Wyświetlenie artykułów z etykietą: znaki towarowe

czwartek, 18 maj 2017 14:56

Przedsiębiorcze problemy

Spółka Hummel Holding jest mającym siedzibę w Danii przedsiębiorstwem produkującym artykuły sportowe, odzież sportową i rekreacyjną oraz buty sportowe i rekreacyjne. Jest ona właścicielem graficznego międzynarodowego znaku towarowego zarejestrowanego dla towarów takich jak odzież, obuwie i nakrycia głowy.

Nike, mająca siedzibę w Stanach Zjednoczonych, jest dominującą spółką grupy Nike, która zajmuje się sprzedażą artykułów sportowych na całym świecie. Nike Retail, mająca siedzibę w Niderlandach, również należy do wspomnianej grupy. Nike Retail prowadzi witrynę internetową, w której towary Nike są reklamowane i oferowane na sprzedaż między innymi w Niemczech.

Hummel Holding uważała, że niektóre towary Nike, w szczególności szorty do koszykówki, naruszają prawo do jej znaku towarowego. Wniosła ona przeciwko Nike powództwo do niemieckiego sądu, który uznał swoją właściwość na tej podstawie, że Nike Deutschland stanowi przedsiębiorstwo Nike, jednak oddalił powództwo co do istoty. Spółka Hummel Holding wniosła apelację od tego wyroku do sądu odsyłającego. W tych okolicznościach Oberlandesgericht Düsseldorf postanowił zawiesić postępowanie i zwrócić się do Trybunału Sprawiedliwości UE z następującym pytaniem prejudycjalnym, w jakich okolicznościach prawnie samodzielna i mająca siedzibę w jednym z państw członkowskich Unii spółka pośrednio zależna przedsiębiorstwa, które samo nie ma siedziby w Unii, powinna być uznawana za przedsiębiorstwo tego podmiotu.

Trybunał uznał, że prawnie samodzielna spółka mająca siedzibę w państwie członkowskim, która jest spółką pośrednio zależną spółki dominującej niemającej swojej siedziby w Unii, stanowi „przedsiębiorstwo” tej spółki dominującej, jeśli ta spółka zależna stanowi ośrodek działalności dysponujący w państwie członkowskim, w którym się znajduje, pewną formą rzeczywistej i stabilnej obecności, w ramach której prowadzona jest działalność gospodarcza, a która znajduje wyraz zewnętrzny w sposób trwały, jako przedłużenie działalności wspomnianej spółki dominującej.

Dział: Aktualności
poniedziałek, 03 kwiecień 2017 08:17

Muzyczny spór o Eda Sheerana

Spory dotyczące muzyki generowane są zazwyczaj przez naruszanie praw autorskich, kiedy to granice inspirowania się cudzym utworem zostaną mocno przekroczone. Nie są to łatwe w ocenie sytuacje, ponieważ nie mają one jasnych ram. W praktyce trudno powiedzieć, kiedy kończy się inspiracja, a zaczyna naruszenie. Inne sprawy z muzyką w tle, które trafiają przed sąd, mogą mieć za przedmiot znaki towarowe. Gwiazdy dużego formatu rejestrują czasem nawet tytuły swoich piosenek czy fragmenty ich tekstów jako znaki towarowe, aby nikt nie wykorzystywał ich komercyjnie, na przykład na koszulkach czy gadżetach. Tak robi chociażby znana piosenkarka pop, Taylor Swift.

W Wielkiej Brytanii miał jednak ostatnio miejsce spór przed sądem, w którym muzyka grała (nomen omen) główną rolę, choć przedmiotem sporu nie były ani prawa autorskie, ani znaki towarowe. Tym razem chodziło o pewną powtarzalność, a zapewne i głośność, które zmotywowały sąsiadów mieszkanki Birmingham do wytoczenia jej sprawy przed tamtejszym sądem. Zdenerwował ich fakt, że kobieta słuchała bez przerwy przez dłuższy czas zapętlonej popularnej ostatnio piosenki „Shape of you” brytyjskiej gwiazdy pop, Eda Sheerana. Co więcej, odbywało się to bardzo głośno.

Na miejsce została wezwana policja. Brytyjka została aresztowana, a rozpatrujący sprawę sąd uznał, że jej działania mogły być nieznośne dla sąsiadów, więc zasługuje ona na karę, szczególnie, że nie było to pierwsze tego typu zachowanie kobiety. Jak widać, co do gustów muzycznych można się spierać, jednak najlepiej, kiedy każdy może słuchać ulubionego gatunku muzyki bez narzucania własnych wyborów innym.

