Wyświetlenie artykułów z etykietą: iphone

Bezprzewodowe ładowanie, kamera na podczerwień i rozpoznawanie twarzy to niektóre z funkcji, w jakie został zaopatrzony nowy iPhone X. Niestety, odświeżenie kultowego urządzenia amerykańskiej spółki przyniosło jej kłopoty prawne. Apple został pozwany w związku z wykorzystaniem w iPhonie X nazwy „animoji”.

Z powództwem wystąpiła japońska firma Emonster, produkująca oprogramowanie. Jak się okazuje „animoji” to zarejestrowany na jej rzecz znak towarowy. Firma zarzuca Apple naruszenie prawa do tego znaku
Na czym polega animoji? W wersji zastosowanej w iPhonie X, jest to funkcja, która umożliwia animowanie emotikonów przedstawiających wyraz twarzy, czyli po prostu określoną emocję. Do celu animacji funkcja używa technologii rozpoznawania twarzy. Podczas premiery iPhone’a X, we wrześniu bieżącego roku, szef marketingu Apple’a przedstawił animoji jako „niezwykłe doświadczenie” w komunikacji z rodziną i przyjaciółmi.

Tymczasem, w złożonym pozwie, japońska firma twierdzi, że znak towarowy „animoji” został zarejestrowany przez nią już w 2014 roku, dla oznaczenia aplikacji służącej pisaniu smsów. Aplikacja została wprowadzona na rynek. Co istotne, aplikacja była dostępna w Apple App Store. A to oznacza, że Apple wiedział o jej istnieniu.

Zdaniem Emonster posłużenie się nazwą „animoji” przez Apple stanowi podręcznikowy przykład umyślnego naruszenia: „Apple – twierdzi w pozwie Emonster – przejął nazwę „animoji” i udaje, że pochodzi od niego”. Japońska firma domaga się odszkodowania i zakazu używania przez czas procesu terminu „animoji”.

Rzecznik prasowy Apple odmówił komentarza w sprawie.

Dział: Aktualności
piątek, 03 marzec 2017 04:35

Bixby, brat Siri

Telefon to środek nieodzowny do komunikacji. Najnowsze smartfony mają jednak oprócz możliwości dzwonienia i wysyłania sms-ów wiele innych funkcji. Dzięki zainstalowanym aplikacjom smartfon pomoże nam znaleźć drogę, zrobić zakupy, posłuchać ulubionej muzyki czy nagrać film, a i to jeszcze nie wszystkie możliwości tego sprytnego urządzenia. Co więcej, smartfon może pełnić też funkcję uproszczonego „przyjaciela”, który poradzi nam w różnych sytuacjach. Przykładem takiej aplikacji jest Siri. Siri to inteligentny osobisty asystent i nawigator wiedzy, który działa na systemie operacyjnym Apple iOS i MacOS Sierra. Aplikacja odpowiada na pytania i zalecenia oraz wykonuje działania poprzez przekazanie żądania do mikrofonu.

Teraz Siri być może będzie miała konkurencję. W ubiegłym roku inny producent smartfonów, spółka Samsung, wykupił firmę Viv Labs, która opracowała projekt asystenta głosowego pod nazwą Bixby. Bixby miałby zostać wprowadzony do urządzenia Galaxy S8. Samsung rozpoczął już nawet rejestrację unijnego znaku towarowego podobnego do litery „B”, aby nikt nie mógł wykorzystać podobnego oznaczenia dla własnych usług. Galaxy S8 ma posiadać dedykowany przycisk fizyczny, uruchamiający „sztuczną inteligencję” o imieniu Bixby. Polscy konsumenci będą mieli jednak trudności z korzystaniem z inteligentnego pomocnika Samsunga, ponieważ polski nie jest przewidziany jako jeden z języków do obsługi systemu. Uruchamiać Bixby’ego mają wyłącznie angielski, chiński, francuski, niemiecki, włoski, koreański, portugalski i hiszpański.

Co ciekawe, plany wykorzystania w urządzeniach Samsunga głosowego pomocnika najwyraźniej nie kończą się na Bixbym. Samsung zgłosił bowiem jeszcze inny znak towarowy, „Samsung Hello”, dla towarów takich jak „oprogramowanie, które umożliwi użytkownikom komputerów i urządzeń mobilnych dostęp do treści, agregowanie ich, organizowanie i wchodzenie z nimi w interakcje, uzyskiwanie informacji, zdjęć i tematów interesujących odbiorców”. Być może koncern nie wybrał jeszcze, którą opcję oprogramowania wybierze w rzeczywistości.

