środa, 25 wrzesień 2013 08:32

Ciężka niemiecka artyleria w walce o prawa autorskie

Napisał
Oceń ten artykuł
(0 głosów)

W dobie popularności czytników książek i mnogości internetowych źródeł dostępu do pirackich e-booków naruszających prawa autorskie ich twórców, wydawcy książek narzekają na niską sprzedaż swoich produktów, winą za to obarczając właśnie piractwo internetowe. Użytkownicy e-booków wielokrotnie proponowali obniżenie cen e-książek jako remedium na tę bolączkę, biorąc pod uwagę bardzo niskie koszty ich wydawania, wydawcy wolą jednak od tego pomysłu zastosowanie innych, dużo bardziej awangardowych.

 

Przykładowo, niemieckim wydawcom nie podoba się umieszczanie przez dziennikarzy dzienników internetowych linków do stron oferujących dzielenie się pirackimi e-bookami w ich artykułach. Czasami podanie takiego linku jest bowiem uzasadnione tematyką danego artykułu. Wydawcy z Niemiec twierdzą jednak, że działanie takie może być uznane za formę reklamy tego typu witryn, co tylko przysporzy im użytkowników. Wpadli więc na pomysł umożliwienia ścigania gazet za podawanie nazw tego typu stron internetowych. Do tej pory zrzeszenie niemieckich wydawców złożyło skargę skierowaną przeciwko gazetom "Tagesspiegel" oraz "Zeit online" o naruszenie prawa poprzez publikację wywiadu z twórcami serwisu Boox.to, który oferuje pirackie e-booki naruszajace prawa autorskie.

Wydawcy nie negują jednak samego wywiadu, ale linki zamieszczone w jego treści oraz umieszczenie w niej nazwy pirackiej strony internetowej. Stwierdzili, że była to forma reklamy portalu, a gazetom należy się kara za jego promowanie.

 

Zachowanie niemieckich wydawców pachnie jednak cenzurą, poniewaz umieszczenie w tekście artykułu nazwy strony internetowej nie służy zazwyczaj reklamie, ale informacji. Decyzji czytelnika podlega zaś, czy będzie on korzystał z takiej witryny. Co więcej, tego typu strony nietrudno znaleźć w najzwyklejszej wyszukiwarce, działania wydawnictw zza Odry wydają się więc nieco przesadzone.

 

Czytany 2379 razy