Dział: Aktualności
poniedziałek, 13 luty 2017 09:26

Żarty ze znaków towarowych

Żeby wśród mnogości konkurentów skutecznie przebić się na rynku, zarówno przedsiębiorstwo, jak i towar muszą mieć wpadającą w ucho nazwę. Przedsiębiorcy często przez wiele miesięcy zachodzą w głowę, jaka nazwa najlepiej opisywałaby produkt, który chcą wypuścić na rynek. Inni, ci z bardziej zasobnym portfelem, korzystają często z usług agencji reklamowych, które zajmują się marketingiem, a przedsiębiorcy pozostaje już tylko zająć się sprzedażą.

Kiedy wymyślimy już dobrą nazwę, warto zarejestrować ją w odpowiednim urzędzie jako znak towarowy, zanim ubiegnie nas ktoś inny. W innym przypadku trudno udowodnić swoje prawa do danego oznaczenia – często pozostanie nam niestety sytuacja, w której słowo będzie świadczyć przeciw słowu. Zmiana nazwy – czy to towaru, czy też przedsiębiorcy - na nową, tak zwany rebranding, pociąga zaś za sobą konieczność wyłożenia znacznych funduszy. Dlatego, przed premierą towaru na rynku, najlepiej jest dobrze przemyśleć, czy wymyślona przez nas nazwa będzie się podobała konsumentom na tyle, aby zainteresowali się oni produktem opatrzonym takim a nie innym znakiem towarowym.

Jak się okazuje, nawet wielcy gracze na rynkach różnych branż zaliczają czasem wpadki w tym zakresie. W szczególności chodzi tu o transfer produktu o konkretnej nazwie na rynek innego kraju. Przykładem może być tu nazwa modelu samochodu słynnej marki Chevrolet – Nova. Sprzedawał się on słabo na rynkach hispanojęzycznych. Nic w tym dziwnego – po hiszpańsku „no va” znaczy: „nie jedzie”. Inna zabawna wpadka językowa z rynku motoryzacyjnego to nazwa  Ford Pinto. W Brazylii bowiem ten ostatni człon jest używany na określenie męskich genitaliów. Przykładem z naszego rodzimego rynku, którego chyba nikomu nie trzeba tłumaczyć, jest marka żarówek Osram. Nie ma chyba osoby, która na ich widok choć raz nie uśmiechnęłaby się w sklepie. Uśmiech ten zapewne zdziwiłby niemieckiego producenta, który raczej nie rozważał swojego znaku towarowego pod kątem potencjału humorystycznego.

Dział: Aktualności
poniedziałek, 06 luty 2017 10:34

MaxMara wygrywa w Chinach

MaxMara odniosła niedawno zwycięstwo w walce z chińskim podmiotem, który złożył w Państwie Środka wniosek o rejestrację znaku towarowego bardzo zbliżonego do oznaczenia „MaxMara”. Włoska marka, która otworzyła w Chinach ponad 400 sklepów w samym tylko ubiegłym dziesięcioleciu, złożyła w 2016 r. w chińskim Urzędzie Znaków Towarowych sprzeciw, dotyczący zgłoszenia na rzecz Hangzhou Ku Ku Jie Trading Co. znaku towarowego „MaxIMazo 玛克斯玛佐” dla towarów, które obejmowały odzież i akcesoria.

Włoska spółka zajmująca się produkcją i sprzedażą odzieży wysokiej jakości twierdziła, że chiński znak towarowy był zbyt podobny do jej własnego oznaczenia, do którego w Chinach przysługują MaxMara prawa w zakresie odzieży już od kilku ładnych lat. Rozpatrujący sprzeciw chiński urząd uznał, że ponieważ początek zgłoszonego przez Hangzhou znaku towarowego jest taki sam, jak wcześniej zarejestrowanych znaków MaxMara, jak również że wymowa i ogólny wygląd tych dwóch znaków są bardzo podobne, oba znaki wykazują łudzące podobieństwo, mogące wprowadzić w błąd. W rezultacie, Urząd Znaków Towarowych odmówił rejestracji znaku „MaxIMazo 玛克斯玛佐" na rzecz spółki Hangzhou.

