Orzecznictwo (103)
W październiku 2012 r. brytyjski Sąd Najwyższy wydał wyrok w ciekawej sprawie dotyczącej ochrony konkretnego koloru jako znaku towarowego. Światowej rangi producent artykułów spożywczych, spółka Nestle, złożyła sprzeciw przeciwko rejestracji odcienia fioletu Pantone 2685C na rzecz jej konkurenta, spółki Cadbury. Jako powód podała twierdzenie, iż kolor nie może być chroniony jako znak towarowy. Przedsiębiorstwo złożyło pozew do sądu w Londynie przeciwko Cadbury. Przedmiotem sporu było również to, że wniosek o rejestrację znaku towarowego Cadbury był mało precyzyjny, w związku z czym nie wiadomo było, czy odnosi się tylko i wyłącznie do czekolady, czy też do innych rodzajów słodyczy, które Cadbury również produkuje i oferuje w fioletowych opakowaniach, jak na przykład ciastka.
W ten sposób Nestle chciało zapobiec ograniczeniu w swobodzie wyboru koloru opakowań dla produktów innych niż czekolada. Przykładowo, spółka oferuje ciastka Quality Street w purpurowych opakowaniach.
Prowadzący sprawę sędzia Colin Birss negatywnie odniósł się do argumentów Nestle i wydając wyrok bez precedensu, uznał iż tylko Cadbury ma prawo do używania fioletowego opakowania dla swojej czekolady. Stwierdził, że zgromadzone dowody w sposób jasny ukazują powiązanie Cadbury z opakowaniami koloru fioletowego od 1914 roku, co stanowi znak rozpoznawczy koncernu od prawie 100 lat. Dodatkowo, sędzia uznał możliwość używania przez inne przedsiębiorstwa koloru fioletowego w opakowaniach innego rodzaju słodyczy niż czekolada, na przykład ciastek. Orzeczenie to oznacza, że Cadbury posiada wyłączne prawa do korzystania z opakowań w odcieniu Pantone 2685C dla mlecznej czekolady w batonikach i pastylkach, czekolady mlecznej do jedzenia, czekolady do picia i preparatów do produkcji czekolady pitnej.
Sprawa jest o tyle interesująca, iż obie strony, pomimo dzielącego je konfliktu, są usatysfakcjonowane wyrokiem. Nestle zadowala się tym, iż może używać koloru fioletowego dla swoich produktów innych niż czekolada, a Cadbury z możliwości zarejestrowania charakterystycznego znaku towarowego w postaci odcienia fioletu dla czekolady. Taki wyrok zapewnił spółce z koncernu Kraft Foods możliwość skutecznej ochrony tradycyjnego, fioletowego opakowania czekolady.
Rejestracja znaków towarowych w postaci koloru jest rzadko spotykana i stanowi potężne narzędzie w walce o zapobieganie rozmyciu odróżniającego charakteru koloru jako marki, w szczególności poprzez używanie podobnych opakowań. Cadbury udało się uzyskać rejestrację poprzez zapewnienie przekonywujących dowodów długotrwałego stosowania koloru i wysokiego poziomu skojarzenia koloru z Cadbury i produktami oferowanymi przez spółkę.
17 października 2012 r. Sad Najwyższy wydał orzeczenie zawierające tezę, iż strona powinna konkretnie wskazać w pozwie wartość przedmiotu sporu. W innym przypadku pismo to zostanie zwrócone stronie.
Przedmiotem sporu w sprawie był zachowek w kwocie, która miała zostać określona w trakcie postępowania. Jednocześnie powód wniósł o ustalenie opłaty od pozwu w wysokości 1000 złhttp://prawonapatent.eu/wp-admin/post.php?post=340&action=edit, którą od razu uiścił.
Sąd wezwał pełnomocnika powoda do podania wartości przedmiotu sporu. Pełnomocnik wskazał, iż kwota ta „może ona wynosić 200 000 zł”. Sąd przekazał sprawę wyższej instancji, ponieważ kwota ta przekracza 75 000 zł. Sąd okręgowy zarządził jednak zwrot pozwu, wskazując, że powód nie określił roszczenia w sposób umożliwiający orzekanie. Gdyby uznać, że dochodzona pozwem jest kwota 200 000 zł, nie uiszczono należnej od niej opłaty. W międzyczasie powód złożył w sądzie pismo, w którym ograniczył żądanie do kwoty 20 000 zł. Sprawą zajął się sąd rejonowy, jednak druga strona wniosła w tym samym czasie zarzut przedawnienia roszczeń, a sąd oddalił powództwo o zachowek. Co prawda, przed upływem terminu przedawnienia wniesiono pozew, ale został on zwrócony, czyli nie wywołał skutków prawnych, w tym przerwania biegu przedawnienia.
Sąd wskazał, że zgodnie z art. 1302 § 2 kodeksu postępowania cywilnego można uzupełnić brakującą opłatę w ciągu tygodnia od doręczenia zarządzenia o zwrocie pisma.
W wyniku apelacji sąd okręgowy przedstawił Sądowi Najwyższemu zagadnienie prawne, jak interpretować powyższy przepis.
