Wyświetlenie artykułów z etykietą: Znak towarowy

poniedziałek, 20 czerwiec 2016 09:09

Ray-Ban na wojennej ścieżce

Co prawda kalendarzowe lato jeszcze się nie zaczęło, ale słońce przygrzewa coraz mocniej. Przed jego promieniami zaczynamy chować się okularami przeciwsłonecznymi. W obliczu bogactwa ich rodzajów dostępnych na rynku, czasem ciężko dokonać wyboru najmodniejszych i jednocześnie wygodnych oprawek. Dlatego też stałą popularnością cieszą się najbardziej klasyczne i proste modele. Jednym z nich jest oferowany pod marką Ray-Ban model Wayfarer. Marka ta należy do Luxottica Group, największej na świecie spółki zajmującą się produkcją okularów. Posiada ona licencje na używanie dla okularów znaków towarowych takich domów mody, jak Chanel, Burberry, Dolce & Gabbana, Prada czy Versace.

Niedawno Luxottica Group pozwała właściciela innej marki modowej z siedzibą w Kalifornii, BCBG Max Azria, ze względu na naruszenie przez tę ostatnią praw do znaku towarowego „Wayfarer”. Do sądu w Los Angeles wpłynął pozew, w którym spółce zarzuca się nieuczciwe wykorzystanie zarejestrowanego znaku towarowego bez zgody jego właściciela, wprowadzanie konsumentów w błąd co do pochodzenia towaru, a także wykorzystywanie renomy i popularności znaku „Wayfarer”.

Zdaniem właściciela praw do tego oznaczenia, spółka BCBG Max Azria chciała wykorzystać rozpoznawalność rynkową modelu charakterystycznych okularów Wayfarer. Takie działanie stanowi nie tylko naruszenie praw do takiego znaku, ale też czyn nieuczciwej konkurencji. Może też umożliwiać zaistnienie bezpodstawnego wzbogacenia na rzecz nieuczciwego podmiotu.

Okulary Wayfarer to najpopularniejszy produkt marki Ray-Ban. Model ten powstał w 1952 r. i jest nieustannie popularny do dziś. Z tymi właśnie okularami najchętniej pokazują się celebryci i gwiazdy mody.

Dział: Aktualności
piątek, 17 czerwiec 2016 09:04

Podrabianie znaków brzydko pachnie

Znak towarowy to prawnie chronione charakterystyczne oznaczenie, które skutecznie odróżnia towary lub usługi danego przedsiębiorcy od produktów konkurencji. Głównym celem rejestracji znaku towarowego jest uzyskanie przez zgłaszającego prawa ochronnego na znak towarowy i tym samym możliwości zwalczania jego naruszeń. W taki sposób właściciel znaku otrzymuje wyłączne prawo do używania znaku towarowego i czerpania zysków ze sprzedaży oznaczonych nim towarów.

Pomimo ochrony, jaką daje zarejestrowany znak towarowy, wiele podmiotów usiłuje wykorzystać renomę cudzych znaków towarowych, poprzez podrabianie produktów oraz ich oznaczeń. Chcą oni skorzystać z popularności znaków towarowych znanych marek i czerpać z tego zysk. Właśnie taka sytuacja miała w tym miesiącu miejsce w Lublińcu.

Tamtejsi policjanci z wydziału zajmującego się przestępczością gospodarczą uzyskali informację o trzech lublinieckich placówkach handlowych, w których oferowano perfumy opatrzone podrobionymi znakami towarowymi znanych marek. Policjanci zarekwirowali w sumie 1800 flakonów nieoryginalnych perfum.

Na podstawie prawa własności przemysłowej wprowadzenie do obrotu towarów oznaczonych podrobionym znakiem towarowym lub dokonywanie takiego obrotu jest karane karą grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności.

