd uznał, że znaki towarowe służące do oznaczania zabawkowych koników obu producentów są zbyt podobne do siebie. Konsumenci mogliby więc zakładać, że My Sweet Pony również pochodzą od Hasbro i są – na przykład – nową serią My Little Pony. Jest to zrozumiałe szczególnie, iż towary produkowane przez oba podmioty są niemal identyczne. Kolorowe kucyki Simba Toys Polska będą więc musiały zyskać nowa nazwę.

środa, 01 październik 2014 10:56

Elektryzujący spór

Napisał

Co ma sprzedaż energii elektrycznej do wybierania polityków? Więcej, niż mogłoby się wydawać. Na przykład, hasło kampanii wyborczej może naruszać prawo do znaku towarowego firmy sprzedającej energię.

 

Takiej właśnie sytuacji dotyczył wyrok kalifornijskiego sądu wydany jesienią 2014 r. Przedmiotem sporu było użycie przez American Petroleum Institute (API) sloganu „CHOOSE ENERGY” (ang. wybierz energię). Slogan ten miał zachęcać amerykańskich wyborców, aby wspierali swoimi głosami polityków, którzy są za wykorzystywaniem w uzyskiwaniu energii krajowych zasobów ropy naftowej i gazu. Zachęcać do tego miały treści zawarte na stronie internetowej chooseenergy.com.

 

Istnienie strony internetowej szybko odkryła spółka ChooseEnergy Inc., zajmująca się dostarczaniem energii elektrycznej. Spółka uznała, że takie działania API stanowią naruszenie praw do jej znaku towarowego, wprowadzając konsumentów w błąd, że kampania wyborcza ma coś wspólnego z ChooseEnergy Inc. Firma nie chce zaś być łączona z jakąkolwiek działalnością polityczną, gdyż mogłoby to mieć negatywny wpływ na jej wizerunek.

 

Sąd, do którego ChooseEnergy Inc. wniosła powództwo, nie zgodził się jednak z jej twierdzeniami. Sędzia rozpatrujący sprawę uznał, że działalność American Petroleum Institute nie ma znamion działalności gospodarczej, wobec czego nie narusza ona praw do znaku towarowego używanego w obrocie. Pomimo to, strona stanowiąca przedmiot sporu niedługo zniknie. API planował bowiem korzystać z niej tylko do wyborów. Nawet bez wyroku po jej myśli, ChooseEnergy Inc. z pewnością poczuje się lepiej.

poniedziałek, 04 sierpień 2014 14:08

Znak towarowy jak złote jajo

Napisał

Firma znana z wytwarzania już od dziesiątek lat złotych, biżuteryjnych jaj wysadzanych drogimi kamieniami, bardzo popularnych w carskiej Rosji, Fabergé, wygrała tego lata spór o naruszenie jej znaku towarowego.

 

Kojarzona z carskim zbytkiem firma wielokrotnie zmieniała właściciela, by w końcu trafić w ręce spółki Gemfields, zajmującej się wydobywaniem kamieni szlachetnych. Obecnie siedziba Fabergé znajduje się w Londynie, a firmowe sklepy – w Nowym Jorku i Moskwie. Logo Fabergé wykonane jest przy użyciu kolorów bordowego i złotego. Co więcej, logo to zarejestrowane jest jako znak towarowy, dzięki któremu firma wygrała spór z nowojorską restauracja położoną na Brooklynie. Fabergé oskarżyła restaurację oferującą dania kuchni francuskiej o naruszenie jej znaku towarowego. Co prawda na szyldzie restauracji literę „A” zamieniono na zarys Wieży Eiffela, a literze „E” zabrano akcent, jednak znaki oba oznaczenia były bardzo podobne, szczególnie iż restauracja wykorzystała bordowo-złotą kolorystykę. Nowojorski restaurator tłumaczył się, iż biżuteria niewiele ma wspólnego z francuską kuchnią, a więc naruszenia nie ma, jednak przeczyły temu chociażby nazwy dań w restauracji, nawiązujące do tej znanej firmy jubilerskiej.