Sąd Najwyższy odmówił podjęcia uchwały. Wyjaśnił, że w każdym piśmie należy podać wartość przedmiotu sporu, jeżeli od niej zależy właściwość rzeczowa sądu, wysokość opłaty lub dopuszczalność środka odwoławczego, a przedmiotem sprawy nie jest oznaczona kwota pieniężna. Pozew został więc zwrócony w wyniku niespełnienia podstawowych wymagań pisma, mimo wezwania do usunięcia braków.
Oznaczając wartość przedmiotu sporu, należy więc porządnie się najpierw zastanowić, jaka jest jej realna wysokość.
Napoje a napoje alkoholowe w kontekście znaków towarowych
Napisał Adam Bijak21 września 2012 r. Sąd Pierwszej Instancji przy Trybunale Sprawiedliwości wydał wyrok w sprawie podobieństwa znaków towarowych "WESTERN GOLD" i "WESERGOLD" dla towarów takich jak alkohole.
23 sierpnia 2006 r. Lidl Stiftung & Co. KG, dokonał w Urzędzie Harmonizacji Rynku Wewnętrznego (OHIM) zgłoszenia wspólnotowego znaku towarowego słownego "WESTERN GOLD" dla towarów takich jak „alkohole wysokoprocentowe, zwłaszcza whisky”.
14 marca 2007 r. skarżąca, Wesergold Getränkeindustrie GmbH & Co. KG, wniosła sprzeciw wobec rejestracji tego znaku, na podstawie wcześniejszej rejestracji znaku "WESERGOLD" dla następujących towarów: „wody mineralne i gazowane oraz inne napoje bezalkoholowe, a mianowicie lemoniady, sody i cola; soki owocowe i napoje owocowe; soki warzywne i napoje na bazie warzyw; syropy i inne preparaty do produkcji napojów, cydry”.
11 czerwca 2009 r. Wydział Sprzeciwów OHIM uwzględnił sprzeciw i odrzucił zgłoszenie wspólnotowego znaku towarowego. Po odwołaniu się zgłaszającego znak od tej decyzji, zgłoszenie zostało jednak dokonane.
W orzecznictwie przyjmuje się, że prawdopodobieństwo wprowadzenia w błąd istnieje, jeżeli odbiorcy mogliby uznać, że dane towary lub usługi pochodzą z tego samego przedsiębiorstwa lub z przedsiębiorstw powiązanych gospodarczo. Prawdopodobieństwo wprowadzenia w błąd zakłada jednoczesne istnienie identyczności lub podobieństwa kolidujących ze sobą znaków towarowych oraz identyczności lub podobieństwa oznaczonych tymi znakami towarów lub usług.
Zdaniem Sądu, sam charakter towarów zmienia się w zależności od tego, czy w ich składzie występuje alkohol. Właściwy krąg odbiorców postrzega obecność alkoholu w napoju lub jego brak jako istotną różnicę w charakterze takiego napoju. Wbrew temu, co twierdziła skarżąca, ogół odbiorców w Unii Europejskiej jest uważny i dokonuje rozróżnienia między napojami zawierającymi alkohol a tymi bezalkoholowymi, nawet jeśli wybiera dany napój, kierując się chwilową ochotą.
Spółka protestująca przeciwko zgłoszeniu znaku towarowego twierdziła jednak, że przeznaczenie i sposób używania towarów oznaczonych kolidującymi ze sobą oznaczeniami są do siebie bardzo zbliżone, ponieważ alkohole wysokoprocentowe są bardzo często mieszane z napojami bezalkoholowymi. W związku z tym napoje te są czasami wcześniej przygotowywane w postaci mieszanki, jak ma to miejsce w przypadku „alkoholów”, lub też spożywane w formie koktajli lub drinków. Argument ten nie przekonał jednak sądu. Jego zdaniem, okoliczność, że w niektórych przypadkach producenci okowity lub innych alkoholi wysokoprocentowych wytwarzają także napoje bezalkoholowe, nie podważa ustalenia, zgodnie z którym przeciętny konsument nie wychodzi z założenia, że alkohole wysokoprocentowe i napoje bezalkoholowe pochodzą z tego samego przedsiębiorstwa.
Właściwy krąg odbiorców nie będzie bowiem postrzegał alkoholi wysokoprocentowych jako napojów mających na celu ugaszenie pragnienia. Z uwagi na wpływ spożywania alkoholu na zdrowie oraz na sprawność fizyczną i intelektualną przeciętny konsument kosztuje alkoholi wysokoprocentowych jedynie okazyjnie dla przyjemności i dla ich smaku. Napoje bezalkoholowe są natomiast ogólnie spożywane w celu zaspokojenia pragnienia, mimo że przeciętny konsument może dokonywać ich wyboru ze względu na smak.
Sąd, mimo podobieństwa obu znaków, stwierdził, że towary nimi oznaczane nie są podobne, w związku z czym nie następuje ryzyko wprowadzenia konsumenta w błąd i tym samym odrzucił skargę.
3 października 2012 r. Sąd Pierwszej Instancji przy Trybunale Sprawiedliwości wydał wyrok w sprawie podobieństwa znaków towarowych na oznaczanie alkoholi.