Działania naruszające prawo własności przemysłowej mogą opierać się przykładowo na podrobieniu kształtu opakowania danego produktu, naruszeniu prawa do znaku towarowego poprzez zastosowanie takiego samego znaku towarowego lub nieznacznej jego zmianie (przykład: „Niike” czy "Diór"). Takie działanie ma na celu wykorzystanie popularności danego znaku, w celu uzyskania większej sprzedaży podrabianych produktów. Dotyczy to w szczególności renomowanych znaków towarowych, czyli takich, które dla konsumentów stanowią przekaz jakości, luksusu, wyjątkowości oraz innych pozytywnych wartości. Dodatkowo renomowany znak towarowy, posiadając wartość reklamową, sam w sobie jest zdolny do stymulowania zbytu towaru, który jest takim znakiem oznaczony. Właśnie to stanowi główny powód naruszania praw ochronnych na tego typu znaki towarowe. Czasami podrobiony towar łatwo poznać po zbyt niskiej w porównaniu z rynkową cenie lub nieco odmiennej szacie graficznej opakowania.

Dział: Aktualności
czwartek, 16 czerwiec 2016 08:55

Chiński problem Michelin

Chiny od dawna są kojarzone jako miejsce wielokrotnych naruszeń praw własności przemysłowej. Co prawda jeszcze w 2013 r. Pekin uchwalił nowe prawo znaków towarowych, aby rozprawić się z naruszeniami oraz zapewnić odpowiednie regulacje dla chińskich i zagranicznych właścicieli znaków towarowych, ale póki co nie dało to większych rezultatów w walce z naruszeniami praw własności przemysłowej.

Ostatnio przed jednym z chińskich sądów toczył się spór z powództwa znanego na całym świecie producenta opon, Compagnie Générale des Etablissements Michelin. Główne znaki spółki to oznaczenie „Michelin” oraz znak słowno-graficzny zawierający w sobie postać białego ludzika z opon. Przedmiotem sporu było odkryte przez Michelin jeszcze w 2010 r. naruszenie jej praw. Chińska spółka Sen Tai Da Group Co, Ltd, będąca początkowo dystrybutorem produktów Michelin, używała oznaczeń „Cenchelyn” wykorzystywanych w połączeniu z szatą graficzną bardzo zbliżoną do tej znaków Michelin. Co więcej, spółka zarejestrowała znak towarowy „SEN QI LIN” pisany w chińskim alfabecie oraz domenę internetową cenchelyn.com. Spółka Michelin odkryła też, że Li Daowei, lokalny dealer Sentaidy, używał w sprzedaży opon Landsail produkowanych przez tę ostatnią oznaczenia Michelin pisanego znakami chińskiego alfabetu.

Sąd rozpatrujący sprawę uznał wszystkie te działania za naruszenie praw do znaków towarowych i zasądził na rzecz Michelin odszkodowanie w wysokości 10.000 yuanów. Michelin odwołała się jednak w części od korzystnego dla niej wyroku. Okazało się to być dobrym ruchem, ponieważ chiński odpowiednik Sądu Najwyższego podwyższył kwotę odszkodowania do 500.000 yuanów.

Pomimo zarówno zmian w chińskim prawie, jak i modyfikacji podejścia tamtejszych sądów do kwestii naruszeń praw do znaków towarowych, Chiny nadal pozostają w niechlubnej czołówce tego typu działań.

Dział: Aktualności

Moda to od lat wyjątkowo silna gałąź rynku. Ze względu na wielość trendów i przekładających je na rzeczywiste ubrania czy dodatki projektantów, czasem może być trudno zorientować się, co jest aktualnie na topie. Służą temu pokazy, podczas których projektanci prezentują swoje najnowsze kolekcje. Aby nie trzeba było z kolei pilnować terminarza pokazów, zazwyczaj są one organizowane w ramach tygodni mody. Te najbardziej znane i popularne odbywają się w takich stolicach mody, jak Paryż czy Mediolan i wizytowane są przez najbardziej wpływowe redaktorki i blogerki modowe.