Decyzja ta jest również istotna w świetle powszechnej w Chinach praktyki piractwa domenowego. Działanie to polega na rejestracji, a później sprzedaży lub używaniu nazwy identycznej lub podobnej do cudzego znaku towarowego, do którego oczywiście zgłaszając nie ma żadnych praw. Ofiarami takich działań padają głownie najbardziej znane i popularne oznaczenia zachodnich firm. To samo odnosi się do praktyki wykupowania chińskich domen internetowych, które wykorzystują nazwy istniejących firm. Dlatego też przedsiębiorcy, którzy chcą rozszerzyć zakres swojego działania na chiński rynek, powinni przede wszystkim pamiętać, aby zabezpieczyć tam na samym początku swoją własność przemysłową, co ukróci nieuczciwe praktyki.

Dział: Aktualności
piątek, 03 luty 2017 10:33

Znaki aluzyjne

Aluzja to dobry sposób, żeby dać coś komuś do zrozumienia bez zdradzania pełni naszych intencji. Temat aluzji dotyczy jednak nie tylko nieśmiałych osób, ale też znaków towarowych. Znaki aluzyjne to takie oznaczenia, które sugerują pewne cechy towarów lub usług, ich przeznaczenie lub odbiorców, ale nadal nie mogą mieć one w pełni charakteru opisowego. Stuprocentowy charakter opisowy takiego znaku powodowałby, że oznaczenie nie spełniałoby przesłanek bezwzględnych do rejestracji.

Znakami towarowymi bywają głównie slogany reklamowe. Z orzecznictwa wynika też, że za tego rodzaju oznaczenia należy uważać te, które odnoszą się do pewnych cech towarów lub usług w sposób pośredni lub poprzez proces intelektualnego kojarzenia wymagającego u danej części nabywców szczególnego wysiłku dla przekształcenia sugestywnej lub emocjonalnej informacji w racjonalną ocenę. Niekiedy nawet połączenie w jeden wyraz kilku słów opisowych lub nieistotna modyfikacja słów opisowych może w rezultacie prowadzić do powstania oznaczenia jedynie aluzyjnego lub sugerującego. Znak wykazuje cechę bezpośredniości opisu wówczas, gdy informacja o cechach konkretnego towaru jest przekazywana wyraźnie i jednoznacznie, a więc możliwa do odczytania wprost, a nie drogą skojarzeń.

Co ciekawe, zdaniem sądów nie można wymagać, by slogan reklamowy miał fantazyjny charakter czy nawet ukazywał wkład wysiłku twórczego, który spowodowałby efekt zaskoczenia, dzięki czemu łatwo by go było zapamiętać, w celu niepozbawiania go minimum charakteru odróżniającego. Zachwalający charakter oznaczenia nie świadczy z góry o jego opisowości.

Znakami aluzyjnymi są również często używane w przemyśle farmaceutycznym oznaczenia biorące nazwę od schorzenia lub substancji czynnej, jak na przykład leki z rutozydem i kwasem askorbinowym: Rutinoscorbin, Rutinacea, Cerutin.

Dział: Aktualności
środa, 01 luty 2017 10:27

Muzyczne znaki towarowe

Nie od dziś wiadomo, że muzyka łagodzi obyczaje. Nieważne, czy to jazz, rock czy pop – nie ma na świecie chyba ani jednej osoby, która nie uprzyjemnia sobie czasu przebojami z radia, śpiewem z sali filharmonii czy nawet melodią własnego pomysłu nuconą samemu sobie. Dlatego, niezależnie od muzycznych preferencji, każdy znajdzie jakiś zespół czy wokalistę dla siebie, do słuchania w domu lub w pracy. Niektóre nazwy zespołów od razu przywołują w naszej głowie skojarzenie z graną przez nie muzyką, tak jak The Beatles czy The Rolling Stones. Inne, jak na przykład Formacja Nieżywych Schabuff, mogą budzić zdziwienie lub uśmiech na twarzy.

Zdecydowanie bardziej poważnie kwestia nazwy zespołu muzycznego wygląda z punktu widzenia jego członków. Nie wystarczy bowiem wymyślić chwytliwego oznaczenia, aby cieszyć się nim już na zawsze. Jeżeli zespół odniesie sukces, znajdzie się bowiem mnóstwo chętnych naśladowców, którzy będą chcieli uszczknąć nieco sławy swoich popularnych konkurentów. W takiej sytuacji należy nazwę zespołu zawczasu zabezpieczyć.