5 sierpnia 2004 r. jedna ze stron, Tequila Cuervo, SA de CV, złożyła w Urzędzie Harmonizacji Rynku Wewnętrznego (OHIM) zgłoszenie wspólnotowego słowno-graficznego znaku towarowego "Tequila Matador", przedstawiającego wizerunek byka i matadora. Znak zgłoszono dla towarów takich jak: napoje alkoholowe, wstępnie mieszane koktajle alkoholowe, tequila pochodząca z Meksyku oraz likiery z tequili pochodzące z Meksyku.
8 listopada 2005 r. skarżący, Mustafa Yilmaz, wniósł sprzeciw wobec rejestracji zgłoszonego znaku towarowego.
Sprzeciw opierał się głównie na wcześniejszym słownym międzynarodowym znaku towarowym "MATADOR" i na identycznym niemieckim znaku towarowym. Oba znaki zarejestrowano dla towarów takich jak piwo, wody mineralne i gazowane oraz inne napoje bezalkoholowe, napoje owocowe i soki owocowe, syropy i inne preparaty do produkcji napojów.
1 października 2009 r. spółka Tequila Cuervo wniosła odwołanie od sprzeciwu, które zostało uwzględnione dla wszystkich towarów objętych zgłoszeniem. W związku z tym, Mustafa Yilmaz, właściciel znaku "MATADOR", rozpoczął postępowanie przed sądem.
Według niego, istniało prawdopodobieństwo wprowadzenia w błąd pomiędzy kolidującymi ze sobą znakami towarowymi ze względu na ich silne podobieństwo, a nawet identyczność oraz ze względu na podobieństwo zgłoszonych towarów. Zgodnie z jego twierdzeniami, napoje alkoholowe, których dotyczy zgłoszony znak towarowy i towary „piwa”, których dotyczy wcześniejszy znak towarowy, wykazują przeciętny stopień podobieństwa. Towary te należą do tej samej kategorii napojów alkoholowych, skierowane są do tego samego kręgu odbiorców, są spożywane w podobnych okolicznościach, w odpowiednim przypadku razem lub zmieszane pod postacią koktajli, w szczególności w restauracjach i barach, mogą zaspokoić identyczną potrzebę ugaszenia pragnienia, są sprzedawane w tym samym miejscu w supermarketach i mogą pochodzić z tych samych przedsiębiorstw.
Zdaniem sądu jednak towary takie jak „tequila pochodząca z Meksyku, koktajle alkoholowe zawierające tequilę pochodzącą z Meksyku oraz likiery z tequili pochodzące z Meksyku” stanowią wyodrębnienie z grupy napojów alkoholowych i nie wynika z tego żadna szkoda dla skarżącego, gdyż wykaz tych towarów jest bardziej ograniczony niż wykaz towarów przeciwstawianego znaku.
Sąd uznał w przedmiotowej sprawie, iż porównywane towary należą do tej samej ogólnej kategorii napojów, a w szczególności do napojów alkoholowych, ale różnią się zwłaszcza podstawowymi składnikami, sposobem produkcji, kolorem, zapachem i smakiem, tak że są postrzegane przez właściwego konsumenta jako mające różny charakter. Towary te nie są zwykle wystawiane na tych samych półkach w części supermarketów i innych punktów sprzedaży przeznaczonej na napoje. Co do ich użytku cechującą je ważną różnicą jest to, że piwo zaspokaja pragnienie, co nie odnosi się zazwyczaj do napojów alkoholowych, których dotyczy zgłoszony znak towarowy.
Oba znaki nie mogłyby więc wywołać na zorientowanym konsumencie wrażenia, iż oznaczone towary pochodzą od tego samego producenta, a więc przedmiotowa skarga była bezzasadna i z tego względu została oddalona.
19 września 2012 r. Sąd Pierwszej Instancji Unii Europejskiej wydał orzeczenie w sprawie przedłużania ochrony wspólnotowych znaków towarowych.
28 stycznia 2008 r. Urząd Harmonizacji Rynku Wewnętrznego (OHIM) powiadomił kancelarię, która obsługiwała właściciela znaku, że okres ochrony znaku towarowego upływał w dniu 26 sierpnia 2008 r. i że wniosek o przedłużenie prawa z rejestracji należy złożyć do dnia 1 września 2008 r. Uprawniony do znaku nie przedłużył jednak swojego prawa z rejestracji znaku towarowego. W konsekwencji ochrona znaku wygasła, o czym urząd poinformował jego właściciela.
2 czerwca 2009 r. właściciel znaku złożył wniosek o przywrócenie stanu poprzedniego, wyjaśniający przyczyny, dla których nie była on w stanie dochować terminu do przedłużenia swojego prawa z rejestracji. Na poparcie tego wniosku przedstawił też złożone pod przysięgą oświadczenie wspólnika kancelarii reprezentującej go w sprawie przedłużenia znaku.
W myśl tego oświadczenia, kancelaria ta używała skomputeryzowanego systemu zarządzania rejestracjami i przedłużeniami praw z rejestracji o nazwie „Inprotech”, który wygenerował i wysłał przypomnienia o konieczności przedłużenia amerykańskiemu przedstawicielowi właściciela znaku w dniach 1 kwietnia, 1 czerwca i 1 lipca 2008 r. Następnie 18 sierpnia 2008 r. kancelaria otrzymała polecenie dokonania przedłużenia prawa z rejestracji znaku towarowego. Jednak z powodu omyłki polecenie to nie zostało przekazane właściwemu pracownikowi w celu jego wykonania. Dodatkowo, z powodu awarii, system „Inprotech” nie wygenerował przypomnień o konieczności dokonania przedłużenia trzy, cztery miesiące i pięć miesięcy po upływie terminu do dokonania przedłużenia. W rezultacie, przedłużenie ochrony znaku nie zostało dokonane ze względu na błąd ludzki oraz błąd systemu informatycznego. Decyzją z 26 kwietnia 2010 r. OHIM oddalił jednak złożony wniosek o przywrócenie stanu poprzedniego i potwierdził wykreślenie wspólnotowego znaku towarowego z rejestru.