 

Dział: Aktualności
środa, 08 luty 2017 10:18

Sprytny patent LG

W dobie nowoczesnych technologii i coraz większej popularności wszelkiego typu smartfonów, istotnym udogodnieniem byłoby z pewnością wprowadzenie w życie nowego pomysłu LG – telefonu, który można będzie włożyć do torebki czy kieszeni w pomniejszonej wersji. Nowy patent zgłoszony na razie przez tę południowokoreańską firmę obejmuje bowiem smartfon, który można wygiąć – a właściwie zawinąć - bez szkody dla urządzenia.

Zgodnie z dokumentami patentowymi złożonymi niedawno w amerykańskim urzędzie patentowym, urządzenie do komunikacji proponowane przez LG składa się, podobnie jak inne tego rodzaju, z dwóch głównych elementów: dotykowego ekranu i tworzącego telefon panelu. Całość ma być połączona w taki sposób, aby wytrzymywać odkształcanie. Ekran ma być możliwy do odkształcania, a nie zupełnie sztywny, jak w modelach dotychczas dostępnych na rynku. Co ciekawe, ekran ma nie wyginać się na boki, jak w prototypach dotychczas ujawnionych wynalazków smartfonów z ekranem do zginania, ale wysuwać się do góry i zawijać na tylny panel, dzięki czemu urządzenie będzie znacznie mniejsze.

Mimo faktu, iż tego rodzaju telefony nie są całkowicie nowością, ponieważ nad elastycznym ekranem pracuje już między innymi Samsung, wielu komentatorów przyznaje, iż jeżeli rzeczywiście opisane rozwiązanie zostanie ostatecznie wprowadzone na rynek – przez LG albo inny, szybszy pod tym względem podmiot, będzie to bardzo użyteczne rozwiązanie dla wielu potencjalnych użytkowników. Jeden z najczęstszych typów urazów smartfonów, które są cienkie i mają zazwyczaj dużą powierzchnię, to ich przypadkowe wygięcie. Było to bolączką między innymi pierwszych posiadaczy iPhone’a 6, który - noszony w kieszeniach - masowo ulegał uszkodzeniom i odkształceniom. Rozwiązanie LG mogłoby pomóc konsumentom zapomnieć o takich problemach.

Dział: Aktualności
środa, 26 październik 2016 14:24

Kosztowne ładowarki „Apple”

Naruszyciele znaków towarowych nie zawsze oferują oryginalne produkty skopiowane jeden do jednego. Czasami nieuczciwe wykorzystanie znanego oznaczenia przyjmuje trochę bardziej subtelną formę, niż skopiowanie i oferowanie na rynku podrobionego flagowego produktu danej firmy. Przedsiębiorcy chcący pożywić się na cudzej renomie wprowadzają do obrotu na przykład osprzęt czy części zamienne do sprzętu popularnych na rynku marek.

W związku z taką właśnie sytuacją Apple wystosowało niedawno powództwo przeciwko firmie Mobile Star LLC. Przedmiotem pozwu jest naruszanie praw do zarejestrowanych znaków towarowych, ale też praw autorskich. Chodzi o sprzedawanie przez Mobile Star poprzez serwisy Amazon i Groupon rzekomo oryginalnych zasilaczy do produktów Apple oraz przewodów konwertujących z używanego w nich złącza Lightning na zwykłe USB. Do celów ich sprzedaży, na przykład na Amazonie, wykorzystywane były bez pozwolenia Apple zarejestrowane  znaki towarowe spółki oraz jej oryginalne materiały reklamowe, takie jak zdjęcia produktów.

Po przeprowadzeniu weryfikacji oferowanych przez Mobile Star towarów okazało się, że około 90% z nich to podróbki. Zdaniem przedstawicieli Apple, mają one wady konstrukcyjne, które podczas użytkowania sprzętu mogą zagrażać bezpieczeństwu użytkownika.

Oferowanie nieoryginalnego sprzętu dodatkowego do produktów Apple może Mobile Star słono kosztować. W pozwie spółka z Cupertino żąda 150 tysięcy dolarów za każdy pojedynczy utwór, do którego naruszono prawa autorskie oraz 2 milionów dolarów w związku z naruszeniem praw do znaków towarowych.

Dział: Aktualności

Nie ulega wątpliwości, że Apple z zacietrzewieniem broni swoich praw do wynalazków, wzornictwa czy znaków towarowych. Szerokim echem w technologicznym półświatku odbijały się poczynania spółki z Cupertino, zastrzegającej dla siebie kształt kwadratu z zaokrąglonymi rogami, pozywającej małych przedsiębiorców ze względu na nikłe podobieństwo nazw lub oznaczeń albo skuteczne blokowanie dystrybucji produktów konkurencji na dużych rynkach.