 

Sąd rozpatrujący sprawę również nie dał się przekonać wątpliwym twierdzeniom restauratora i stwierdził, że jego działania stanowią nieuczciwe wykorzystanie renomy znaku towarowego „Fabergé”. Finalnie strony zawarły jednak ugodę. Na jej mocy restaurator ma zmienić nazwę swojego lokalu oraz jego kolorystykę.

 

Firmie Fabergé nie zawsze jednak udawało się skutecznie bronić jej znaku towarowego. Wystarczy choćby wspomnieć proces przegrany w Niemczech, gdzie przedmiotem sporu było muzeum Fabergé, które było planowane bez zgody firmy. Początkowo wszystko wskazywało na to, że firmie jubilerskiej uda się wygrać spór, niemiecki sąd zadecydował jednak, że określenie „Fabergé” weszło już do domeny publicznej. Na pewno nowojorskie zwycięstwo osłodziło jednak chwilowy smutek Fabergé.

 

czwartek, 17 lipiec 2014 13:33

Wyboista droga do sądowej wygranej

Napisał

W sierpniu 2014 r. minie 75. rocznica premiery filmu „Czarnoksiężnik z Krainy Oz”. Wytwórnia Warner Bros., będąca producentem filmu, będzie jednak mogła świętować nie tylko tę rocznicę, ale i wygrana sprawę dotyczącą naruszeń jej znaków towarowych. Znaki te przedstawiały wizerunki postaci z filmu.

 

Na początku lat 2000. firma Dave Grossman Creations, Inc. Zaczęła wykorzystywać na koszulkach i innych akcesoriach wizerunki postaci ze słynnego filmu o Dorotce przeniesionej do magicznej krainy Oz, które to wizerunki umieszczone były na plakatach oryginalnie reklamujących kinową produkcję. Nie było to jedyne naruszenie, kopiowane były również plakaty filmu „Przeminęło z wiatrem”, także produkowanego przez Warner Bros. Wizerunki postaci były wycinane z plakatów i umieszczane, bez zgody wytwórni, na odzieży, figurkach, pojemnikach na lunch i innych przedmiotach.

 

W 2006 r. Warner Bros. rozpoczęła sądowy spór, wnosząc pozew dotyczący naruszeń znaków towarowych przeciwko Dave Grossman Creations, Inc. Sprawa była skomplikowana, bo choć samego filmu nie obejmowały już prawa autorskie i wszedł on do domeny publicznej, to plakaty do niego nadal były chronione. Co więcej, wizerunki niektórych z postaci zostały zarejestrowane jako znaki towarowe. Pomimo takich znaków towarowych, a także rejestracji imion postaci, sąd nie był przekonany co do wystąpienia naruszeń. Twierdził, że w sprawie potrzeba więcej dowodów na renomę rzekomo naruszanych oznaczeń. W 2014 r. sąd dał się w końcu przekonać. Jednym z argumentów było to, że Warner Bros. udziela licencji na wykorzystywanie na różnych towarach wizerunku postaci z produkowanych przez siebie filmów.

 

Jak widać, czasem, nawet pomimo posiadania praw do znaków towarowych, niełatwo przekonać sąd do swoich racji. Droga do sądowej wygranej może być długa i wyboista, i nie wystarczy tupnąć czerwonymi bucikami, żeby szybko ją przebyć.

środa, 25 czerwiec 2014 11:36

Do którego sądu się udać?

Napisał

Oczywistym jest, że spory prawne rozpatrywane są przed sądem. Ale który będzie odpowiedni? Na to pytanie odpowiadał w wyroku z 5 czerwca 2014 r. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej.

Spółka Coty Germany, z siedzibą w Niemczech produkuje i dystrybuuje perfumy i produkty kosmetyczne. Jest ona właścicielem praw do trójwymiarowego, czarno-białego wspólnotowego znaku towarowego przedstawiającego flakon, zarejestrowanego dla produktów perfumeryjnych.Coty Germany sprzedaje perfumy damskie o nazwie „DavidoffCoolWaterWoman” w kolorowych i opatrzonych napisami flakonach odwzorowujących wspomniany wspólnotowy znaktowarowy.