W swoim wyroku Sąd stwierdził, że postanowienia odpowiedniego artykułu z rozporządzenia o wspólnotowym znaku towarowym powinny podlegać wykładni zawężającej, ponieważ dochowanie terminu stanowi bezwzględną przesłankę procesową. Sąd uznał też, że w przypadku gdy strona zdecyduje się na korzystanie z usług profesjonalnego pełnomocnika, obowiązek zachowania należytej staranności rozciąga się również na tego pełnomocnika. Co więcej, zdaniem Sądu okoliczności zaszłe w sprawie nie mogą zostać uznane za nadzwyczajne i nieuniknione. Po pierwsze, menedżer odpowiedzialny w kancelarii za przedłużenia praw z rejestracji zapomniał wydać konieczne polecenia swemu personelowi . Po drugie, amerykański przedstawiciel właściciela znaku podjął działania dopiero osiem miesięcy później, odkrywając na stronie internetowej OHIM, że prawo z rejestracji nie zostało przedłużone. Dodatkowo, kancelaria odpowiedzialna za przedłużenie znaku bazowała na tylko jednym systemie, w tym wypadku „Inprotech” i nie wzięła pod uwagę pisma OHIM z 28 stycznia 2008 r. wyznaczającego jej dwa terminy do złożenia wniosku i uiszczenia opłat. Zdaniem Sądu, w przedmiotowej sprawie żaden z podmiotów za to odpowiedzialnych nie dołożył należytej staranności, co zdecydowało o odrzuceniu roszczenia właściciela znaku, choć właściciel znaku twierdził, że przy ocenie wymaganej staranności właściciela znaku towarowego i jego przedstawicieli OHIM zastosował błędne i zbyt surowe kryteria prawne.
Na początku września 2012 r. nowojorski Sąd Apelacyjny (Second Circuit Court of Appeals) orzekł w sprawie między dwoma gigantami na rynku mody - Christian Louboutin S.A. oraz Yves Saint Laurent Am. Holding, Inc. Sprawa dotyczyła znaku towarowego i jednocześnie najbardziej znanej wizytówki firmy Louboutin - czerwonej lakierowanej podeszwy buta. Buty z taką podeszwą stanowią przedmiot niemal kultu amatorek mody na całym świecie.
Po wprowadzeniu do sprzedaży przez YSL monochromatycznych czerwonych butów na szpilce, Louboutin, słynny na całym świecie producent luksusowego obuwia, pozwał YSL twierdząc, iż produkt oferowany przez Yves Saint Laurent zawiera zarejestrowany na jego rzecz znak towarowy, jakim jest czerwona lakierowana podeszwa. Sąd niższej instancji orzekł, iż znak towarowy Louboutin został określony wadliwie, gdyż sam kolor nie może stanowić znaku towarowego. Ponadto sąd odmówił firmie Louboutin S.A. prawa do blokowania sprzedaży czerwonych butów przez firmy konkurencyjne.
Sąd Apelacyjny nie przychylił się jednak do tego stanowiska. W wyroku z 5 września 2012 r. uznał, iż Christian Louboutin jest uprawniony (na podstawie przysługującego mu na terenie Stanów Zjednoczonych prawa do znaku towarowego) do domagania się zakazania swoim konkurentom oferowania butów charakteryzujących się lakierowaną czerwoną podeszwą. Sąd wskazał, iż podeszwy te nabyły charakter odróżniający i klienci łączą je z firmą Christian Louboutin S.A. Sąd stwierdził też jednak, że ten znak towarowy może być należycie chroniony tylko wtedy, gdy występuje łącznie z kontrastującą górną częścią buta.
W ten sposób sąd orzekając, iż sam pojedynczy kolor może stanowić pełnowartościowy znak towarowy, wprowadził istotne z punku widzenia pozostałych producentów obuwia ograniczenie. Czerwona podeszwa pozostanie więc prawdopodobnie synonimem obuwniczego luksusu.
19 lipca 2012 r. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie C-130/11 wydał wyrok w sprawie wykładni rozporządzenia dotyczącego dodatkowego świadectwa ochronnego dla produktów leczniczych oraz w kwestii wspólnotowego kodeksu odnoszącego się do produktów leczniczych stosowanych u ludzi. Orzeczenie zostało wydane w ramach sporu między spółką Neurim Pharmaceuticals a brytyjskim Urzędem ds. Własności Intelektualnej Zjednoczonego Królestwa (IPO) w przedmiocie odmowy wydania dodatkowego świadectwa ochronnego dla produktu leczniczego chronionego patentem europejskim.
