Jakub Bujak, polski inżynier mechanik urodził się w Krakowie 6 grudnia 1905 roku, a zmarł w Wielkiej Brytanii 5 lipca 1945 roku. Studiował na Politechnice Lwowskiej na wydziale mechanicznym. Po zakończeniu studiów został zatrudniony w WSABP - Warszawskiej Spółce Akcyjnej Budowy Parowozów, z kolei w 1937 uzyskał tytuł doktora.

W pracy Bujak miał do czynienia przede wszystkim z wysokoprężnymi silnikami, a w początkowych latach 30. wraz z A. Wicińskim udoskonalał bezkorbową silnikosprężarkę, która powstała właśnie w WSABP. Obaj Panowie także w późniejszym okresie współpracowali nad nowymi rozwiązaniami, czego efektem był system dynamicznego doładowania wysokoprężnych silników, który stworzyli. Polegał on na tym, że odmiennie niż w stosowanym w dieslach turbodoładowaniu – wykorzystywano w rurze ssącej bezwładność słupa gazów, czego efektem był wzrost ciśnienia paliwowej mieszaniny w cylindrze. Dodatkowo, Bujak i Wiciński wydłużyli ssącą rurę, w której powietrze dzięki swojej bezwładności i szybkości znacznie szybciej niż dotychczas było transportowane do cylindra. Tym samym Polacy osiągnęli dwudziestokrotnie lepsze efekty niż te, które w tym samym czasie uzyskiwały szkoły francuskie, niemieckie i włoskie.

Opracowany system otrzymał nazwę Wibu, która pochodziła od nazwiska obu panów, a jego stosowanie pozwalało na mniejsze zużycie paliwa przy jednoczesnym 40% wzroście mocy silnika pojazdu o stałej prędkości, tj. takiego, który głównie stosowany był m.in. w fabrykach. Jednak w 1934 roku Polacy na tyle udoskonalili swój sposób, który dodatkowo otrzymał patent, co pozwoliło na jego zastosowanie we wszystkich dieslach. System Wibu Bujaka i Wicińskiego uznawany jest pierwszym polskim wynalazkiem w tej dziedzinie, a jego licencjonowaniem interesowało się wiele zagranicznych firm.

Zapraszamy do obejrzenia filmu na kanale Youtube

poniedziałek, 03 czerwiec 2019 08:00

Światowy Dzień Roweru

W dzisiejszych czasach, mimo że branża motoryzacyjna gwałtownie rozwinęła się, to jednak trudno sobie wyobrazić świat bez rowerów. Na szczęście ten rodzaj pojazdu wrócił do łaski. Powstało szereg nowych tras rowerowych, po którym można bezpiecznie poruszać się. Rowerzysta korzystający z takiego środka transportu nie traci czasu na dojazd do pracy oraz przyczynia się do ochrony środowiska. Wszyscy wiemy, że jest to pojazd ekologiczny, bo nie wydziela spalin ani nie powoduje hałasu. W dodatku poprawia się nam kondycja fizyczna. Europejska Federacja Rowerowa przeprowadziła badania, z których wynika, że biorąc pod uwagę wszystkie parametry, tzn. pojazdu i rowerzysty, na każdy kilometr przejechany rowerem emisja CO₂ wynosi 21 gramów, rowerem elektrycznym 22 g a samochodem 271 g. 

Należy wspomnieć, że rower nie należy do pojazdów wymyślonych w XXI wieku. Na terenie  starożytnego Babilonu i Egiptu odnaleziono plaskorzeźby, na których znajdują się pojazdy przypominające rower. Pierwszeństwo wynalezienia roweru dwukołowego w czasach renesansu przypisuje się wybitnemu malarzowi i inżynierowi Leonardo da Vinci, który pozostawił po sobie rysunek pojazdu podobnego do współczesnego roweru. Naszkicowany przez mistrza pojazd ma kierownicę, łańcuch, zębatkę, koła ze szprychami oraz mechanizm korbowy. Rysunek pochodzi z 1493 roku, ale dopiero w latach siedemdziesiątych XX wieku został odnaleziony wśród notatek mistrza. Ze względu na fakt, że pojazd prezentuje rozwiązania techniczne, które zdaniem specjalistów nie były możliwe do wykonania w tamtym czasie, zrodziło się podejrzenie, że prawdopodobnie doszło do fałszerstwa i niektóre elementy ktoś później dorysował. Niestety, tego już się nie dowiemy, ponieważ rysunek po odnowieniu został zalaminowany i nie można go poddać badaniom. Mimo wątpliwości nikt nie podważa faktu, że pomysł pojazdu zrodził się w głowie genialnego Leonardo da Vinci.

Warto też wspomnieć, że pojazd przypominający rower został uwieczniony także na witrażu z 1642 roku znajdującym się w kościele w Stoke Poge.

Rosjanie natomiast wynalezienie metalowego bicykla przypisują syberyjskiemu kowalowi Jefimowi Artamonowowi, który podobno na koronację cara w 1801 roku przybył właśnie na tym pojeździe. Jednak biorąc pod uwagę wygląd bicykla znawcy stwierdzili, że ten pojazd nie został wykonany na początku XIX wieku ale znacznie później bo w latach 70-80 XIX wieku i jest kopią jednego z bicykli, które właśnie powstały w tych czasie na zachodzie Europy. 

