poniedziałek, 12 sierpień 2013 13:32

Walczący o znak towarowy

W sierpniu 2013 r. miała miejsce 69-ta rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego. Powszechnie znanym symbolem Powstania jest tak zwana "kotwica", połączenie liter P i W, skrótów od hasła Polska Walcząca. W Sejmie miała miejsce debata na temat symbolu Polski Walczącej. Marszałek Sejmu, Ewa Kopacz, miała bowiem pomysł, aby wprowadzić przepisy, które miałyby regulować publiczne używanie znaku "PW". Pomysł marszałek został zablokowany przez Komisję Kultury, która wyraziła stanowczą krytykę pomysłu.

czwartek, 01 sierpień 2013 13:11

Problemy Microsoftu ze znakami towarowymi

W wyniku niedawnego sporu sadowego Microsoft musi zmienić nazwę oferowanej przez siebie usługi umożliwiająca przechowywanie, udostępnianie oraz edytowanie plików na serwerze, o nazwie SkyDrive. Z powództwem przeciwko gigantowi oprogramowania komputerowego wystąpiła spółka British Sky Broadcasting Group (BSBG), właściciel znaku towarowego telewizji Sky. Spółka twierdziła, iż Microsoft narusza jej znak, ponieważ telewizja Sky oferuje mobilne aplikacje i usługę strumieniowania multimediów, a więc Microsoft oznacza nazwą SkyDrive zbyt podobne usługi. Sąd w lipcu 2013 r. przyznał rację właścicielowi telewizji. Do tej pory nie było jednak wiadomo, czy Microsoft nie złoży apelacji od niekorzystnego dla siebie wyroku. Pod koniec lipca 2013 r. obie spółki zawarły jednak ugodę, w której BSBG zezwoliła Microsoftowi na korzystanie jeszcze przez pewien czas ze znaku tak, aby mógł on poinformować swoich klientów o zmianie nazwy tego rodzaju usług. Ugoda określa również kwestie finansowe. Microsoft nie ma ostatnio szczęścia w sprawach naruszenia praw do znaków towarowych. W tym roku przegrał również toczący się w Niemczech spór o naruszenie praw do znaku „METRO”, ze względu na używanie nazwy „Metro” dla interfejsu i aplikacji w Windows 8. O naruszenie znaku oskarżyła Microsoft niemiecka spółka METRO AG. W wyniku spory Microsoft zgodził się na zaprzestanie używania spornej nazwy.

Wielkie koncerny nie potrafią czasem zadowolić się swoimi i tak ogromnymi zyskami i próbują walczyć nawet z małymi podmiotami, które zupełnie im nie zagrażają. Tak uczyniła też ostatnio spółka produkująca odzież oferowana pod marką GAP. GAP pod koniec czerwca 2013 r. wniósł powództwo przeciwko niewielkiej indyjskiej firmie recyklingowej, w którym żąda zmiany nazwy tej firmy i twierdzi, że narusza ona znak towarowy „GAP”. Green the Gap to indyjski przedsiębiorca posiadający trzy nieduże sklepy, w których oferuje akcesoria i wyposażenie wnętrz wytworzone z odpadów recyklingowych, w tym aluminiowych puszek, opon i skrzynek na owoce. W marcu 2013 r. właściciel firmy dostał ostrzeżenie od GAP Inc. o naruszaniu znaku towarowego „GAP” oraz żądanie zmiany nazwy przedsiębiorstwa w ciągu 14 dni. W miesiąc później GAP stwierdził, że firma może zachować swoją nazwę wyłącznie dla celów urzędowych, ale nie może używać jej w obrocie ani na produktach, które oferuje. Spółka odzieżowa zaznaczyła, iż nazwa „Green the Gap” żeruje na renomie marki „GAP” oraz może wprowadzać konsumentów w błąd. Jak w każdym sporze, każda ze stron ma odmienne zdanie. Indyjski przedsiębiorca twierdzi, że gigant odzieżowy niepotrzebnie i niesprawiedliwie próbuje usunąć go z rynku, choć nie ma realnej możliwości, aby stanowił on dla niej realną konkurencję. Przedstawiciele GAP pewnie nie zgadzają się z tą opinią, ale nabrali wody w usta i nie komentują zaistniałego sporu sądowego.

Chyba każdy lubi w chwili słabości sięgnąć czasem po coś słodkiego. Gusta są różne i podobno się o nich nie dyskutuje, ale są słodycze, które mają ogromne rzesze fanów. Takim przysmakiem jest z pewnością czekoladowo-orzechowy, powszechnie znany na świecie krem Nutella. Czekoladowy przysmak w słoiku doczekał się nawet obchodzonego w lutym "Światowego Dnia Nutelli". W 2013 r. nie spodobało się to jednak producentowi Nutelli, spółce Ferrero, która stwierdziła, że nazwa święta jej produktu narusza prawa do znaku towarowego "Nutella".

