piątek, 22 luty 2013 12:00

Określenie miejscowości nie zawsze odróżnia znak towarowy

Napisał
Oceń ten artykuł
(0 głosów)

14 sierpnia 2008 r. Marek Marszałkowski zgłosił do OHIM graficzny znak towarowy zawierający m.in. element słowny MARKO i dotyczący produktów z klasy 29, głównie mięsa i jego przetworów, a także przetworów warzywnych. 19 lutego 2009 r. Mar-Ko Fleischwaren GmbH & Co. GK, posiadające prawo do wspólnotowego znaku towarowego MAR-KO oznaczającego towary należące do klasy 29, a konkretnie wędliny z wyłączeniem mięsa kaczek i gęsi. OHIM sprzeciw oddalił, nie stwierdzając zagrożenia wprowadzenia konsumentów w błąd. Interwenient odwołał się od tej decyzji.

Izba Odwoławcza częściowo uwzględniła odwołanie, uchylając w określonym zakresie decyzję o oddaleniu sprzeciwu. Uznano, że w ocenie prawdopodobieństwa wprowadzenia w błąd należy odnieść się do „ogółu polskich odbiorców”, gdyż oba oznaczenia funkcjonują na rynku spożywczym, a do przyjęcia istnienia takiego prawdopodobieństwa wystarczy możliwość pomyłki chociażby w części Wspólnoty.

Zauważono, iż część klasyfikacji obydwu znaków się pokrywa – w zakresie produktów mięsnych i przetwórstwa mięsnego, natomiast znak zgłoszony ponadto uwzględnia przetwory warzywne różnego rodzaju. Izba stwierdziła przeciętne podobieństwo wizualne i fonetyczne obydwu znaków, natomiast dostrzegła identyczność zgłoszonego znaku MARKO względem wcześniejszego znaku MAR-KO. Podsumowując, Izba Odwoławcza stwierdziła istnienie prawdopodobieństwa wprowadzenia w błąd w zakresie towarów identycznych.

Skarżący uznał, że Izba nie uwzględniła całości zgłoszonego znaku (nad spornym oznaczeniem istniało słowo „walichnowy” oznaczające miejscowość), który całościowo ma dla polskiego konsumenta konkretne skojarzenia i znaczenie. Zakwestionował też podobieństwo fonetyczne, gdyż całościowo zgłoszony znak ma sześć sylab, a wcześniejszy znak dwie. Ponadto powołał się na myślnik w znaku wcześniejszym, co miałoby znacząco zmieniać jego wymowę. Zwrócił również uwagę na fakt, że zgłoszony znak jest graficzny i posiada konkretne, wyraziste oznaczenie, a znak wcześniejszy jest oznaczeniem jedynie słownym. Podniesiono również, że istnieją ewidentne różnice konceptualne, m.in. taka, iż druga sylaba wcześniejszego znaku brzmi jak gdakanie kury. Wskazał na brak podobieństwa ze względu na różnice w klasyfikacji towarów i usług oraz podkreślił, że zgłoszony znak ma wieloletnią renomę, sięgającą 1995 roku i jest zarejestrowanym znakiem towarowym w Polsce. Ponadto, wydaje się, że odróżniające słowo „walichnowy” będzie kluczowe dla identyfikacji produktów na rynku polskim, gdyż krajowi konsumenci będą kojarzyć tę markę z nazwą miejscowości, zaś niemieccy poznają po niej, że nabywają produkt zagraniczny.

Sąd Pierwszej Instancji przy Trybunale Sprawiedliwości uznał, że nabycie produktów skarżącego nie jest poprzedzone wnikliwą analizą etykiety oraz że nie podważono faktycznego zbiegu części towarów dla których zgłoszony był znak. Ponadto, jeżeli w oznaczeniu graficznym występuje element słowny, to jemu przypisuje się największą siłę odróżniającą, więc oznaczenie MARKO z ewidentnie mniej istotnym słowem „walichnowy”, które jako oznaczenie regionalne w praktyce OHIM cieszy się mniejszym respektem. Odrzucił też argumentację skarżącego w zakresie różnic wizualnych, fonetycznych i konceptualnych. Nie przyjęto również argumentu o renomie i rejestracji znaku, gdyż w analizie wspólnotowych znaków towarowych przyjmuje się, że miałoby to znaczenie dla znaku wcześniejszego, a nie zgłoszonego.

Podsumowując, Sąd potwierdził ustalenia Izby Odwoławczej i wobec odparcia jedynego zarzutu skarżącego, oddalił skargę.

Czytany 1819 razy