Ale niezaprzeczalnym wynalazcą pierwszego prototypu roweru czterokołowego zrobionego z drewna i napędzanego siłą ludzkich mięśni, był Karl von Drais de Sauerbrun, który w 1813 roku wystąpił z wnioskiem o patent na ten pojazd. Skonstruował on także inny pojazd a mianowicie rower biegowy dwukołowy nazywany początkowo biegmaszyną a z czasem od jego nazwiska drezyną, który również był napędzany siłą ludzkich mięśni. Drezyna została opatentowana w wielu krajach, między innymi we Francji i Stanach Zjednoczonych. Mimo uzyskanego patentu pracował dalej nad udoskonaleniem drezyny. Wynalazł bowiem hamulec z linką, siodełko z regulowaną wysokością oraz licznik odległości. Jako ciekawostkę można podać, że w 1819 roku w Niemczech zorganizowano pierwszy wyścig drezyn na dystansie 10 km.

Natomiast pierwszy pojazd z układem napędowym został wynaleziony przez Szkota Kirkpatricka Macmillana w 1839 roku. Dzięki temu wynalazkowi rowerzysta nie musiał już odpychać się nogami od ziemi. Pojazd zaopatrzony w układ napędowy poruszał się na skutek naprzemiennego ruchu nóg do przodu i do tyłu. Wynalazca przejechał na nim 229 kilometrów z prędkością 13 km/h. Pierwszy odnotowany wypadek rowerowy, który przeszedł do historii, należy także do tego wynalazcy. Podczas jazdy potrącił dziecko i za spowodowanie wypadku musiał zapłacić karę pieniężną w wysokości pięciu szylingów. 

Za sprawą Francuza Pierra Michaux'a nastała epoka wysokich rowerów czyli welocypedów. Rowerzysta za pomocą pedałów wprawiał w ruch pojazd. Drewniane koła były opasane obręczami ze stali. W celu uzyskania większej prędkości zaczęto powiększać przednie koło oraz zmiejszać tylne. Ten rodzaj pojazdu nazwano bicyklem. Był to pojazd niewygodny i niebezpieczna, ponieważ rowerzysta siedzący wysoko często z niego spadał. 

W 1879 roku angielski wynalazca Harry John Lawson skonstruował rower z napędem na tylne koło oraz łańcuchem. John Starley dokonał dalszych zmian w konstrukcji roweru wyposażając go w równe koła oraz ramę w kształcie czworokąta. W 1885 roku zaczął produkować pojazdy pod nazwą Rover, które stały się bardzo popularne. 

W 1888 roku weterynarz John Dunlop wynalazł pneumatyczne ogumienie, które opatentował w 1890 roku. Natomiast przekładnia planetarna została wynaleziona i opatentowana na początku XX wieku przez Henry Sturmey'a i James Archer'a a lekkie ramy rowerowe wprowadzono już w 1920 roku. Można powiedzieć, że w zasadzie od tego czasu rowery nie uległy szczególnym zmianom. Zmieniły się przede wszystkim materiały, z których są wykonywane. Obecnie standardowe ramy rowerowe robione są ze stali węglowej a w rowerach droższych wykonywane są ze stali stopowej albo stopów aluminium a także ze stopów kompozytowych czy tytanowych.

Warto przypomnieć, że pierwszy wyścig kolarski odbył się w Anglii w 1878 roku a pierwszym człowiekiem, który na rowerze odbył podróż dookoła świata był Amerykanin pochodzący z San Francisco. Podróż rozpoczął w 1884 roku a zakończył w 1886 roku. Ponieważ ludzie lubią podejmować wszelkiego rodzaju wyzwania, niektórzy śmiałkowie pokusili się o bicie rekordów za pomoca roweru. I tak np. pewnemu rowerzyście udało się przejechać po zboczu wulkanu z prędkościa dochodzącą do 165 km/h a w Indonezji na jednym rowerze jechało aż 19 osób. To jeszcze nic, bo znalazł się śmiałek, który stał nieruchomo na rowerze, bez podpórki, przez 10 godzin. Natomiast inny rowerzysta w ciągu trzech godzin pokonał 3461 stopni. Nie jedną osobę zadziwił też wyczyn człowieka, który przejechał tyłem ponad 60 kilometrów w ciągu 5 godzin i 9 minut, w dodatku grając na skrzypcach.

Jako ciekawostkę można podać, że najdroższe rowery osiągają zawrotne ceny, na które tylko mogą pozwolić sobie ludzi bardzo bogaci. Rama takiego roweru może być wykonana z metalu szlachetnego, np. złota. Często ozdabiane są kryształami Swarovskiego, posiadają kierownicę wyposażoną w uchwyty z kości słoniowej a siodełko zrobione jest z najdroższych gatunków skóry. 

Trzeba podkreślić, że trudno jest przecenić dobrodziejstwo wynikające z jazdy na rowerze. Naukowcy potwierdzili, że ludzie jeżdżący regularnie rzadziej chorują na cukrzycę, choroby układu krążenia czy raka. Badania przeprowadzone w 2013 roku w Australii wykazały, że rowerzyści seniorzy mają lepiej rozwinięty zmysł równowagi oraz mocniejsze mięśnie nóg niż ich rówieśnicy nie jeżdżący na rowerze. 