World Nutella Day obchodzony jest 5 lutego, od 2007 r. Jest to inicjatywa nie marketingowa, ale stworzona przez fanów słodkiego przysmaku. Ma też swoją stronę internetową oraz stronę na Facebooku. W maju 2013 r. organizatorzy otrzymali od spółki Ferrero wezwanie do nieużywania znaku towarowego "Nutella" oraz usunięcia wszelkich stron internetowych i kont na portalach społecznościowych związanych z Dniem Nutelli. Organizatorzy Światowego Dnia Nutelli uznali więc, że w 2014 r. nie będzie kolejnej edycji święta najbardziej znanego kremu kanapkowego na świecie, co oburzyło wielu fanów produktu Ferrero. Pojawiły się również propozycje bojkotu Nutelli.

Spółka Ferrero zorientowała się chyba jednak poniewczasie, że takim działaniem niszczy całkiem skuteczną i darmową akcję marketingową i wydała oficjalny komunikat w tej sprawie. Ferrero przyznało, iż "sprawa narosła z powodu rutynowej procedury obrony marki, która została wszczęta jako wynik nadużycia marki Nutella na stronie fanowskiej".

I chociaż ochrona własności przemysłowej, w tym znaków towarowych, jest jak najbardziej potrzebna przy ich nadużyciach, to dość absurdalny wydaje się pomysł zwalczania fanklubu własnego produktu w imię ochrony znaku towarowego. Oferując dany produkt na rynku, trzeba się bowiem liczyć również z zadowoleniem swoich klientów.

Oczywistością jest od jakiegoś czasu możliwość przechowywania elektronicznych danych w tak zwanej chmurze. Do takiego rodzaju przechowywania danych, dzięki któremu w przypadku awarii własnego komputera nie trzeba obawiać się ich utraty, służy również SkyDrive, usługa oferowana przez Microsoft.

SkyDrive - jest to działająca od 2008 r. w Polsce usługa umożliwiająca przechowywanie, udostępnianie oraz edytowanie plików na serwerze. Można dzięki temu przechowywać niemal wszystkie swoje pliki na serwerze i mieć dostęp do nich z każdego urządzenia z dostępem do Internetu. Teraz jednak nad SkyDrivem wiszą czarne chmury. Istnieje bowiem zagrożenie, że Microsoft może stracić prawo do znaku towarowego "SkyDrive". Brytyjski sąd orzekł bowiem latem 2013 r., że znak ten narusza prawa własności przemysłowej telewizji Sky, której właścicielem jest News Corporation. Pozew News Corporation został wniesiony w 2011 r. Spółka twierdzi, że telewizja Sky oferuje mobilne aplikacje i usługę strumieniowania multimediów. Taki rodzaj uslug również oparty jest na chmurze. Przedrostek „Sky” w nazwie usługi Microsoftu mógłby więc, zdaniem właściciela telewizji, wprowadzać konsumentów w błąd.

Microsoft twierdzi z kolei, że jego e-dysk z pewnością nie zostanie przez klientów pomylony z usługami stacji telewizyjnej. Sąd rozpatrujący sprawę nie dał się jednak przekonać takiej argumentacji i orzekł w kwestii znaku towarowego "Sky" na niekorzyść giganta komputerowego.

Najprawdopodobniej Microsoft złoży od wyroku apelację.

Każdy aktor marzy o nominacji do Oscara. A kto mógłby chcieć Oskara? O naruszenie znaku towarowego najbardziej znanych na świecie nagród związanych z przemysłem filmowym od początku 2012 r. toczy się spór pomiędzy Amerykańską Akademią Sztuki i Wiedzy Filmowej a polskim Stowarzyszeniem Twórców Ludowych. Sprawa dotyczy nagrody „Ludowe Oskary”, wręczanej corocznie za najciekawsze wydarzenia folklorystyczne w kraju. Ma ona formę statuetki przedstawiającej Chrystusa Frasobliwego - motyw bardzo popularny w polskiej sztuce ludowej, a swoją nazwą nawiązuje do wybitnego polskiego etnografa, Oskara Kolberga.

Akademia Filmowa domaga się, aby Stowarzyszenie zaprzestało używania nazwy „Ludowe Oskary” argumentując swoje stanowisko, oczywistym, według Akademii, powiązaniem ze słynną nagrodą filmową „Oscar”, przyznawaną od 1929 r. Według prawników Akademii nazwa "Ludowy Oskar" korzysta z renomy znaku towarowego „Oscar”, która budowana była latami i wiązała się z wysokimi nakładami finansowymi ponoszonymi na promocje i reklamę. Ich zdaniem, różnica wynikająca z zastąpienia w słowie "Oscar" litery "c" literą "k" nie zmienia ogólnego postrzegania przez odbiorców, a występujące w nazwie słowa "Ludowe" lub "Ludowy" nie modyfikują tego wrażenia, ponieważ dominujący jest element "Oskar".