Polska także ma swój tydzień mody, FashionPhilosophy Fashion Week Poland. Podczas polskiego święta mody, odbywającego się rokrocznie w Łodzi, szansę przedstawienia swoich kolekcji mają zarówno początkujący projektanci, jak i tacy, którzy już dawno temu sięgnęli po popularność. Teraz jednak szykuje się przerwa w obecności na rynku polskiego tygodnia mody, a wszystko to  ze znakiem towarowym w tle.  Miasto Łódź rozwiązało w tym roku umowę z Moda Forte Grupa Kreatywna I. Kubiak, J. Kłak sp. j., właścicielem znaku towarowego „FashionPhilosophy Fashion Week”. Teraz spółka żąda zwrotnego przeniesienia na nią praw do tego znaku towarowego. Prawa te zostały bowiem przeniesione na miasto Łódź w myśl aneksu do umowy regulującej przeprowadzanie tej modowej imprezy.

W oficjalnym oświadczeniu spółka Moda Forte Grupa Kreatywna I. Kubiak, J. Kłak  wskazuje, że powodem takiego żądania jest fakt, iż pomimo przyjętego przez siebie przez Łódź zobowiązania do powstrzymania się od wykonania wobec nabywcy wierzytelności uprawnienia do potrącania z wierzytelnością nabywcy, w 2015 r. kar umownych przysługujących Miastu Łódź wobec Moda Forte Grupa Kreatywna I. Kubiak, J. Kłak sp.j., miasto nie wywiązało się z tego zobowiązania, potrącając w 2015 r. wszystkie kary umowne, jakie zostały ustalone przez strony w ubiegłym roku. Stanowi to zdaniem spółki jawne i drastyczne złamanie zobowiązania Łodzi. Czasowe przeniesienie praw do znaku towarowego stanowić miało zabezpieczenie tych świadczeń.

W związku z konfliktem pomiędzy organizatorami wydarzenia a miastem, w którym się ono odbywało, prawdopodobnie polski Fashion Week nie odbędzie się w 2016 r. w ogóle.

Dział: Aktualności
poniedziałek, 13 czerwiec 2016 09:50

Nieoficjalne wystąpienie

Producent samochodów Toyota rozważa wniesienie powództwa ze względu na rzekome naruszenie praw do jego znaku towarowego w niedawnej oficjalnej kampanii anty-unijnej przeprowadzonej w Wielkiej Brytanii.

Broszura,  przygotowana przez organizację Vote Leave, oficjalną grupę wzywającą mieszkańców Wielkiej Brytanii do głosowania w nadchodzącym referendum za wystąpieniem z Unii Europejskiej, wymieniała nazwy Airbus, Honda, Toyota, Unilever, GE i Nissan, będące zarejestrowanymi znakami towarowymi. Marki te zostały wymienione w sekcji, która wskazywała, ze przez regulacje prawne wprowadzone przez UE firmom prowadzącym działalność w Wielkiej Brytanii trudniej zatrudniać pracowników.

We czwartek 9 czerwca Toyota wydała oficjalne oświadczenie o domniemanym  naruszeniu jej zarejestrowanych znaków towarowych. Chodziło zarówno o znaki słowne, jak i słowno-graficzne, w postaci logotypów. Zdaniem spółki, takie użycie jej oznaczeń może wprowadzać konsumentów w błąd, przez co uznają oni, że Toyota oficjalnie wspiera anty-unijną kampanię.  Firma dodała, że Toyota nie chce angażować się w kampanię i pozostawia wybór pozostania lub wystąpienia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej Brytyjczykom. W związku z tym, spółka zdecydowanie sprzeciwia się nieuprawnionemu korzystaniu z jej nazwy i znaków towarowych w tego typu kampanii. Toyota wskazała jednak w oświadczeniu, że kontynuacja brytyjskiego członkostwa w UE będzie jej zdaniem najlepsza dla działań rynkowych i ich długoterminowej konkurencyjności.

Referendum co do ewentualnego wystąpienia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej odbędzie się 23 czerwca.