Światowy Dzień Roweru, który przypada na 3 czerwca został ustanowiony przez ONZ. Należy też wspomnieć, że do ustanowienia tego święta przyczynił się w znacznym stopniu były kolarz polskiej kadry olimpijskiej, profesor Leszek Jan Sibilski. Warto też dodać, że 10 czerwca obchodzimy także Światowy Dzień Jazdy Nago na Rowerze.

Wszystkim miłośnikom jazdy na rowerze życzymy ciekawych tras i niezapomnianych widoków.

poniedziałek, 20 maj 2019 09:51

Światowy Dzień Metrologii

20 maja obchodzimy Światowy Dzień Metrologii. W natłoku spraw nawet nie zauważamy, że na co dzień mamy do czynienia z różnymi przyrządami do pomiaru. Jeśli przykładowo łapie nas przeziębienie, to sięgamy po termometr, żeby sprawdzić czy nie mamy gorączki. W sklepie samoobsługowym niektóre produkty musimy położyć na wagę, żeby je zważyć a przy zakupie tkaniny ekspedientka odmierza odpowiednią ilość materiału. Zarówno termometr, waga jak i miara mertowa to właśnie przyrządy pomiarowe. Przy okazji tego święta warto zadać sobie pytanie, czym tak właściwie zajmuje się metrologia? Odpowiedź jest niezwykle prosta. To dziedzina nauki zajmująca się pomiarami oraz interpretacją uzyskanych wyników. Musimy sobie uzmysłowić, że  dawniej posługiwano się innymi jednostkami miary niż obecnie.

Już w starożytności pojawiały się problemy z jednostkami miary, ponieważ do mierzenia i ważenia podchodzono w różny sposób. Należało w końcu położyć temu kres, gdyż nawet dochodziło do sytuacji, że ta sama nazwa jednostki miary nie dla wszystkich oznaczała to samo. Duże imperia pokusiły się o ujednolicenie jednostek miary na swoim terenie. Trzeba przyznać, że to starożytnym wynalazcom zawdzięczamy podział doby na godziny, minuty i sekundy. Te jednostki czasu były rozpowszechnione niemalże wszędzie. 

Po zakończeniu rewolucji Francja przystąpiła do ujednolicenia jednostek miar i wag w całym kraju. Zgromadzenie Narodowe w 1790 roku chciało, żeby nową jednostką długości była długość wahadła sekundowego. Ta jednostka nie została jednak przyjęta, ponieważ Francuska Akademia Nauk ostro sprzeciwiła temu pomysłowi. Akademicy zaproponowali inną jednostkę miary a mianowicie metr, który miałby stanowić dziesięciomilionową część długości południka ziemskiego przebiegającego pomiędzy biegunem a równikiem. Oczywiście wskazano na południk przechodzący przez Paryż. Badania geodezyjne przeciągały się zbyt długo bo do 1799 roku. Zniecierpliwiony rząd francuski cztery lata wcześniej wprowadził prowizoryczny wzorzec metra, który został oparty o pomiary południka przeprowadzone przez Nicolas'a-Louis de Lacailla w 1740 roku. Okazało się, że nowe badania różniły się zaledwie o dwie dziesiętne promila od wcześniejszych badań. Dzięki temu prowizoryczny wzorzec metra został ostatecznie przyjęty jako obowiązujący. Przyjęto również, że wielokrotność i podwielokrotność tej jednostki będzie oparta na układzie dziesiętnym.

Metr posłużył także do wyznaczenia jednostki objętości i masy a za wzorzec jednostki masy przyjęto kilogram.

Jako ciekawostkę warto podać, że Francuzi po zakończeniu rewolucji byli tak rządni wszelkich zmian, że nawet nie oszczędzili kalendarza. Wprowadzili nowy, w którym rok składał się z 12 miesięcy po 30 dni oraz dodatkowych 5 dni świątecznych a do roku przestępnego dołożono jeszcze 1 dzień. Ustalono, że miesiąc będzie składał się z trzech dekad po dziesięć dni. Dobę podzielono na dziesięć godzin po 100 minut a każdą minutę na 100 sekund. Jednak ten kalendarza nie utrzymał się zbyt długo i od 1 stycznia 1806 roku nastąpił powrót do kalendarza gregoriańskiego. 

20 maja 1875 roku 17 państw podpisało Konwencję Metryczną (znowelizowaną w 1921 roku) zapewniającą jednolitość miar na całym świecie przez rozpowszechnianie i doskonalenie systemu metrycznego. Powołano również Międzynarodowe Biuro Miar i Wag. Do konwencji Polska przystąpiła 12 maja 1925 roku.

Trzeba również wiedzieć, że 8 lutego 1919 roku Józef Piłsudski podpisał jeden z pierwszych aktów prawnych odrodzonego państwa, czyli Dekret o miarach. Główny Urząd Miar powstał 1 kwietnia tego samego roku.