Początkowo władze Stowarzyszenia chciały spełnić żądanie i zmienić nazwę, ale spotkało się to ze sprzeciwem ze strony środowiska twórców ludowych, którzy stanęli w obronie nazwy nagrody. Na rozprawie, która odbyła się 9 lipca 2013 r. padła propozycja, aby do obecnej nazwy "Ludowy Oskar" dodać sformułowanie „Nagroda im. Oskara Kolberga”. Zdaniem reprezentujących Akademię prawników ta propozycja jest tylko połowicznym rozwiązaniem sporu, bo w nazwie nagrody pozostanie określenie "Oskar Ludowy". Kolejna rozprawa została wyznaczona na 11 października bieżącego roku.

Dwie amerykańskie spółki toczą w Polsce spór, którego przedmiotem jest znak towarowy. Po jednej stronie mamy znaną na całym świecie (m.in. z ekranizowanego opowiadania Trumana Capote "Śniadanie u Tiffany'ego") spółkę zajmującą się sprzedażą biżuterii – Tiffany & Company z siedzibą w Nowym Jorku. Opozycję stanowi spółka o bardzo podobnej nazwie - Tiffany & Broadway z Houston, będąca producentem obuwia damskiego.

Wszystko zaczęło się od rejestracji słownego i słowno-graficznego znaku towarowego na terenie Polski przez spółkę z Houston. Na takie działanie zareagowała spółka Tiffany & Company, która złożyła sprzeciw od rejestracji powyższych znaków towarowych. Swoje działanie argumentowała tym, iż jej marka cieszy się powszechną renomą na świecie, jak i w USA, co uzasadnia ochronę także w Polsce. Spółka Tiffany & Company nigdy nie prowadziła jednak działalności na terenie naszego kraju.

W 2008 r. Urząd Patentowy Rzeczypospolitej Polskiej pozytywnie rozpatrzył sprzeciw spółki z Nowego Jorku. W wyniku wydanej decyzji prawo ochronne na znak towarowy zarejestrowany przez spółkę Tiffany & Broadway zostało uchylone. Od powyższego rozstrzygnięcia przegrana spółka złożyła odwołanie, jednak bezskutecznie. Zaskarżoną decyzję Wojewódzki Sąd Administracyjny utrzymał w mocy i pokreślił, iż zgłoszenie do rejestracji spornego znaku towarowego ma znamiona wykorzystania cudzej renomy, wypracowanej przez cały okres działalności z zamiarem czerpania nienależnych korzyści.

Na tym spór się nie zakończył, gdyż dwa lata później – 31 maja 2011 r. Naczelny Sąd Administracyjny zakwestionował wyrok WSA, poddając w wątpliwość fakt, iż spółka Tiffany & Company z Nowego Jorku posiada w Polsce tak powszechną renomę, na jaką się powołuje. NSA jednocześnie potwierdził, iż działania posiadające znamiona pasożytnictwa, czyli wykorzystania cudzej renomy są w naszym kraju zakazane. W rezultacie 9 lipca 2013 r. Naczelny Sąd Administracyjny wydał wyrok, w którym stwierdził, że postępowanie prowadzone przed Urzędem Patentowym RP ma sporny charakter, w związku z czym należy przedstawić dowody na przytaczane argumenty, w tym przypadku na renomę spółki Tiffany & Company, gdyż samo powołanie się na nią jest niewystarczające. W rezultacie sprawa po raz kolejny trafi do Urzędu Patentowego w celu ponownego rozpatrzenia.

Aktualnie pomiędzy Tiffany & Company i Tiffany & Broadway na ternie Polski toczy się w sumie 6 spraw, na które składają się postępowania administracyjne oraz sądowe. Przedmiotem każdego z nich jest znak towarowy.

Warto dodać, że obie amerykańskie spółki toczyły już spór o znak towarowy na terenie USA. W tamtym postępowaniu zwycięska okazała się spółka z Nowego Jorku.

środa, 24 lipiec 2013 11:54

Znak towarowy Yale „pożyczony”

Od dobrej edukacji zależy w życiu człowieka bardzo wiele. Dlatego też uniwersytety noszące miano najlepszych cieszą się nieustannym powodzeniem. W tym zaszczytnym gronie znajduje się również Uniwersytet Yale.

W lipcu 2013 r. władze Uniwersytetu Yale wniosły powództwo przeciwko innej szkole wyższej, która zapragnęła najwyraźniej wykorzystać renomę słynnej uczelni. Mowa o Yale Academy, która podjęła działalność w stanach New Jersey, Pennsylvania i Delaware. Siedziba oryginalnego Yale znajduje się natomiast w Connecticut. Z Yale wywodzi się wielu wybitnych liderów w amerykańskiej administracji, środowiskach akademickich, nauce i biznesie. Absolwentami Yale są również trzej z ostatnich czterech prezydentów Stanów Zjednoczonych.