Neurim Pharmaceuticals w wyniku badań odkryła, że odpowiednie kompozycje melatoniny są skuteczne w leczeniu bezsenności. Ponieważ melatonina jest naturalnym hormonem, nie jest chroniona patentem. Jednak jej specyficzna kompozycja opracowana przez Neurim, w postaci produktu leczniczego stosowanego u ludzi o nazwie Circadin, uzyskała ochronę w 1992 r. Z racji tego, że w chwili wydania pozwolenia na sprzedaż Circadinu przez Komisję Europejską, patent na ów produkt zachowywał ważność przez mniej niż 5 lat, Neurim złożył wniosek o wydanie dodatkowego świadectwa ochronnego, które przedłużyłoby ochronę jego produktu.
W grudniu 2009 r. IPO oddalił ten wniosek. Stwierdził on bowiem, że istnieje wcześniejsze zezwolenie na obrót z roku 2001, które dotyczy melatoniny przeznaczonej dla owiec i sprzedawanej pod nazwą Regulin. Udzielenie przez IPO odmowy było oparte na okoliczności, że wbrew wymogom prawa wspólnotowego zezwolenie na obrót Circadinem nie było pierwszym pozwoleniem na obrót dotyczącym melatoniny.
Po odrzuceniu odwołania, Neurim wniósł skargę na to postanowienie, w obu sądach powołując się na fakt, że właściwym zezwoleniem na obrót było zezwolenie dotyczące konkretnego produktu, dla którego wniesiono o wydanie zezwolenia na obrót, a nie na obrót samą substancją chemiczną. Sąd apelacyjny uznał argumenty Neurim za zasadne, jednak postanowił zawiesić postępowanie i zwrócił się do TS z pytaniami prejudycjalnymi.
Trybunał uznał, że adekwatne przepisy prawa wspólnotowego powinny być interpretowane w ten sposób, że w przedmiotowej sprawie samo istnienie wcześniejszego zezwolenia na obrót uzyskanego dla weterynaryjnego produktu leczniczego nie sprzeciwia się wydaniu dodatkowego świadectwa ochronnego na odmienne stosowanie tego samego produktu, dla którego wydano zezwolenie na obrót. Pod takim jednak warunkiem, że to zastosowanie jest objęte zakresem ochrony patentu podstawowego powołanego na poparcie wniosku o wydanie dodatkowego świadectwa ochronnego.
19 lipca 2012 r. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie C-376/11 wydał wyrok w kwestii domeny najwyższego poziomu „.eu”, oraz zasad regulujących rejestrację takich domen. Wniosek o wydanie orzeczenia złożył Court d'appel de Bruxelles w ramach sporu między Pie Optiek SPRL a Bureau Gevers SA, przy udziale Europejskiego Rejestru Domen Internetowych ASBL. Przedmiotem sporu była rejestracja nazwy domeny www.lensworld.eu przez Bureau Gevers, w swym własnym imieniu, lecz na rzecz Walsh Optical Inc., amerykańskiej spółki będącej właścicielem znaku towarowego, zawartego w nazwie tej domeny tej domeny.
W ramach pierwszego etapu stopniowej rejestracji domeny z końcówką „.eu” 7 grudnia 2005 r. spółka Bureau Gevers złożyła we własnym imieniu, lecz na rzecz Walsh Optical wniosek o rejestrację nazwy domeny „lensworld.eu”. Domena ta została przyznana spółce Bureau Gevers w dniu 10 lipca 2006 r. Spółka Pie Optiek złożyła analogiczny wniosek o rejestrację w dniu 17 stycznia 2006 r. Został on oddalony ze względu na wcześniejsze zgłoszenie Bureau Gevers. Należy zauważyć, że Bureau Gevers jest belgijską spółką świadczącą usługi doradcze z zakresu własności intelektualnej. Z kolei spółka Pie Optiek jest belgijskim podmiotem sprzedającym za pośrednictwem strony internetowej www.lensworld.be soczewki kontaktowe i inne produkty z branży optycznej. Ponadto jest ona właścicielem zarejestrowanego dla Beneluksu graficznego znaku towarowego obejmującego oznaczenie słowne „lensworld”.
Zgodnie z prawem wspólnotowym, celem stworzenia domeny „.eu” jest zwiększenie widoczności rynku wewnętrznego na wirtualnym rynku działającym poprzez Internet, przez stworzenie wyraźnego związku z Unią i rynkiem europejskim. Umożliwia się w ten sposób przedsiębiorstwom, organizacjom i osobom fizycznym w Unii rejestrację w określonej domenie, która uczyni ten związek oczywistym.
Kwestionując ważność umowy licencyjnej pomiędzy Bureau Gevers a Walsh Optical, spółka Pie Optiek zanegowała słuszność przyznania praw do domeny www.lensworld.eu Bureau Gevers i wkroczyła na drogę sądową. Twierdziła, że Bureau Gevers nie może wnieść o rejestrację we własnym imieniu, ale na rzecz podmiotu niemającego siedziby na terytorium unii Europejskiej, domeny z rozszerzeniem „.eu”. Jej zdaniem, wspomniana umowa pomiędzy belgijską spółką a Walsh Optical przypominała też bardziej umowę o świadczenie usług niż umowę licencyjną.