Najprostszym sposobem uzyskania monopolu na nazwę zespołu muzycznego jest rejestracja znaku towarowego. Może być on zarejestrowany na lidera zespołu albo też – jako prano wspólne – na wszystkich jego członków. W innym wypadku, jeżeli w zespole zacznie się dziać źle, może rozpocząć się spór o to, komu właściwie przysługuje prawo do używania oznaczenia zespołu. Konflikty na tym tle rozsądzały też polskie sądy. Główną linią orzeczniczą jest założenie, że nazwa zespołu przysługuje, na zasadach dób osobistych, wszystkim członkom zespołu, jeżeli tylko poczynili oni podobny wkład w działalność danej formacji. Wyjątkiem jest sytuacja, w której chodzi o zespół utworzony, nazwany i kierowany przez jednego z członków w sposób tak wyraźny i oczywisty, iż uchodzi za zespół tej osoby. W Polsce spory na tle znaków towarowych i oznaczeń zespołów muzycznych toczyły się już wokół tak znanych nazw, jak De Mono, Czerwone Gitary czy Kapela Czerniakowska. 

Dział: Aktualności
czwartek, 19 styczeń 2017 07:22

Guru znaków towarowych

13 czerwca 2014 r. skarżąca, Netguru sp. z o.o., dokonała w Urzędzie Unii Europejskiej ds. Własności Intelektualnej (EUIPO) zgłoszenia unijnego słownego znaku towarowego NETGURU, między innymi dla usług telekomunikacji. Decyzją z 21 listopada 2014 r. ekspert odrzucił zgłoszenie z tego względu, że zgłoszony znak towarowy ma charakter opisowy. Zgłaszający odwołał się od negatywnej dla niego decyzji. Izba Odwoławcza EUIPO oddaliła jednak odwołanie.

Izba Odwoławcza najpierw zdefiniowała właściwy krąg odbiorców jako składający się z konsumentów anglojęzycznych, profesjonalistów wyspecjalizowanych w dziedzinie Internetu, a także przeciętnych konsumentów będących użytkownikami Internetu, u których wykazywany poziom uwagi jest wyższy od przeciętnego. Następnie, wyjaśniwszy, że słowo „net” nawiązuje w języku angielskim do sieci komputerowej Internetu, a słowo „guru”, zgodnie z definicją słownikową, odsyła w szczególności do ważnej osobistości będącej autorytetem, do doradcy lub eksperta w danej dziedzinie, zauważyła, iż określenie „netguru” rozpatrywane jako całość zostanie zrozumiane przez właściwy krąg odbiorców jako odniesienie do „guru sieci”, czyli eksperta lub autorytetu w dziedzinie sieci komputerowych Internetu. W konsekwencji wskazała ona, że zgłoszone oznaczenie podkreśla pozytywne cechy towarów i usług objętych zgłoszeniem znaku, informując właściwy krąg odbiorców, że owe towary i usługi pochodzą od autorytetu lub eksperta w dziedzinie Internetu. Taki reklamowy przekaz zgłoszonego oznaczenia nie pozwala docelowemu kręgowi odbiorców na postrzeganie znaku jako wskazania handlowego pochodzenia rozpatrywanych towarów i usług. Wreszcie Izba Odwoławcza wyjaśniła, że zastosowała tę samą podstawę odmowy rejestracji do sześciu różnych klas towarów i usług z uwagi na ich charakter oraz bezpośredni związek z „przesyłaniem z Internetem”, a także promocyjne znaczenie określenia „netguru”.

Skarżąca podnosiła, że Izba Odwoławcza, nie odniosła się do przytoczonych przez skarżącą definicji słownikowych, które podważały przyjęte przez eksperta definicje słowa „guru”. W konsekwencji, Izba Odwoławcza, opierając się jedynie na źródłach słownikowych przytoczonych przez eksperta, błędnie ustaliła, że w ramach neologizmu „netguru” termin ten należy rozumieć jako oznaczający „autorytet” lub „eksperta”, podczas gdy takie znaczenie zostało wskazane na ostatnim miejscu w źródłach cytowanych przez skarżącą, a pierwszym znaczeniem tego słowa jest „nauczyciel” lub „doradca”. Ponadto skarżąca zarzucała Izbie Odwoławczej, że ta nie przytoczyła argumentów świadczących o tym, iż słowo „guru” funkcjonuje w obrocie w odniesieniu do poszczególnych kategorii towarów i usług objętych zgłoszeniem do rejestracji w przyjętym przez nią znaczeniu, chociaż zdaniem skarżącej taka analiza jest konieczna do ustalenia „konkretnej” zdolności odróżniającej zgłoszonego znaku towarowego z uwzględnieniem zakresu jego ochrony.