Uniwersytet Yale twierdzi, że młodsza stażem uczelnia chce wykorzystać znak towarowy „Yale”, aby przysporzyć sobie klientów. Założyciel „Yale-bis” twierdzi natomiast, że nie chce nikogo wprowadzać w błąd, a nazwa uczelni powstała z połączenie jego nazwiska – Yang, z nazwiskiem jego żony – Lee. Biorąc pod uwagę renomę oryginalnego Yale, tłumaczenie to wydaje się jednak mało wiarygodne. Co więcej, pozwany twierdzi również, że wykorzystanie w jego oznaczeniu kolorów znaku towarowego Yale, niebieskiego i białego, to przypadek, a te kolory są wykorzystywane również przez wielu innych przedsiębiorców. Żeby przekonać sąd o swoich racjach, właściciel Yale Academy będzie raczej potrzebował dużo silniejszych dowodów.

piątek, 26 lipiec 2013 11:42

Kolejne ofiary walki o patenty

W branży komputerowej w najlepsze trwają walki o patenty. Co więcej, to już nie tylko kojarząca się wszystkim choć trochę zainteresowanym tematem, bojowa spółka Apple, ale też jej największy konkurent, Microsoft, zyskał waleczne nastawienie.

Microsoft walczy ostatnio o nieuprawnione wykorzystanie jego patentów przez Motorolę. W tej walce rykoszetem dostał również nie kto inny, ale amerykański urząd celny. Microsoft zarzucił urzędowi celnemu umożliwienie przedostania się przez granicę smartfonów produkowanych przez Motorolę, których importu zakazał sąd, ze względu na naruszenie patentu Microsoftu.

W wojnie na linii Microsoft – Motorola sąd wydał bowiem zakaz importu niektórych modeli smartfonów na terytorium USA, w czym brała też udział Międzynarodowa Komisja Handlu. Zakaz dotyczył telefonów z oprogramowaniem zarządzającym spotkaniami w urządzeniu mobilnym, na co patent posiada Microsoft.

Microsoft oskarżył amerykański urząd celny o uczestniczenie w niejawnych spotkaniach ze spółką Google, do której należy Motorola. Jak twierdzi Microsoft, w wyniku tych spotkań urząd celny dopuścił do przewiezienia spornych urządzeń przez granicę.

Google miał rzekomo przekonał celników, że zakaz wydany przez sąd obejmował wyłącznie smartfony, które mają możliwość synchronizacji z serwerami Microsoftu, a nie z serwerami Google. Według Microsoftu, Komisja, zdementowała już prawdziwość tego twierdzenia. Nie wiadomo jeszcze, jakich roszczeń Microsoft będzie domagał się od amerykańskiego urzędu celnego.

piątek, 02 sierpień 2013 11:17

Edward Snowden znakiem towarowym?

Były pracownik CIA, Edward Snowden, jest ostatnio na językach mediów na całym świecie. Znajdują się również ludzie, którzy chcą na jego popularności zarobić.

Rosyjski biznesmen próbował w lipcu 2013 r. zgłosić w rosyjskim urzędzie patentowym, zastrzec wizerunek Edwarda Snowdena jako znak towarowy. Jest to działanie bardzo popularne wśród rosyjskich celebrytów, aktorów i muzyków, którzy rejestrują swoje nazwiska lub pseudonimy jako znaki towarowe. Pierwszymi byli piosenkarze pop Filip Kirkorow i Ałła Pugaczewa. Prawem do znaku towarowego objęty jest również wizerunek znanego rosyjskiego hokeisty, Walerija Karlamowa. Swój znak towarowy, w postaci nazwiska z rysunkiem łabędzia, posiada również słynna rosyjska primabalerina Teatru Bolszoj, Anastazja Voloczkova.

Było to trzecie zgłoszenie przedstawiające twarz Edwarda Snowdena, które trafiło do Rospatentu. Wszystkie trzy przedstawiały wariacje na temat zdjęcia Snowdena, którym została zilustrowana jego historia w brytyjskim czasopiśmie „The Guardian”. Jeden z rysunków przedstawia Snowdena ucharakteryzowanego na Che Guevarę, w czarno-czerwonej kolorystyce. Drugie przedstawiało byłego agenta CIA w więzieniu, trzecie zgłoszenie zawierało zaś czarno-białą grafikę. Rejestracja takich ilustracji jako znaków towarowych nie jest aż tak nieprawdopodobna. Teoretycznie może ona dojść do skutku, jeśli zgłaszający udowodnią, że zgłoszenia przedstawiają postać fikcyjną, a nie konkretną osobę.