Dział: Aktualności
czwartek, 09 czerwiec 2016 15:18

I cóż, że ze Szwecji

M&M’s to marka bardzo na świecie popularna. Każdy chyba kojarzy czekoladowe pastylki w kolorowej skorupce, oznaczone na górze literką „m”. M&M’sy wkradły się też do popkultury, pod postacią pastylek – czekoladowej i z orzechem – powiększonych do ludzkich rozmiarów i konwersujących ze sobą, które wielokrotnie pojawiały się w reklamach marki. Teraz jednak te kolorowe cukierki prawdopodobnie będą musiały być oferowane w Szwecji pod zmienioną nazwą.

Na terytorium tego skandynawskiego kraju już od siedmiu lat toczy się spór pomiędzy producentem M&M’s, koncernem Mars a Kraft Foods Sverige, spółką zależną spółki Mondelez, która produkuje słodycze z orzechów i czekolady, oferowane pod nazwą Marabou M. Jego przedmiotem jest używanie w stosunku do słodyczy oznaczenia M&M’s oraz litery „M” na samych drażetkach. Na początku czerwca bieżącego roku sąd apelacyjny w Sztokholmie uznał, że oferowanie w Szwecji cukierków M&M’s w aktualnej formie narusza prawa spółki Mondelez do zarejestrowanego na rzecz spółki znaku towarowego „M”. Do końca czerwca Mars ma czas na odwołanie się od wyroku. Do tego czasu, każdorazowe wprowadzenie w Szwecji do obrotu przez koncern Mars drażetek o nazwie M&M’s może być ukarane zapłatą kwoty o rówartości 250 tysięcy dolarów.

Co ciekawe, w 1989 r. producenci cukierków Marabou M, sprzedawanych w Szwecji od 1957 r. i wytwórca M&M’s zawarli porozumienie, na mocy którego Mars nie oferował w Skandynawii swoich kolorowych drażetek. Umowa ta straciła moc w 1998 r, a 11 lat później M&M’sy trafiły do szwedzkich sklepów. Stało się to zarzewiem trwającego do dziś sporu. Sprawa jest o tyle ciekawa, że zazwyczaj urzędy patentowe niechętnym okiem spoglądają na rejestrację pojedynczych liter jako znaków towarowych. Może to bowiem prowadzić do niesprawiedliwych z punktu widzenia zasad rynkowych sytuacji, kiedy jeden przedsiębiorca monopolizuje daną literę dla konkretnych towarów.

Dział: Aktualności
piątek, 03 czerwiec 2016 14:41

Stare znaki towarowe na stare samochody

Stare samochody cieszą się dużą popularnością. Wielu ich miłośników najpierw kupuje i restauruje krążowniki szos sprzed lat, by później chwalić się nimi na zlotach amatorów tego typu maszyn. Niektóre z marek samochodów dostępnych dziesiątki lat temu jednak już nie istnieją. Jak się okazuje, pewien przedsiębiorczy mieszkaniec Florydy postanowił skorzystać z takiej sytuacji. Do amerykańskiego urzędu patentowego trafiły ostatnio zgłoszenia dwóch znaków towarowych, „Oldsmobile” i „Pontiac”.

Obie marki dostępne były na rynku pod szyldem General Motors, kiedy jeszcze można je było kupić, jako że ich produkcja została zakończona lata temu. Oldsmobile został finalnie wycofany z rynku w 2004 r., podczas gdy z marką Pontiac to samo stało się kilka lat później, na początku roku 2010. Teraz działający na Florydzie przedsiębiorca Sylvan Mackaness, właściciel firmy Olds Motor Works Inc., próbuje zarejestrować zarówno nazwę „Pontiac”, jak „Oldsmobile” jako znak towarowy na swoją rzecz. Co ciekawe, nazwa przedsiębiorstwa pana Mackaness jest bardzo podobna do tej, którą w 1897 r. posługiwał się producent Oldsmobile’a.