Należy także przypomnieć, że w technice pomiarowej najbardziej uniwersalnym przyrządem okazała się suwmiarka. Już w XVII wieku była używana. Francuski matematyk Pierre Vernier zajmował się udoskonalaniem suwmiarki i w 1631 roku wynalazł pomocniczą podziałkę pozwalającą na dokładniejszy odczyt na głównej podziałce kreskowej. Swój wynalazek nazwał noniuszem na cześć żyjącego w XVI wieku portugalskiego matematyka, kartografa, lekarza i astronoma Pedro Nunesa, który jako pierwszy wpadł na pomysł zwiększenia dokładności pomiaru właśnie na takiej zasadzie. Pierwszą suwmiarkę z noniuszem wykonano w Anglii w 1790 roku. Za pomocą współczesnych przyrządów pomiarowych z noniuszem można dokonywać pomiarów z dokładnością nawet do 0,02 mm.

Wszyscy dobrze wiemy, że termometr służy do mierzenia temperatury. Ale nie każdy zapewne wie, że przyrządy oparte na rozszerzalności cieszy pod wpływem ciepła tzw. termoskopy były znane od bardzo dawna bo od 210 roku przed naszą erą. Wynalazku tego prawdopodobnie dokonał Filon z Bizancjum. Pierwszy nowożytny termoskop został skonstruowany przez Galileusza w 1593 roku poprzez zmodyfikowanie pierwotnego przyrządu. Na początku XVII wieku z kolei termoskop Galileusza ulepszył toskański książę Ferdynand II. Trzeba dodać, że w 1709 roku Gdańszczanin  Daniel Gabriel Fahrenheit, inżynier pochodzenia niemieckiego, wynalazł termometr alkoholowy a pięć lat później termometr rtęciowy używany do czasów współczesnych prawie w niezmienionej postaci. To właśnie tego inżyniera uznano za właściwego wynalazcę termometru. Skala Fahrenheit'a była używana dawniej a obecnie stosowana jest skala wynaleziona w 1742 roku przez szwedzkiego astronoma Andersa Celsiusza. Angielski lekarz Thomas Clifford Allbutt w 1866 roku wynalazł medyczny termometr rtęciowy, który pozwolił na skrócenie czasu pomiaru temperatury z 20 do 5 minut. Za zasługi w dziedzinie medycyny został uhonorowany tytułem szlacheckim. W 2009 roku na mocy dyrektywy unijnej termometry rtęciowe zostały wycofane ze sprzedaży. Należy też wspomnieć o szklanym lekarskim termometrze cieczowym wypełnionym galinstanem, stopem metali, który został opatentowany. Ten termomert nie wymaga zasilania baterią, jest bezpieczny dla zdrowia i środowiska a przy tym tani.

Zapewne nie każdy wie, że japońscy naukowcy jako pierwsi na świecie wykonali mikroskopijny termometr działający na podobnej zasadzie co termometr rtęciowy. Jest on tak maleńki, że do odczytu wskazań należy użyć mikroskopu elektronowego.

Dzięki wynalażczości nietuzinkowych ludzi pochodzących z różnych stron świata powstała taka ilość przyrządów pomiarowych, że nie sposób o nich wszystkich wspomnieć.

Światowy Dzień Metrologii obchodzimy 20 maja od 2000 roku. To święto upamiętnia podpisanie Konwencji Metrycznej w 1875 roku. Obchody organizowane są przez Międzynarodowe Biuro Miar i Wag oraz Międzynarodową Organizacją Metrologii Prawnej. W uroczystościach biorą udział krajowe organizacje odpowiedzialne za metrologię z ponad 80 państw.

wtorek, 30 kwiecień 2019 19:00

Czy można patentować modyfikacje kodu DNA?

Francis Crick, James Watson i Maurice Wilkins w 1953 roku dokonali odkrycia struktury DNA czyli kwasu deoksyrybonukleinowego (dawniej kwas dezoksyrybonukleinowy). Zbudowali model cząsteczki DNA i jako pierwsi przedstawili sposób łączenia się ze sobą poszczególnych elementów. Model budowy przestrzennej podwójnej helisy DNA wraz ze stosownym opisem zamieściło czasopismo „Nature”. DNA to organiczny związek chemiczny wielkocząsteczkowy spełniający funkcję nośnika informacji genetycznej żywych organizmów. Za swoje odkrycie naukowcy odebrali Nagrodę Nobla w dziedzinie fizjologii lub medycyny za rok 1962.

Francis Crick był genetykiem i biologiem molekularnym a James Watson jest genetykiem i biochemikiem. Natomiast Maurice Hugh Frederick Wilkins był biochemikiem, który wraz z Rosalind Franklin prowadził badania rentgenowskie nad kwasem deoksyrybonukleinowym. Wyniki badań przekazał Francisowi Crickowi i Jamesowi Watsonowi. Za swoje osiągnięcia również otrzymał Nagrodę Nobla.

Należy jednak podkreślić, że James Watson to postać kontrowersyjna. Za rasistowskie wypowiedzi wygłaszane publiczne został pozbawiony wszystkich piastowanych stanowisk administracyjnych oraz nadanych mu wcześniej tytułów honorowych. Między innymi głosił, że za różnice w poziomie inteligencji osób Białych i Czarnych, które były poddane testom na IQ, odpowiadają geny. Jego zdaniem kobiety powinny mieć prawo do usunięcia ciąży, na przykład po wykryciu u płodu genu homoseksualizmu. Swoimi wypowiedziami zraził do siebie środowiska lewicowe i media. Na skutek utraty zajmowanych stanowisk popadł w kłopoty finansowe. Z tego powodu zmuszony był do sprzedaży złotego medalu Nagrody Nobla. Za swoje skandaliczne wypowiedzi przeprosił, ale nie zmienił zdania.