Rozpatrujący sprawę Sąd Unii Europejskiej zgodził się jednak z urzędem. Wyrokiem z 17 stycznia br. oddalił skargę w całości.

Dział: Aktualności
piątek, 13 styczeń 2017 08:23

Kogut niezgody. Regionalne znaki towarowe.

Prawie każdy region Polski ma charakterystyczny dla niego wypiek, słodki albo wytrawny. W Poznaniu jada się nadziewane bakaliami rogale świętomarcińskie, zaś w Lublinie popularnością cieszą się płaskie, pszenne cebularze. W Kazimierzu Dolnym natomiast można dostać wypiek z ciasta chlebowego ułożonego w kształt koguta. Takie kogucie bułeczki były przedmiotem sporu pomiędzy jednym z tamtejszych piekarzy a Stowarzyszeniem Kupców i Przedsiębiorców, który właśnie dobiegł końca.

W 1996 r. piekarz próbował uzyskać na kształt koguta znak towarowy, jego wysiłki zakończyły się jednak niepowodzeniem. Ta sztuka udała się jednak Stowarzyszeniu Kupców i Przedsiębiorców, które dokonało rejestracji w Urzędzie Patentowym zarysu chlebowego kogutka jako wspólnego znaku towarowego. Taka forma ochrony oznacza, że z przedmiotu rejestracji może korzystać nie jeden przedsiębiorca, jak to wygląda w przypadku podstawowego prawa ochronnego na znak towarowy, ale większa liczba zainteresowanych tym przedsiębiorców, jeżeli spełniają oni kryteria wskazane w regulaminie używania takiego znaku.

Stowarzyszenie chciało zakazać piekarzowi, który kiedyś dokonał nieudanego zgłoszenia, oferowania bułek w kształcie koguta, który jest symbolem Kazimierza Dolnego. Sytuacja była o tyle ciekawa, że to Piekarnia Sarzyński, adresat roszczeń Stowarzyszenia, już od lat wypiekała kogutki i reklamowała je również poza granicami miasta i regionu. Przyczyniła się również do wzrostu ich popularności. Właściciel Piekarni Sarzyński wystąpił wiec do Urzędu Patentowego o unieważnienie koguciego znaku towarowego. Finalnie Urząd Patentowy pod koniec 2016 r. wydał dwie decyzje, w których unieważnił prawa ochronne na znaki obejmujące postać koguta wobec części usług oraz – co najważniejsze – wobec produktów piekarniczych. Bułki w kształcie kogutów nie podlegają więc już ochronie.

Dział: Aktualności
czwartek, 12 styczeń 2017 08:20

Tęcza znaków towarowych

Jako znak towarowy najczęściej rejestruje się słowo lub element graficzny. Możliwe jest jednak zarejestrowanie również innego sposobu oznaczenia produktu lub usługi, nawet bardzo ekstrawaganckiego, w postaci dźwięku, zapachu lub koloru. Te ostatnie rejestracje są jednak skomplikowane pod względem prawnym, gdyż dość trudne jest udowodnienie charakteru odróżniającego takiej nieoczywistej cechy. Chodzi bowiem o to, aby oznaczenie zarejestrowane jako znak towarowy łączyło w głowach konsumentów to oznaczenie z konkretnym przedsiębiorcą. A o ile sloganów czy grafik można wymyślić bardzo, bardzo wiele, tak kolorów jest w sumie znacznie bardziej ograniczona liczba.

O rejestracje takiego specyficznego znaku towarowego w postaci koloru starało się wielu właścicieli różnorakich oznaczeń. Rejestracji koloru jako znaku towarowego chciał dokonać między innymi właściciel stacji paliw BP. Chodzi konkretnie o używany dla tych stacji odcień zielonego, Pantone 348C. BP rejestrowała swoje znaki w różnych miejscach, z różnymi rezultatami. Na przykład, od 2002 r. spółka nie może sobie poradzić z australijskim urzędem patentowym, ciągle dostając w tym temacie decyzje odmowne. Co ciekawe, do wydawania takich właśnie decyzji przyczynia się dom towarowy Woolworths. Wbrew pozorom, niesprzedająca wcale paliwa spółka ma w tym interes. Przede wszystkim, Woolworths wydał jakiś czas temu ogromne pieniądze na zmianę logo i jego reklamę, a nowe jest w bardzo podobnym odcieniu zieleni, jak kolor, który chce zarejestrować BP. Co więcej, Woolworths ma powiązania handlowe z siecią stacji benzynowych Caltex. W żywotnym interesie spółki jest więc, aby BP nie dostała rejestracji wybranego przez siebie koloru jako znaku towarowego.