Należy też wspomnieć, że obie nazwy samochodów były już zarejestrowane jako znaki towarowe na rzecz General Motors, ale ich rejestracja wygasła ze względu na nieprzedłużenie i niewniesienie stosownych opłat. Teoretycznie, w takiej sytuacji zgłaszający mógłby uzyskać rejestrację, o którą wnosi, ale nie jest wcale wykluczone, że nie zgodzi się na to General Motors, próbując dochodzić swoich praw przy użyciu innych, skomplikowanych prawniczych metod.

Dział: Aktualności
poniedziałek, 30 maj 2016 14:52

Zmienna kostka Rubika

Właśnie zmienia się front w sporze dotyczącym popularnej zabawki logicznej, kostki Rubika, jako znaku towarowego. Rzecznik generalny Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej uznał ostatnio, że kształt kostki niekoniecznie powinien podlegać rejestracji w charakterze unijnego znaku towarowego. Graficzne przedstawienie tego sześcianu ukazuje bowiem rozwiązanie techniczne uniemożliwiające jego ochronę jako znaku towarowego.

Na wniosek Seven Towns, spółki brytyjskiej, która zarządza w szczególności prawami własności intelektualnej związanymi z kostką Rubika, w 1999 r. Urząd Unii Europejskiej ds. Własności Intelektualnej (EUIPO) zarejestrował kształt tego sześcianu jako trójwymiarowy unijny znak towarowy dla „układanek trójwymiarowych”. Spór o zabawkę zaczął się w 2006 r., kiedy to spółka Simba Toys, niemiecki producent zabawek, złożyła do  EUIPO wniosek o unieważnienie prawa do trójwymiarowego znaku towarowego, w szczególności ze względu na to, że zawiera on rozwiązanie techniczne polegające na zdolności rotacji, natomiast takie rozwiązanie może być chronione wyłącznie w charakterze patentu, a nie jako znak towarowy.

EUIPO oddalił wniosek, zaś spółka Simba Toys wniosła do Sądu UE skargę mającą na celu stwierdzenie nieważności tej decyzji. W ogłoszonym w 2014 r. wyroku Sąd oddalił skargę spółki Simba Toys. W pierwszej kolejności Sąd stwierdził, że zasadniczymi właściwościami spornego znaku towarowego są, po pierwsze, sam sześcian, oraz, po drugie, struktura siatki, którą ukazano na każdej z powierzchni tego sześcianu. Według Sądu, grube czarne linie, które stanowią część tej struktury i widnieją na trzech przedstawieniach sześcianu, dzieląc na kwadraty ich wewnętrzne części nie odnoszą się w żaden sposób do zdolności rotacji indywidualnych elementów sześcianu, a zatem nie spełniają żadnej funkcji technicznej. Zdolność rotacji wertykalnych i horyzontalnych pasków kostki Rubika nie wynika bowiem ani z czarnych linii, ani ze struktury siatki, lecz z wewnętrznego mechanizmu znajdującego się w sześcianie, niewidocznego na jego graficznych przedstawieniach. W konsekwencji nie można odmówić rejestracji kształtu kostki Rubika jako wspólnotowego znaku towarowego ze względu na to, że odzwierciedla on funkcję techniczną.

Teraz jednak tendencja dotycząca zdolności rejestracyjnej kostki Rubika jako znaku towarowego się zmienia. Pod koniec maja 2016 r., w toku postępowania w sprawie skargi wniesionej przez spółkę Simba Toys do Trybunału Sprawiedliwości wypowiedział się rzecznik generalny TSUE. Wskazał on, że zasadnicze właściwości spornego oznaczenia – kształt sześcianu oraz struktura siatki  - są niezbędne dla spełnienia funkcji technicznej właściwej dla danego towaru. Monopolizacja takich cech na rzecz jednego podmiotu zniekształciłaby zaś konkurencyjność rynku tego typu zabawek.

 

Dział: Aktualności
piątek, 27 maj 2016 08:30

Lista walecznych

Marki modowe zyskały znaczącą pozycję na amerykańskiej liście firm, które są najbardziej konsekwentnie w monitorowaniu nieautoryzowanych zastosowań ich nazw, logotypów i znaków towarowych oraz inicjowaniu działań prawnych w związku z tym. Według raportu opracowanego i opublikowanego przez firmę Lex Machina, analizującą dane prawne, przeprowadzonego dla okresu od stycznia 2009 do marca 2016, marki odzieżowe czerpią też największe korzyści w związku z egzekucją praw do ich znaków towarowych.