Trzeba wspomnieć, że już w 1869 roku Fryderyk Mieschera odkrył DNA. Jednak wówczas jeszcze nie znana była jego struktury. Dopiero na podstawie zdjęć rentgenowskich wykonanych przez Rosalind Franklin i Maurice'a Wilkinsa, naukowcy James Watson oraz Francis Crick mogli wykonać model podwójnej helisy DNA. Rosalind Franklin za wkład nad odkryciem struktur DNA nie uzyskała Nagrody Nobla, ponieważ zmarła w 1958 roku. Obowiązujące zasady przyznawania tej nagrody nie przewiduje uhonorowania osoby po jej śmierci, chociaż zdarzyły się odstępstwa od tej reguły.

Należ podkreślić, że badanie DNA znalazło zastosowanie w kryminalistyce. Każdy człowiek posiada niepowtarzalne DNA i dzięki temu próbkę pobraną od osoby podejrzanej (np. włosy, paznokcie, krew) można porównać z próbką pobraną od ofiary lub znalezioną na miejscu przestępstwa. Brytyjczyk Colin Pitchfork, jako pierwszy w dziejach historii, w 1987 roku został  skazany na podstawie badania DNA.

Trzeba również wspomnieć, że przed Sądem Najwyższym USA przez wiele lat toczył się spór pomiędzy Spółką Myriad Genetics a Amerykańską Unią Wolności Obywatelskiej, w sprawie objęcia patentem dwóch sekwencje DNA, oznaczonych jako BRCA1 i BRCA2. Mutacje w tych genach mogą doprowadzić do nadmiernego podziału komórek i w konsekwencji doprowadzić do raka piersi i jajników. Spółka opracowała również testy genetyczne do wykrywania tych zmian.

13 czerwca 2013 roku Sąd wydał w tej sprawie wyrok unieważniający patent. W uzasadnieniu wyroku Sąd podał, że skoro człowiek z natury posiada kwas deoksyrybonukleinowy, to sam fakt wyizolowania go nie może być traktowany jako wynalazek. A zatem nie może też być objęty patentem. Prawo amerykańskie stanowi, że natura, abstrakcyjne idee czy zjawiska naturalne, nie podlegają opatentowaniu. Natomiast europejskie podejście w tej sprawie jest odmienne i na gruncie prawa europejskiego przedmiotem patentu może być wyizolowane DNA. Sąd Najwyższy jednak przyznał, że sztuczne modyfikowanie DNA, tzw. cDNA, może być przedmiotem patentu, ponieważ modyfikacji dokonuje człowiek w laboratorium. W wyniku wyroku Sądy Najwyższego USA Spółka Myriad Genetik straciła wyłączność na sekwencje DNA. Natomiast ochrona patentowa nadal obejmuje metodę oznaczania mutacji w BRCA1 i BRCA2.

Należy przypomnieć, że Amerykanie opatentowali około cztery tysiące ludzkich genów, ale w związku z wyroku Sądu Najwyższego nie można już dalej przyznawać patentów w tej dziedzinie.

Warto pochwalić się, że w Polsce opracowano własne testy genetyczne do wykrywania mutacji w BRCA1 i BRCA2, które są o wiele tańsze od testów amerykańskich.

Dzień Okulistów i Okulistyki obchodzony jest 9 maja, w rocznicę urodzin francuskiego profesora  fizyki medycznej i okulisty Ferdynanda Monoyera, który przyszedł na świat tego dnia w Lionie w 1836 roku. W ten sposób chciano uhonorować wybitnego lekarza, który był wynalazcą dioptrii, tzn. jednostki miary określającej zdolność oka do ostrego widzenia oraz twórcą tablicy do badania ostrości wzroku.

Pierwszy zapis na temat operacji okulistycznej pojawił się około 1772 roku przed naszą erą w Kodeksie Hammurabiego. Dotyczył on operacji usunięcia ropnia worka łzowego. Jednak historycy indyjscy uważają, że pierwsze operacje okulistyczne były wykonywane znacznie wczesnej, bo już cztery i pół tysiąca lat przed naszą erą. Jednak te stwierdzenia nie zostały poparte żadnym dowodem. Wiadomo natomiast, że w II wieku naszej ery wybitny chirurg Antyllos przeprowadzał operacje zaćmy, które polegały na wepchnięciu soczewki w głąb gałki ocznej. Taka brutalna metoda leczenia często kończyła się utratą wzroku przez chorego a nawet jego śmiercią.

Michel Brisseau w 1709 roku odkrył, że zaćma powstaje na skutek zmętnienia soczewki. Kilka lat później tzn. w 1747 roku udało się z powodzeniem usunąć zmętniałą soczewkę. 

