poniedziałek, 21 styczeń 2019 06:30

Spór sądowy wokół Black Mirror: Bandesnatch

Napisał

Jakiś czas temu głośno było o interaktywnym filmie “Black Mirror: Bandesnatch” zrealizowanym przez platformę streemingową Netflix. Niedawno film stał się przedmiotem sporu sądowego. Wydawca książek dla dzieci firma Chooseco LCC pozwała Netflixa w związku z pojawiąjącą się w filmie frazą: „Choose Your Own Adventure”, czyli w tłumaczeniu: „Wybierz swoją własną przygodę”. Fraza ta stanowi znak towarowy zarejestrowany na rzecz wydawcy. Chooseco LCC dochodzi od Netflixa kwoty 25 milionów dolarów powołując się na nieuprawnione użycie znaku towarowego. Co więcej wydawca twierdzi, że kwota ta stanowi wyłącznie wstępne, zachowawcze wyliczenie.

Netflix właściewie mógł się spodziewać takiego obrotu sprawy. Platforma od lat negocjowała z Chooseco LCC warunki wykorzystania frazy, jednak do porozumienia nigdy nie doszło. Już po wykorzystaniu „Choose Your Own Adventure” przez Netflixa, wydawca wysłał do niego list ostrzegawczy, który nie przyniósł rezultatu.

W wyprodukowanym przez Netflix filmie fraza „Choose Your Own Adventure” stanowi tytuł książki. W rzeczywistości pod tym tytułem również sprzedawano książkę, a wydawcą był nie kto inny jak właśnie Chooseco. W latach 1978 – 1998 wydawca miał sprzedaż 250 milionów egzemplarzy tej książki. Teraz Chooseco podnosi w pozwie,  że w filmie Bandersnatch pojawiają się sceny ekstremalnej przemocy fizycznej, morderstwo, nadużywanie narkotyków oraz umożliwienie widzowi zadecydowania o śmierci dziecka. W książce takie sceny w ogóle się nie pojawiają i Chooseco nie chce, by książka była z nimi kojarzona.

Rzecznik prasowy Chooseco stwierdził, że wydawnictwo zapewnia między innymi odpowiednią treść książek dla poszczególnych grup wiekowych dzieci. Tym bardziej wydawca nie chce, by jego książka, przeznaczona dla dzieci i młodzieży w wieku między 7 a 14 lat, była kojarzona z przemocą pojawiającą się w filmie, którą uznaje za szkodliwą. Rzecznik zaznaczył też, że działania Netflixa naruszają renomę znaku.

Sprawę skomentowała również jedna z założycielek wydawnictwa Shannon Gilligan. Stwierdziła, że jej firma wolałaby nie uciekać się do sporów sądowych. Jednak biorąc pod uwagę rozmiar szkody, które ponosi znak „Choose Your Own Adventure”, wydawnictwu nie pozostały już żadne inne środki ochrony.

Czytany 624 razy