Raport Lex Machina umieścił domy mody w centrum uwagi pod względem ich wysiłków dla ochrony znaków towarowych. Na pierwszym miejscu znalazła się marka Couch z 730 zgłoszonymi przypadkami. Drugie miejsce zajął dom mody Chanel, z 330 przypadkami sporów sądowych na tle znaków towarowych, a na ostatnim miejscu na podium stoi Microsoft, z 203 sprawami. Wysoko znajdują się również Deckers Outdoor Corp., spółka produkująca i sprzedająca w USA buty Ugg Boots, (164 sprawy) oraz dom mody Louis Vuitton Malletier, który miał w badanych latach 81 przypadków naruszeń, które zakończyły się w sądach.

Pomiar według kwot odszkodowawczych przyznanych właścicielom naruszanych znaków wskazuje, ze to dom mody Chanel był największym wygranym, jeżeli chodzi o wysokość zasądzonych odszkodowań. Właściciel charakterystycznego logo z dwóch złączonych liter C wyegzekwował od naruszycieli w latach 2009 - 2016 prawie miliard dolarów. Burberry Ltd. zajęło pod tym względem drugie miejsce z 523,1 miliona dolarów. Dalej na liście znajdują się Gucci America Inc., (207,7 miliona dolarów), Nike Inc. (170,6 miliona dolarów) i producent najpopularniejszych trampek, Converse Inc. (166,2 miliona dolarów). Jak widać, opłaca się dbać o swoją własność przemysłową.

Dział: Aktualności
środa, 25 maj 2016 08:27

Prawna batalia na antypodach

Co prawda ciepłe lato dopiero się zaczyna, ale za jakiś czas pogoda zmieni się diametralnie, zmuszając do wyciągnięcia głęboko teraz schowanych ciepłych kurtek, swetrów i butów. Za jedne z najcieplejszych, choć jednocześnie najbrzydszych, butów właśnie są uważane buty UGG. Są to niekształtne, wciągane buty przypominające wielkie kapcie, wykonane ze skóry owiec merynosów. Choć na rynku dostępnych jest wiele ich podróbek, oryginalne uggi wytworzone są z tego właśnie materiału i pochodzą głównie z Australii i Nowej Zelandii. Niedawno ich producenci zaczęli mieć jednak problem.

Oznaczenie „ugg”, skrót od angielskiego słowa „uggly” oznaczającego „brzydki”, było do tej pory powszechnie i zgodnie używane przez wszystkich australijskich i nowozelandzkich producentów tego typu obuwia. Jednak amerykańska firma Deckers Outdoor Corporation, również oferująca uggi, choć szyjąca je głównie w Chinach, żądała zaprzestania używania przez  spółkę Australian Leather Pty Ltd z siedzibą w Sydney tego oznaczenia. Okazało się, że Deckers Outdoor Corporation uzyskała na terenie USA rejestrację znaku towarowego „UggBoots”, a jej roszczenia przeciwko Australian Leather dotyczą właśnie wysyłania australijskich wyrobów na rynek amerykański.

Deckers Outdoor najwyraźniej nie uczy się na błędach. Latem 2014 r. spółka poniosła już prawną porażkę w bardzo podobnej sprawie. Australijski wymiar sprawiedliwości wydał wówczas wyrok, w którym stwierdził, że określenie „Ugg” nie może być zarejestrowane jako znak towarowy, ponieważ przez lata jego powszechnego używania przez różne podmioty zatraciło ono charakter odróżniający, stając się po prostu nazwą zwyczajową pewnego rodzaju obuwia. Oznacza to, że każdy producent, który wytwarza i sprzedaje buty ze skóry merynosów o określonym wyglądzie, może używać wobec nich określenia „ugg”. 

Dział: Aktualności