Trybunał wyrokował na podstawie rozporządzenia ustanawiającego reguły porządku publicznego (polityki prowadzonej w interesie ogólnym) dotyczącego wprowadzenia w życie i funkcji domen najwyższego poziomu „.eu” oraz zasad regulujących ich rejestrację. Zgodnie z nim, Trybunał określił sposób interpretacji prawa wspólnotowego w przedmiotowym zakresie. W tej sytuacji prawem wcześniejszym jest prawo ochronne na znak towarowy. Za licencjobiorcę wcześniejszych praw, a więc w tym przypadku Bureau Gevers, nie uważa się osoby, która została upoważniona przez właściciela znaku towarowego wyłącznie do dokonania swoistej rejestracji. Rejestracją taką jest zgłoszenie we własnym imieniu, lecz na rzecz właściciela znaku, nazwy domeny, która zawiera w sobie ten znak towarowy lub oznaczenie do niego podobne. Dotyczy to przypadku, kiedy podmiot taki nie jest uprawniony do komercyjnego wykorzystywania tego znaku.
11 lipca 2012 r. Trybunał Sprawiedliwości wydał orzeczenie w sprawie rejestracji obejmującej znak towarowy „natural beauty” znanego producenta kosmetyków Garnier.
17 kwietnia 2009 r. Laboratorium Garnier złożyło w Urzędzie Harmonizacji Rynku Wewnętrznego Unii Europejskiej (OHIM) wniosek o rejestrację znaku towarowego „natural beauty” („naturalne piękno”), który jednocześnie używany jest przez Garnier w spotach reklamowych.
Decyzją z 30 marca 2010 r. OHIM odmówił rejestracji oznaczenia, gdyż jego zdaniem taki znak towarowy pozbawiony jest charakteru odróżniającego – nie odróżnia towarów marki Garnier od podobnych towarów innych producentów. W uzasadnieniu OHIM stwierdził, iż zwrot „natural beauty” ma zachwalający charakter i będzie sugerował konsumentom jakość kosmetyków, a nie identyfikował produktów z danym producentem. Zakwestionowano również sam wkład twórczy w stworzenie znaku. Określono go jako minimalny, gdyż ograniczał się on do umieszczenia słowa „natural” nad słowem „beauty”, któremu powiększono dodatkowo literę „b”. Decyzję utrzymała w mocy Pierwsza Izba Odwoławcza OHIM.
Laboratorium Garnier, nie zgadzając się z argumentacją przedstawioną przez OHIM, wniosło 7 grudnia 2010 r. skargę do Trybunału Sprawiedliwości.
Trybunał podtrzymał w mocy decyzję OHIM, oddalając tym samym skargę Garnier. Podzielił on również argumentację niższych instancji w przedmiocie braku charakteru odróżniającego oraz minimalnego wkładu twórczego w stworzenie znaku.
Orzeczenie TS wydaje się słuszne ze względu na argumenty przedstawione przez OHIM i podtrzymane przez wyższe instancje. Warto dodać, iż zwrot „naturalne piękno” może być postrzegane przez konsumentów nie jako znak towarowy, ale jako slogan reklamowy, co według wcześniejszego orzecznictwa TS dyskredytuje go jako znak towarowy.
W dniu 17 października 2008 r. spółka Smart Technologies ULC wystąpiła do OHIM o rejestrację oznaczenia słownego „WIR MACHEN DAS BESONDERE EINFACH” („Czynimy łatwiejszym to, co specjalne”) jako wspólnotowego znaku towarowego. Decyzją z dnia 7 kwietnia 2009 r. ekspert OHIM odmówił rejestracji zgłoszonego znaku towarowego w odniesieniu do wszystkich towarów wskazanych w zgłoszeniu, opierając się na uzasadnieniu, że zgłoszony znak towarowy pozbawiony był charakteru odróżniającego. Izba Odwoławcza OHIM oddaliła odwołanie od decyzji eksperta.
W orzeczeniu tym Trybunał poruszył interesującą kwestię znaków towarowych będących sloganami reklamowymi. Znaki takie można oskarżać o brak zdolności odróżniającej, a więc o to, że produkty lub usługi nimi oznaczone nie budzą wrażenia pochodzenia od konkretnego przedsiębiorcy.
Trybunał przywołał m. in. swoje orzeczenie z dnia 21 stycznia 2010 r. w sprawie C‑398/08 P Audi przeciwko OHIM dotyczące charakteru odróżniającego znaków towarowych mających postać sloganów reklamowych. Podkreślił tam, że fakt, iż znak towarowy postrzegany jest przez dany krąg odbiorców jako sformułowanie reklamowe, nie wystarcza sam w sobie do uznania, że znak ten pozbawiony jest charakteru odróżniającego. Taki znak towarowy może być bowiem postrzegany jednocześnie jako sformułowanie reklamowe i jako wskazanie pochodzenia danych towarów i usług od konkretnego przedsiębiorcy. Według Trybunału, znak towarowy będący jednocześnie sloganem reklamowym trzeba jednak uznać za mający charakter odróżniający, jeżeli właściwy krąg odbiorców będzie mógł w nim dostrzec od razu, oprócz funkcji reklamowej, także wskazanie pochodzenia handlowego danych towarów lub usług.
Z orzeczenia wynika również, iż zgodnie z utrwalonym orzecznictwem charakter odróżniający należy oceniać przede wszystkim w stosunku do towarów lub usług, dla których znak towarowy został zgłoszony, potem zaś uwzględniając sposób, w jaki postrzega go właściwy krąg odbiorców.
