środa, 27 listopad 2013 11:44

Retitling i jego konsekwencje

Napisał
Oceń ten artykuł
(0 głosów)

Retitling polega na rejestrowaniu tej samej piosenki danego artysty pod różnymi tytułami przez różnych wydawców, którzy nabyli prawo do danej piosenki artysty niezwiązanego kontraktem na wyłączność z żadną wytwórnią.

Opisana praktyka teoretycznie nie jest szkodliwa, lecz może doprowadzić do sytuacji, w której ciężko będzie powiązać daną piosenkę z jej rzeczywistym twórcą. To z kolei powoduje, że sam twórca może mieć problemy z dochodzeniem zapłaty za piosenkę, która posiada wiele tytułów.

Co ciekawe, taką praktykę stosują najczęściej organizacje, których celem jest dbanie o interesy artystów. W rezultacie, wynagrodzenie za dany utwór trafia na konto organizacji zarządzającej prawami autorskimi, a nie zawsze do samego twórcy. Firma The Music Licensing Directory opublikowała w listopadzie 2013 r. raport, z którego wynika, że 40% z 1500 organizacji zajmujących się licencjonowaniem muzyki stosuje wspomnianą praktykę.

Uważa się, że jednym ze sposobów walki z retitlingiem jest korzystanie z elektronicznych systemów rozpoznawania piosenek, lecz mimo to chyba najlepszą metodą będzie podpisanie przez twórcę kontraktu na wyłączność tylko z jednym wydawcą. Jednak nawet te rozwiązania nie powodują poprawy problemu tak zwanej cichej zgody na działania szkodzące twórcom.

Warto również wspomnieć o innych, niekorzystnych dla artystów działaniach. Organizacje zbiorowego zarządzania prawami autorskimi często niechętnie wypłacają twórcom wynagrodzenie oraz gromadzą coraz więcej pieniędzy, które nie są wypłacane artystom. Innym problemem jest sytuacja, w której amerykańscy wydawcy traktują nagrane utwory jako „dzieła zlecone”, co w rezultacie powoduje utratę prawa twórcy do anulowania wszystkich cesji praw autorskich po 35 latach, co z kolei powinno zapewnić im prawo do czerpania większych zysków.

Czytany 2468 razy