poniedziałek, 25 luty 2013 12:00

Rozdanie Oscarów – gala dla znaku towarowego

Napisał

Gorączka oscarowej nocy powoli opada. Jak co roku, ostateczny werdykt jury Amerykańskiej Akademii Filmowej jednych zaskakuje, drugich oburza, a jeszcze innym otwiera drzwi do kariery. Wszakże udowodniono, że film choćby nominowany do Oscara może osiągnąć dzięki temu wymiernie lepsze wyniki finansowe. Ale myli się ten, kto sądzi, że na współczesnym kinie głównego nurtu zarabia tylko przemysł filmowy – od wielu lat, zarówno na ekranie, jak i gali wręczenia statuetek można zauważyć coraz częstsze zabiegi marketingowe polegające na zręcznym lokowaniu produktów. Filmowy bohater z markowym gadżetem w dłoni, czy odbierająca nagrodę gwiazda w kreacji znanego projektanta potrafi zwiększyć rzeczywiste zyski przedsiębiorców o wiele bardziej skutecznie, niż szeroko zakrojona kampania reklamowa.

Doświadczeni kreatorzy wizerunku zgodnie stwierdzają, że lokowanie produktu na ekranie lub w dłoni kogoś znanego jest reklamą o wysokiej skuteczności – widz nie traktuje jej jak zła wcielonego (jak w przypadku przerw reklamowych w trakcie filmu), na które szybko staje się zupełnie obojętny, a samoczynnie kieruje wzrok na znaną postać i, przy okazji, na znane logo czy znak towarowy. Analogicznie jest ze sponsorowaniem dużych imprez rozrywkowo-kulturalnych: plejada gwiazd występująca na scenie opatrzonej reklamą sponsora, czy jego wszędobylski znak towarowy na festiwalu filmowym siłą rzeczy tworzy skojarzenia danych marek z takimi przedsięwzięciami. W ten sposób buduje się konkretny wizerunek marki i znaku towarowego, ale jednocześnie wzrasta jej rozpoznawalność, co przekłada się na popularność i notowane zyski.

Samochód, garnitur, a nawet zegarek Jamesa Bonda stanowi łakomy kąsek dla kreatywnych przedsiębiorców. A co zrobić, by wprowadzić do filmu coś zupełnie nie pasującego do wizerunku brytyjskiego agenta? Wykorzystać wątek kryzysu osobowości bohatera i włożyć w jego dłoń opatrzone znakiem towarowym piwo, zamiast tradycyjnego martini towarzyszącego mu od samego początku. Widzowie sami zwrócą uwagę na ten detal, a koncern wkrótce będzie liczył zyski. Gdy przyjdzie do wręczania Oscarów, warto zastanowić się nad wręczeniem gościom pakietu swoich produktów w charakterze prezentu. Nie trzeba dużo inwestować, by wówczas produkt ze znanym logo trafił na okładki czasopism czy strony portali plotkarskich.

Spece od marketingu wskazują na same plusy takiej strategii – przy niższych kosztach przedsięwzięcia, dany znak towarowy zapisuje się w świadomości konsumenta. Nawet osoba niezainteresowana danym produktem, ale szukająca informacji na temat gwiazdy czy jej działalności, mimowolnie natrafia na dany znak towarowy, więc taka reklama zatacza o wiele szersze kręgi niż reklama konwencjonalna. Nikt nie liczy opłat za czas antenowy, strony w gazecie czy billboardy – dobrze lokowany znak jest na topie o tyle, o ile jego nośnik utrzymuje swą popularność. Eksperci wskazują, że odbiorcy product placement są o wiele bardziej podatni na zapamiętanie i kojarzenie danego znaku towarowego, niż w przypadku standardowych reklam.

Od wieków znany jest pogląd, że reklama jest dźwignią handlu. Specjaliści od marketingu i wizerunku znajdują coraz wymyślniejsze sposoby na dotarcie ze swoim przekazem do przeciętnych odbiorców. Czy lokowanie produktu zagrozi konwencjonalnym reklamom? Wydaje się, że nie – wszakże doskonale je uzupełnia. Natomiast można się spodziewać, że lokowanie produktu wkrótce wkroczy do naszego życia na dobre na wielu płaszczyznach.

Czytany 977 razy