Leczenia zaćmy za pomocą sztucznej soczewki wynalazł brytyjski okulista Harold Lloyd Ridley. 29 listopada 1949 roku w Londynie przeprowadził pierwszy zabieg wszczepienia wewnątrzgałkowej soczewki wykonanej z akrylu. Jego metoda spotkała się z ogromną krytyką i nieufnością ze strony środowiska akademickiego. 

Używane wówczas soczewki były niedoskonałe, pojawiały się problemy z ich mocowaniem a nieprawidłowe wyjałowienie powodowało stany zapalne. Harold Ridley nie opatentował swojego wynalazku, ponieważ uważał, że z jego osiągnięcia powinni skorzystali wszyscy ludzie. Dopiero w latach osiemdziesiatych XX wieku stosowanie sztucznych soczewek zostało należycie docenione. 

Wynalezienie okularów należy do osiągnięć w dzielach ludzkości nie do przecenienia. Jednak trudno jest określić kiedy zostały skonstruowane i kto pierwszy tego dokonał. Podobno dawni Grecy jako pierwsi zaobserwowali, że napełnione wodą kuliste naczynie powiększa obraz. 

Podróżnikowi Marco Polo przypisuje się stwierdzenie, że w 1270 roku widział Chińczyków używających do czytania szkieł z drutami zaczepionymi na uszach. Te doniesienia wydają się jednak niewiarygodne, ponieważ jak podają materiały źródłowe, Marco Polo w podróż do Chin wyruszył z Wenecji dopiero na wiosnę 1271 roku. 

Wynalezienie okularów Toskańczycy przypisują naukowcowi Salvino D'Armato pochodzącemu z Florencji. Podobno około 1280 roku w celu skorygowania dalekowzroczności miał używać pary wypukłych soczewek. Ale przeprowadzone badania genealogiczne nie potwierdziły, że taka osoba w ogóle istniała. Udokumentowane są natomiast wzmianki o ksiądzu, który do podpisywania dokumentów używał okularów. Te informacje zostały odnotowane w manuskrypcie pochodzącym z 1282 roku, obecnie przechowywanym w opactwie St. Bavon-le-Grand na terenie Francji.

Wenecjanie również roszczą sobie prawo pierwszeństwa w tej dziedzinie i uważają, że to właśnie u nich wynaleziono okulary. Jednak nie znaleziono żadnego dokumentu, który by potwierdził ten fakt. Przypuszcza się, że raczej chodziło tu o rozpowszechnienie noszenia okularów na terenie Wenecji a nie o ich wynalezienie, ponieważ w manufakturach na Murano były wykonywane soczewki z berylu lub kryształu górskiego. 

Dopiero w latach 1720-1730 optyk Edward Scarlett udoskonalił okulary dodając do nich zauszniki a dwadzieścia pięć lat później James Ayscough dołożył jeszcze zawiasy, dzięki którym można było złożyć okulary.

Wiadomo, że w 1508 roku genialny Leonardo da Vinci pracował nad skorygowaniem wady wzroku bezpośrednio na oku. Jednak to lekarz August Mueller, który od dziecka cierpiał na dużą wadę wzroku, jako pierwszy człowiek na świecie nosił soczewki kontaktowe.

Pierwsze soczewki kontaktowe wykonane z pleksiglasu zostały wynalezione w 1940 roku przez Heinricha Wöhlka. Ze względu na brak funduszy nie mógł on opatentować swojego wynalazku. Zrobił to Amerykanin, który w 1950 roku otrzymał patent na soczewki z pleksi.

Nie każdy też wie, że Lucjan Rydel, który został uwieczniony przez Stanisława Wyspiańskiego w „Weselu” jako ojciec pan młody, był lekarzem okulistą. Profesor Rydel pod koniec XIX wieku wynalazł krople do oczu, do dozowania których zalecał używanie pipetki nazwanej przez niego zakraplaczem.

Za ojca polskiej okulistyki powszechnie uważany jest Wiktor Feliks Szokalski, założyciel Instytut Oftalmicznego w 1823 roku. Był to pierwszy ośrodek okulistyczny.

W ubiegłym wieku nastąpił gwałtowny rozwój okulistyki. Nastąpił także ogromny postęp w produkcji soczewek kontaktowych, które poprawiły jakość życia wielu osobom. Przeprowadzane są także operacje za pomocą lasera.

Profesor Krzysztof Palczewski urodzony w 1957 roku w Sycowie jest znanym, wybitnym i cenionym na całym świecie polskim naukowcem zajmującym się biochemią oka. Na swoim koncie odnotował 10 patentów i zgłoszeń patentowych. Do jego największych osiągnięć zaliczane jest opisanie funkcji i struktury rodopsyny oraz odkrycie mechanizmów prowadzących do degradacji siatkówki oka powodujących utratę wzroku. 

Nie sposób wymienić wszystkich uczonych i wynalazców, którzy przyczynili się do rozwoju okulistyki.

Wszyskim osobom związanym z tą dziedziną medycyny w tym dniu życzymy wielu dalszych sukcesów.