W kwestii znaków towarowych składających się z oznaczeń lub wskazówek, których używa się też jako sloganów reklamowych, oznaczenia dotyczące jakości lub wyrażenia zachęcające do zakupu towarów lub usług oznaczonych tym znakiem, ich rejestracja nie jest sama w sobie wykluczona ze względu na tego rodzaju użycie.
Trybunał uznał też, że nie można wymagać, by slogan reklamowy miał „fantazyjny charakter” czy nawet ukazywał „wkład wysiłku twórczego, który spowodowałby efekt zaskoczenia, dzięki czemu łatwo by go było zapamiętać”, w celu niepozbawiania go minimum charakteru odróżniającego wymaganego przez rozporządzenie o znakach wspólnotowych.
Z orzeczenia wynika również, iż chociaż jest prawdą, że znak towarowy ma charakter odróżniający wyłącznie, jeśli na jego podstawie da się zidentyfikować objęte zgłoszeniem towary lub usługi jako pochodzące od konkretnego przedsiębiorcy, to należy stwierdzić, iż sama okoliczność, że właściwy krąg odbiorców postrzega znak towarowy jako sformułowanie reklamowe oraz że mógłby być używany także przez inne podmioty, ze względu na jego zachwalający charakter, nie wystarcza sama w sobie do uznania, że znak ten jest pozbawiony charakteru odróżniającego.
Pomimo iż znak będący przedmiotem sporu finalnie nie został zarejestrowany, orzeczenie to daje przedsiębiorcom bardziej stabilną podstawę do rejestracji znaków towarowych będących jednocześnie sloganami reklamowymi.
Więcej...
Sąd Pierwszej Instancji Trybunału Europejskiego wydał 6 lipca orzeczenie w sprawie T-60/10 dotyczące możliwości rejestracji znaku towarowego „ROYAL SHAKESPEARE” dla whisky. Zespół teatralny The Royal Shakespeare Company wniósł o unieważnienie prawa ochronnego na znak wspólnotowy „ROYAL SHAKESPEARE” zarejestrowany dla napojów alkoholowych na rzecz innego przedsiębiorstwa nie mającego związku z teatrem.
Sąd słusznie uznał, że bardzo prawdopodobne, iż używanie tego znaku może doprowadzić do nieuczciwego wykorzystywania renomy wcześniejszego znaku „RSC-ROYAL SHAKESPEARE COMPANY”, zarejestrowanego jako oznaczenie działalności teatru.
Austriackie przedsiębiorstwo Jackson International Trading dokonało zgłoszenia słownego znaku towarowego „ROYAL SHAKESPEARE” dla napojów alkoholowych, w szczególności dla piwa i whisky. W 2003 r. znak został zarejestrowany przez OHIM. Trzy lata później brytyjski zespół teatralny The Royal Shakespeare Company złożył w OHIM wniosek o unieważnienie tego znaku, który jego zdaniem służy czerpaniu korzyści z zarejestrowanego w 1999 r. dla przedstawień teatralnych znaku „RSC-ROYAL SHAKESPEARE COMPANY”, a nie odróżnianiu produktów.
W 2009 r. unieważniono znak, jednak producent whisky nie dał za wygraną i złożył skargę na tę decyzję. Wyrok z 6 lipca br. podtrzymał decyzję o unieważnieniu prawa ochronnego na znak ze względu na podobieństwo obu oznaczeń i wysokie prawdopodobieństwo ich skojarzenia. W uzasadnieniu sąd stwierdził również, że ze względu na wizualne, koncepcyjne i fonetyczne podobieństwo znaków przeciętny konsument bez trudu dostrzeże między nimi podobieństwo.
Trybunał Sprawiedliwości w wyroku z 3 lipca 2012 r. w sprawie C-128/11 orzekł, że autor oprogramowania nie może sprzeciwiać się odsprzedaży licencji, która umożliwia korzystanie z jego programu pobranego z Internetu. Wyłączne prawo do rozpowszechniania kopii programu komputerowego, objętej licencją, zostaje bowiem wyczerpane wraz z pierwszą sprzedażą.
Powodem w sprawie była spółka Oracle, czyli pisząca i rozpowszechniająca programy komputerowe. Pozwała ona spółkę UsedSoft, której działalność polega na dalszej sprzedaży licencji odkupionych od klientów Oracle. Klienci tej ostatniej mają w ramach usługi możliwość pobrania programu przez Internet. Na podstawie umowy licencyjnej mogą też trwale przechowywać kopie tego programu, wykorzystywać je w swojej działalności gospodarczej i udostępniać nawet 25innym osobom.
UsedSoft odkupowała takie licencje od klientów Oracle, po czym sprzedawała je kolejnym osobom, dzięki czemu mogły one na podstawie takiej licencji „z drugiej ręki” ściągać program Oracle z Internetu. Spór pomiędzy spółkami trafił do sądu niemieckiego, który zadał Trybunałowi Sprawiedliwości pytanie, jak w sprawie z powództwa Oracle należy interpretować dyrektywę w sprawie ochrony programów komputerowych.