Nie wszyscy przedsiębiorcy mają jednak takiego pecha w kwestii rejestracji kolorów jako znaków towarowych. Popularnym znakiem jest kolor fioletowy, który zarejestrowały zarówno Cadburys dla czekolady, jak i Whiskas dla kociej karmy. Czerwony to kolor zarezerwowany dla podeszw butów na rzecz Christiana Laboutin, zaś australijska poczta zarezerwowała sobie konkretny odcień żółtego.

Dział: Aktualności
piątek, 16 grudzień 2016 15:53

Zbyt podobne znaki towarowe

23 września 2012 r. FH Scorpio, obecnie Scorpio Poland, dokonała w Urzędzie Unii Europejskiej ds. Własności Intelektualnej (EUIPO) zgłoszenia unijnego znaku towarowego „YO”, głównie dla odzieży. 25 kwietnia 2013 r. interwenient, Eckes-Granini Group GmbH, wniósł sprzeciw wobec rejestracji oparty na wcześniejszym słownym niemieckim znaku towarowym „YO”, jednak sprzeciw został oddalony. Spółka niemiecka wniosła do EUIPO odwołanie.

Decyzją z 2 października 2015 r. Izba Odwoławcza EUIPO uwzględniła odwołanie. Jeśli chodzi o podobieństwo kolidujących ze sobą znaków towarowych, uznała ona, że pod względem wizualnym oznaczenia będą postrzegane przez znaczącą część właściwego kręgu odbiorców, składającego się z konsumentów niemieckich, jako zawierające kombinację liter „yo”, dochodząc do wniosku, iż są one podobne w stopniu oscylującym między niskim a przeciętnym. Sprawa trafiła przed Sąd Unii Europejskiej, który wydał wyrok 14 grudnia 2016 r.

Zgodnie z utrwalonym orzecznictwem prawdopodobieństwo wprowadzenia w błąd istnieje, gdy krąg odbiorców może uznać, że dane towary lub usługi pochodzą z tego samego przedsiębiorstwa lub z przedsiębiorstw powiązanych gospodarczo. W świetle tego orzecznictwa prawdopodobieństwo wprowadzenia w błąd należy oceniać całościowo, zgodnie ze sposobem postrzegania danych oznaczeń i towarów lub usług przez właściwy krąg odbiorców, przy uwzględnieniu wszystkich istotnych czynników występujących w danym wypadku, a w szczególności wzajemnej zależności podobieństwa oznaczeń i podobieństwa oznaczonych towarów lub usług.

Jednakże skarżąca twierdziła, że towary objęte kolidującymi ze sobą oznaczeniami mają odmienne pochodzenie i przeznaczenie, jako że interwenient jest przedsiębiorstwem z branży żywności i napojów, podczas gdy towary, dla których wystąpiono o rejestrację, należą do branży odzieżowej. W rezultacie w ocenie skarżącej właściwy krąg odbiorców nie pomyli towarów objętych kolidującymi ze sobą oznaczeniami i należy zatem stwierdzić brak prawdopodobieństwa wprowadzenia w błąd.

Sąd przypomniał, że zgodnie z orzecznictwem nic nie stoi na przeszkodzie dokonaniu oceny istnienia podobieństwa wizualnego między słownym znakiem towarowym a graficznym znakiem towarowym, ponieważ te dwa rodzaje znaków towarowych posiadają konfigurację graficzną mogącą wywierać wrażenie wizualne. W niniejszym przypadku zgłoszone oznaczenie składa się ze stylizowanej litery „y” oraz z łuku otaczającego znajdującą się pośrodku czerwoną kropkę i podkreślającego w ten sposób jej okrągłość. W rezultacie można tu także widzieć całościowo literę „o” lub ewentualnie dostrzec literę „u”. Jednakże, skoro po kombinacji liter „yo” następuje wykrzyknik, którego kropka w kolorze czerwonym przypomina znajdującą się pośrodku kropkę w tym samym kolorze, wrażenie wizualne, które się wyłania, wyraźnie przywodzi na myśl element słowny „yo!”. Z tego względu Izba Odwoławcza słusznie mogła stwierdzić, że pod względem wizualnym zgłoszony znak towarowy będzie postrzegany przez znaczącą część właściwego kręgu odbiorców jako odtworzenie wcześniejszego znaku towarowego „YO” w całości. Skarga została oddalona.

Dział: Aktualności