Zobacz film na portalu Youtube

 

Apple niejednokrotnie przyzwyczaił nas do podejmowania różnego rodzaju kroków prawnych mających na celu ochronę przysługujących mu praw własności intelektualnej, w szczególności praw ochronnych na znaki towarowe, czy też patenty. Często też środki podejmowane przez korporację z Cupertino były dość przesadne, także poza terytorium Stanów Zjednoczonych. Warto tu wskazać m.in. spór o nazwę kawiarni w Warszawie, czy też nazwę i domenę polskiego sklepu internetowego „a.pl”, który fonetycznie przypominał nazwę Apple. 

Tym razem  jednak o nadgorliwości firmy Steve’a Jobsa przekonały się Niemcy, a dokładniej niemiecki turystyczny związek Rhein-Voreifel. Co tym razem jest istotą sporu z amerykańskim gigantem? Otóż 18 maja 2019 roku w Niemczech ma zostać otwarta 70-kilometrowa jabłkowa ścieżka rowerowa położona wzdłuż rzeki Rhein-Sieg-Kreis, która była finansowana przez Europejski Fundusz Rozwoju Regionalnego. Jednak to nie fakt otwarcia ścieżki przeszkadza Apple, a jej logotyp, który stylizowany jest na jabłko. Skąd taki pomysł? Otóż sporna ścieżka rowerowa o wdzięcznej nazwie Apfelroute (nawiązanie do jabłka) położona jest wśród licznych sadów warzywnych i owocowych, które w swojej naturze tworzą piękne krajobrazy dla korzystających z niej rowerzystów. To właśnie była główna myśl związku turystycznego, który projektował logotyp dla planowanej trasy rowerowej.

Czytaj więcej na stronie Kancelarii Prawno-Patentowej Jarzynka i Współnicy 

 

 

poniedziałek, 08 kwiecień 2019 11:03

Sądy ds. własności intelektualnej w Polsce?

W marcu 2019 do wykazu prac legislacyjnych Rady Ministrów trafił : „projekt nowelizacji kodeksu postępowania cywilnego oraz niektórych innych ustaw”.
Treść projektu nie została opublikowana, ale z treści dot. informacji z Ministerstwa Sprawiedliwości wynika że, projekt ma na celu:


1. Stworzenie w ramach sądownictwa powszechnego odrębnych jednostek organizacyjnych, które miałyby zajmować się sprawami o ochronę praw autorskich i pokrewnych, wynalazków, wzorów użytkowych i przemysłowych.

- Znaków towarowych, oznaczeń geograficznych, topografii układów scalonych.
- Zapobieganie i zwalczanie nieuczciwej konkurencji.
- Ochronę dóbr osobistych, dotyczących wykorzystania wartości dobra osobistego w celu indywidualizacji, reklamy lub promocji przedsiębiorstwa, towarów lub usług.

Pełna informacja znajduje się na stronie: https://www.jarzynka.eu/patent-news/507-sady-ds-wlasnosci-intelektualnej-w-polsce

 

wtorek, 02 kwiecień 2019 10:00

Rosyjski Aurus niechciany w Europie

Na początku marca 2019 roku na targach odbywających się w Genewie z wielką pompą pojawiła się rosyjska marka motoryzacyjna Aurus. Firma celuje przede wszystkim w auta typu premium, przez co Rosja ma nadzieję na stworzenie realnej konkurencji dla marek takich jak Bentley, Daimler czy też Rolls-Royce.

Co ciekawe, samochody marki Aurus zostały opracowane w ramach realizacji tzw. projektu stworzenia rodzimych, rosyjskich reprezentacyjnych samochodów przeznaczonych przede wszystkim dla elit, do których można zaliczyć polityków piastujących w Rosji najwyższe stanowiska. Najlepszym tego wyrazem jest początkowa nazwa projektu - Kortież, co w tłumaczeniu na polski oznaczało m.in. świtę. Ponadto, pierwsza limuzyna Aurus została publicznie zaprezentowana w 2018 roku, kiedy to jej specjalną i najmocniejszą wersją na inaugurację kolejnej już kadencji prezydentury przyjechał Władimir Putin.

Chcąc iść za ciosem, rosyjska firma złożyła w Urzędzie Unii Europejskiej ds. własności intelektualnej wniosek o zastrzeżenie swojej nazwy "Aurus". Tuż po tym nastąpił niespodziewany zwrot akcji, bowiem marki, tj. Toyota, Lamborghini i znany producent opon Michelin wyraziły otwarty sprzeciw odnośnie rejestracji znaku.

O co konkretnie chodzi konkurentom? Otóż oznaczenie "Aurus" jest bardzo podobne do nazw modeli samochodów, tj. "Toyota Auris", "Lamborgini Urus", czy też podchodzącego od Michelin - "Taurus". Podobieństwo szczególnie podkreśla Toyota - różnica występuje jedynie w jednej literze. Niezależnie od tego, nawet różnica dwóch liter nie powoduje znacznej zdolności odróżniającej spornego oznaczenia.

A jak na to zapatruje się strona rosyjska? Otóż zdaniem projektanta samochodów Aurus z instytutu NAMI perspektywa wejścia na rynek europejski w chwili obecnej jest coraz mniejsza, a to za sprawą właśnie oporów innych motoryzacyjnych koncernów. Co ciekawe, rosyjska firma rozważa także rebranding marki, co pozwoli na wprowadzenie swoich samochodów na rynek europejski w sposób legalny i bez jakichkolwiek oporów firm trzecich.

