czwartek, 23 styczeń 2014 14:44

Leki z brytyjskiej apteki

Napisał
Oceń ten artykuł
(0 głosów)

Firmy produkujące leki to zazwyczaj międzynarodowe koncerny, które oferują swoje towary na rynkach w różnych krajach. Czy zawsze jednak to samo lekarstwo kupimy pod taką samą nazwą? Często okazuje się, że nie. Wydawałoby się, że nie stanowi to jakiegoś szczególnie dużego problemu, jednak, jak widać poniżej, zmiana nazwy leku na rynek w innym kraju może wywołać poważny konflikt.
 
Pod koniec 2013 r. przed jednym z brytyjskich sądów toczył się spór pomiędzy Speciality European Pharma Ltd a Doncaster Pharmaceuticals Group Ltd. Sprawa dotyczyła importu równoległego i rebrandingu (zmiany znaku towarowego, którym opatrzony był lek)  w odniesieniu do produktu leczniczego zawierającego konkretną substancję czynną, chlorek trospium.

Spółka Madeus GmbH , która posiadała patent na chlorek trospium aż do 2009 r., kiedy to prawo wygasło, wprowadza produkty oparte na  chlorku trospium w różnych krajach europejskich. Lek jest sprzedawany jako „Ceris” we Francji, w Niemczech  jako „uriVesc” , w Wielkiej Brytanii zaś jako „Regurin”. Produkty spółki Madeus oferowane są również przez European Pharma Limited jako wyłącznego licencjobiorcę znaku „Regurin” w Wielkiej Brytanii, która to spółka oferuje lek na tamtejszym rynku.

Doncaster Pharmaceuticals Group Limited prowadzi import równoległy leków, w ramach którego  w 2009 r. zaczęła sprowadzać do Wielkiej Brytanii francuski „Ceris” i oferować go pod nazwą „Regurin”. Od 2011 r. rozpoczęła takie same działania z niemieckim „uriVesc”.

Producentowi leku nie spodobało się takie działanie i pozwał spółkę Madeus do sądu. Ten miał rozpatrzeć kwestię, czy Doncaster jest uprawniona na podstawie prawa wspólnotowego do umieszczania znaku towarowe „Regurin” na lekach importowanych z innych państw członkowskich Unii Europejskiej. Strona pozwana powoływała się bowiem na wyczerpanie praw do znaku towarowego. Twierdziła również, że zastąpienie poszczególnych nazw znakiem towarowym „Regurin” było niezbędne w celu uzyskania niezbędnego dostępu do rynku produktów opartych na chlorku trospium w Wielkiej Brytanii.

Sąd nie zgodził się jednak z twierdzeniami i uznał, że taki rebranding stanowi naruszenie praw do znaku towarowego i nie jest konieczny do uzyskania dostępu do rynku właściwego. Sprytna firma farmaceutyczna będzie wiec musiała niedługo zacząć głowić się nad nową nazwą dla sprowadzanych przez nią leków.

Czytany 2222 razy