Trybunał orzekł na niekorzyść Oracle. Zgodnie z wyrokiem, zasada wyczerpania prawa do rozpowszechniania ma zastosowanie także w przypadku, kiedy klienci pobierają program przez Internet. Zasada ta obejmuje według Trybunału również kopię, która została sprzedana na podstawie umowy licencyjnej.Trybunał orzekł też jednak, iż nawet jeżeli pierwotny nabywca programu nie potrzebował go aż w 25 kopiach, nie miał on prawa dzielić licencji i odsprzedawać tak powstałych części dalej. Jeżeli początkowy nabywca odsprzedaje licencję, ma obowiązek dezaktywowania kopii programu, której sam używa. W innym wypadku naruszyłby on prawo do zwielokrotniania programów komputerowych. Dopuszczalne jest jednak zwielokrotnianie konieczne, polegające na pobieraniu programu do komputera wtórnego nabywcy, co umożliwia klientom UsedSoft pobieranie uaktualnionych kopii oprogramowania ze strony internetowej Oracle.
W związku z różną praktyką państw członkowskich Unii Europejskiej w zgłaszaniu znaków towarowych i interpretacją przepisów unijnych w tej kwestii, Trybunał Sprawiedliwości 19 czerwca wydał orzeczenie (sprawa C-307/10), które uściśla zasady zgłaszania znaków towarowych.
Bazą do wydania tego orzeczenia jest sprawa Chartered Institute of Patent Attorneys (Instytut) v. Registrar. W 2009 r. Instytut zgłosił znak towarowy „IP TRANSLATOR” do organu właściwego do spraw rejestracji znaków towarowych w Wielkiej Brytanii (Registrar). Zgłaszający posłużył się nagłówkiem jednej z klas klasyfikacji nicejskiej takimi jak: nauczanie, kształcenie, rozrywka, działalność sportowa i kulturalna.
Registrar odrzucił to zgłoszenie. Uznał bowiem, że obejmuje ono nie tylko usługi wskazane przez Instytut, ale również wszystkie inne usługi należące do tej klasy, w tym także usługi tłumaczeniowe. Ponadto Instytut, dokonując zgłoszenia, nie wystąpił o wyłączenie tego rodzaju usług ze specyfikacji. Organ argumentował swoją decyzję również tym, iż w odniesieniu do usług tłumaczeniowych, oznaczenie „IP TRANSLATOR" jest pozbawione charakteru odróżniającego, ma natomiast charakter opisowy. Od tej decyzji Instytut wniósł więc odwołanie podnosząc, że jego zgłoszenie nie wskazywało i nie obejmowało usług tłumaczeniowych. Trybunał w swoim orzeczeniu stwierdził, iż towary i usługi powinny zostać wskazane przez zgłaszającego w sposób wystarczająco jasny i precyzyjny, aby na tej podstawie umożliwić właściwym organom i uczestnikom obrotu gospodarczego ustalenie zakresu ochrony przyznanej przez znak towarowy.
Podkreślił również, iż podczas rejestracji krajowego znaku towarowego zgłaszający powinien sprecyzować czy jego zgłoszenie obejmuje część czy całość towarów i usług ujętych w klasyfikacji. W przypadku, gdy zgłoszenie dotyczy jedynie niektórych towarów lub usług, zgłaszający jest zobowiązany uściślić, których towarów lub usług należących do tej klasy dotyczy to zgłoszenie.
Wydane przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej orzeczenie pozwoli na ujednolicenie praktyki rejestracji znaków towarowych w krajach członkowskich Unii Europejskiej.
24 maja 2012 roku Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wydał wyrok w sprawie C-196/11 P, dotyczący uchylenia ochrony zastrzeżonej dla wcześniejszego krajowego znaku towarowego.
Spór powstał na tle rejestracji w Urzędzie Harmonizacji Rynku Wewnętrznego (OHIM) znaku towarowego „F1-LIVE”. Jego właścicielem jest Global Sports Media Ltd. Sprzeciw w stosunku do rejestracji zgłosiło przedsiębiorstwo Formula One Licensing BV, które posiada zarejestrowane krajowe znaki „F1” oraz „F1 Formula 1”. W związku z tym, Formula One Licensing żądała niedopuszczenia do rejestracji znaku „F1-LIVE”.
Trybunał Sprawiedliwości przyznał rację części argumentów przeciwników właścicieli „F1”. Twierdzili oni, iż sam element „F1” nie jest główną częścią znaku „F1-LIVE”, w związku z czym znak ten może zostać zarejestrowany oraz. Podważali też właściwość rejestracji znaku „F1” ze względu na brak jego charakteru odróżniającego. W uzasadnieniu swojego wyroku Trybunał stwierdził jednak, iż ważność międzynarodowego lub krajowego znaku towarowego nie może być podważona w ramach postępowania w sprawie rejestracji wspólnotowego znaku towarowego. Mogłoby to nastąpić jedynie w ramach wszczętego w danym państwie członkowskim postępowania o unieważnienie prawa do znaku krajowego.
Orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości jest wyrazem istnienia dwóch płaszczyzn ochrony znaków towarowych w Unii Europejskiej. W prawie UE występuje współistnienie znaków wspólnotowych i krajowych. W sprawie znaku „F1-LIVE” Trybunał nie wydał jednak ostatecznego wyroku, odsyłając obie strony z powrotem na salę sądu niższej instancji.