W styczniu pisaliśmy o świeżym sporze pomiędzy znanym projektantem Marc’em Jacobsem a amerykańską, znaną na całym świecie kapelą – Nirvaną. Przypomnieć należy, że zespół jest ściśle związany ze stylem odzieżowym – grunge, a także znanym logotypem – charakterystycznym happy face.

Wracając zaś do samego procesu, którego przedmiotem jest mająca premierę w grudniu 2018 roku sporna kolekcja "Redux Grunge Collection 1993/2018" - na odpowiedź prawników projektanta nie było trzeba długo czekać. Otóż w dniu 8 marca 2019 roku prawnicy Marca Jacobsa wnieśli do sądu odpowiedź, w której domagają się umorzenia sprawy zapoczątkowanej przez Nirwanę. 

Czym projektant uzasadnia swoje stanowisko? Otóż zdaniem Marca Jacobsa słynne logo "Happy Face" nie należy do Nirwany, która w efekcie nie jest podmiotem uprawnionym do prawa ochronnego na zgłoszony w 1992 roku znak towarowy. Taki wywód strony pozwanej wynika z faktu, iż pierwotnym twórcą logotypu zespołu był nieżyjący już Kurt Cobain, z kolei do dnia dzisiejszego nie jest wiadomym w jaki sposób zmarły nagle wokalista przeniósł prawo ochronne na znak towarowy na rzecz pozostałych członków zespołu. To właśnie owe wątpliwości mają przesądzać zdaniem prawników o tym, że projektant Marc Jacobs nie złamał prawa, ani nie naruszył prawa ochronnego na znak towarowy Nirvany.

Idąc dalej, zdaniem projektanta rejestracja spornego znaku kapeli dotyczy łącznie słowa "Nirvana" oraz uśmiechniętej buzi, która zamiast oczu posiada znaki "x", z kolei nowa kolekcja ubrań wykazuje podobieństwo jedynie w zakresie owalnego kształtu i krzywego uśmiechu, co w ogólnym porównaniu jest nieistotne. To co z kolei odróżnia oba logotypy to to, że na nowej linii odzieży na logotypie twarzy zamiast oczy są litery "M" i "J" wprost nawiązujące do osoby Marca Jacobsa oraz brak jest zastosowania słowa Nirvana. Tym samym znaki różnią się od siebie wystarczająco dużo, aby nie powodować podobieństwa co do ich pochodzenia.

Jak się rozwinie spór na linii muzyka – odzież? Zobaczymy w najbliższym czasie, tym bardziej, że znając zapał amerykańskiego zespołu, z pewnością możliwość umorzenia sprawy i poddania się w odniesieniu do sztandarowego znaku jest nierealna.

wtorek, 12 marzec 2019 07:00

Spór o komputerowy znak Redfall

Wszyscy wiemy jak dochodowy jest rynek gier komputerowych. Przekonaliśmy się o tym przede wszystkim za sprawą sukcesu CD Projekt i gier z serii Wiedźmin, jak również o późniejszym sporze producenta gry z autorem książek z tej samej serii – Andrzejem Sapkowskim. Jednak niezależnie od naszego rodzimego rynku, na świecie jest kilka gier, na kontynuację których oczekują miliony fanów.

Tym razem chodzi jednak o amerykańskiego wydawcę gier komputerowych, firmę Bethesda, która jest twórcą m.in. gier z serii Fallout (w tym ostatniego, według opinii niezbyt udanego Fallout 76). Jednak to nie Fallouta dotyczy spór, w który w ostatnim czasie wdała się Bethesda, a o znak towarowy Redfall, który w środowisku graczy uważany jest niejako za podtytuł lub dodatek to innej znanej od 1994 roku gry, a mianowicie The Elder Scrolls VI. Takie domniemania potwierdzać ma także fakt, że firma złożyła we wrześniu 2018 roku wniosek o rejestrację znaku Redfall, czym nadepnęła na odcisk amerykańskiemu wydawnictwu The Book Breeze (pierwszy sprzeciw został złożony w grudniu 2018 roku).

Na czym polega problem? Otóż wydawnictwo wydaje postapokaliptyczną serię książek Redfall, których autorem jest Jay J. Falconer. Tutaj co ciekawe, sam autor na Twitterze wskazywał, że jego pełnomocnicy kilkukrotnie próbowali kontaktować się z Betheseą w celu polubownego załatwienia sprawy. Pomimo chęci załatwienia sprawy - amerykański producent gier zignorował napływające próby kontaktu.

Biorąc pod uwagę stanowisko Bethesdy niewątpliwie można uznać, że spór potrwa jeszcze trochę czasu, tym bardziej, że tematyka książek bardziej odpowiada serii gier Fallout aniżeli The Elder Scrolls. Niezależnie od tego, jeżeli plotki się potwierdzą i nazwa Redfall ma związek z szóstą częścią owej gry - może to negatywnie wpłynąć na jej premierę oraz pierwsze zyski. Jak się zakończy sprawa? Czas pokaże.

Co ciekawe, wartym wspomnienia jest pozew Bethesdy złożony przeciwko studiu gier Mojang - wówczas chodziło o użycie w swojej grze słowa "scrolls".