First Note, spółka z siedzibą w Belgii, prowadzi handel hurtowy perfumami. W styczniu 2007 r. sprzedała ona perfumy o nazwie „Blue Safe for Women”, które nabył Stefan P. Warenhandel (dalej „Stefan P.”), prowadzący przedsiębiorstwo handlowe w Niemczech. Stefan P. odebrał dostawę towarów od spółki First Note w Belgii, a następnie odsprzedał je na terytorium niemieckim.

Spółka Coty Germany wniosła powództwo przeciwko spółce First Note, podnosząc, że dystrybucja przez tę ostatnią wspomnianych perfum we flakonach analogicznych do tych, których przedstawienie jest zastrzeżone wyżej wymienionym znakiem towarowym, stanowi naruszenie znaku towarowego, niedozwoloną reklamę porównawczą i nieuczciwe naśladownictwo, powołując się na wspólnotowy znak towarowy.

Powództwo to nie zostało uwzględnione ani w pierwszej instancji, ani w postępowaniu odwoławczym. W orzeczeniu wydanym w postępowaniu odwoławczym stwierdzono brak jurysdykcji krajowej sądów niemieckich. Sąd niemiecki zapytał wiec Trybunał Sprawiedliwości, czy jeśli czyn niedozwolony, który jest przedmiotem postępowania lub z którego wywodzone są roszczenia, został popełniony w jednym państwie członkowskim i polega na udziale w czynie niedozwolonym popełnionym w innym państwie członkowskim, to zdarzenie wywołujące szkodę nastąpiło w tym pierwszym danym państwie członkowskim.

Sąd dążył w istocie do ustalenia, czy pojęcie „państwa członkowskiego, w którym miało miejsce naruszenie” należy interpretować w ten sposób, że w wypadku sprzedaży i dostawy towaru podrobionego dokonanych na terytorium jednego państwa członkowskiego, którego odsprzedaż przez nabywcę następuje na terytorium innego państwa członkowskiego, sądom tego ostatniego państwa członkowskiego przysługuje jurysdykcja do rozpoznania powództwa o naruszenie przeciwko pierwotnemu sprzedawcy, który sam nie działał w państwie członkowskim siedziby sądu rozpoznającego sprawę.

Analizując przepisy prawne Trybunał uznał, że pojęcie „państwa członkowskiego, w którym miało miejsce naruszenie” należy interpretować w ten sposób, że w wypadku sprzedaży i dostawy towaru podrobionego oraz jego odsprzedaży dokonanych w różnych państwach członkowskich, nie jest możliwe uznanie jurysdykcji do rozpoznania powództwa o naruszenie przeciwko pierwotnemu sprzedawcy, który sam nie działał w państwie członkowskim siedziby sądu rozpoznającego sprawę.

Jeśli chodzi o miejsce, w którym nastąpiło zdarzenie powodujące powstanie szkody, zdarzenie wywołujące szkodę zostało dokonane przez kilku sprawców, spółka First Note, która była jedyną pozwaną w postępowaniu głównym, działała wyłącznie w Belgii, a tym samym poza obszarem właściwości sądu, przed którym została pozwana.

Trybunał zauważył jednak, że spór może być wniesiony do sądów niemieckich, o ile czyn popełniony w innym państwie członkowskim spowodował lub może spowodować szkodę na obszarze właściwości sądu rozpoznającego sprawę. W tym względzie do sądu niemieckiego rozpatrującego sprawę należy, zdaniem Trybunału, dokonanie oceny, w świetle dostępnych mu informacji, w jakiej mierze sprzedaż perfum o nazwie „Blue Safe for Women” Stefanowi P., dokonana na terytorium belgijskim, mogła naruszyć przepisy niemieckiej ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji i mogła tym samym spowodować szkodę na obszarze właściwości wskazanego sądu.

Jak widać, aby uniknąć komplikacji i przedłużania postępowania związanego z wątpliwościami co do właściwości sądu, należy przed jej wyborem dogłębnie się zastanowić.