Teraz gigant na rynku elektroniki próbuje opatentować kolejne rozwiązanie, które będzie mógł dodać do swojego, i tak już bogatego, portfolio. Jego najnowsze zgłoszenie patentowe opisuje sposób odbierania sygnałów wysłanych poprzez światło podczerwone przez aparat flagowego telefonu Apple, iPhone’a. W myśl zgłoszenia, czujnik podczerwieni byłby zintegrowany ze standardowym aparatem, przystosowanym do rejestrowania światła widzialnego. Sygnał podczerwony wysyłałby wtedy informacje. Jak przedstawiono w przykładzie zawartym w zgłoszeniu, nakierowując aparat na przykład na obiekt w muzeum, użytkownik mógłby otrzymać wszystkie informacje o nim bez konieczności sczytywania specjalnych kodów, jak na przykład QR.

Ciekawsze jest jednak inne zastosowanie takiego systemu. Podczerwienią można by też wysyłać instrukcje dla smartfona. Jako przykład podano funkcję blokowania nagrywania dźwięku i obrazu na koncertach.

Nie wiadomo, czy patent, jeżeli zostanie on przez Apple oficjalnie uzyskany, zostanie rzeczywiście wprowadzony do obrotu. Wiele technologii jest bowiem zgłaszanych do ochrony i nigdy nie wykorzystywanych przez tak duże firmy, jak Apple, które mogą sobie pozwolić na wydatek, który może się jednak okazać zbędny. Takie patentowanie „na zapas” nie jest wśród dużych podmiotów z odpowiednio wysokim budżetem rzadkością. 

Dział: Aktualności
wtorek, 10 maj 2016 15:24

Spór społecznościowy

Brand squatting znaczy mniej więcej tyle, co zajmowanie "na dziko" znaków towarowych. Pierwotnie squaty były opuszczonymi budynkami lub lokalami, zajętymi przez nielegalnych lokatorów. Jest to proceder, którym  szczególnie często parają się Chińczycy. Powoduje to dość liberalne prawo rejestracji w tym kraju znaków towarowych, gdzie odpowiedzialny za to urząd nie weryfikuje, czy zagraniczne marki rejestrowane jako tego typu oznaczenia mają w ogóle cokolwiek wspólnego ze zgłaszającym je do ochrony podmiotem. Pechowo dla prawowitych właścicieli znaków towarowych zarejestrowanych w Europie czy w USA, w Chinach liczy się głównie, kto dany znak pierwszy raz zarejestrował, a nie kto tego znaku do tej pory używał i wypracował jego renomę.

Z tego względu, wyegzekwowanie w Państwie Środka ochrony swojego oznaczenia bywa bardzo trudne, nawet dla dużych koncernów. W tym miesiącu przekonała się o tym spółka Apple, która przed pekińskim sądem przegrała bój o oznaczanie przez krajowy podmiot torebek damskich marką „IPHONE”. Istnieją jednak również wyjątki od tej niechlubnej prawidłowości. W maju 2016 r. spór przed sądem w Pekinie wygrał właściciel najpopularniejszego portalu społecznościowego, Facebooka.

Przedmiotem sporu była rejestracja na rzecz chińskiej spółki Zhongshan Pearl River znaku towarowego „Facebook”. Sąd rozpatrujący spór uznał, że podmiot ten działał z oczywistą intencją nieuczciwego wykorzystania popularnego oznaczenia, a jego działania naruszyły zasady moralne. W chińskim orzecznictwie tworzy się najwyraźniej nowy trend, zbliżony do zasad prawnych stosowanych w innych krajach. Co ciekawe, sądowa batalia toczyła się tak naprawdę o znak towarowy - widmo. Portal Facebook w Chinach bowiem nie działa, jest zablokowany przez rząd.

Dział: Aktualności
piątek, 06 maj 2016 07:48

Chińska przegrana Apple

Nie ulega wątpliwości, że Apple z zacietrzewieniem broni swoich praw do wynalazków, wzornictwa czy znaków towarowych. Szerokim echem w technologicznym półświatku odbijały się poczynania spółki z Cupertino, zastrzegającej dla siebie kształt kwadratu z zaokrąglonymi rogami, pozywającej małych przedsiębiorców ze względu na nikłe podobieństwo nazw lub oznaczeń albo skuteczne blokowanie dystrybucji produktów konkurencji na dużych rynkach. Jak się okazało, taka praktyka ma obosieczne ostrze.

Chińska firma Xintong Tiandi, już w 2007 roku bez problemów zarejestrowała w tamtejszym urzędzie nazwę „IPHONE” dla torebek i innych wyrobów skórzanych. Dystrybucję skórzanych dodatków pod tą nazwą usiłowała jej uniemożliwić spółka Apple, składając pozew o naruszenie praw do znaku towarowego w sądzie w Pekinie. Sąd jednak uznał, że prawo stoi po stronie Xintong Tiandi. Wskazał, że spółka Apple nie udowodniła, że „IPHONE” był już powszechnie znanym znakiem towarowym w Chinach w momencie dokonywania zgłoszenia przez chińskiego pozwanego przedsiębiorcę. W maju 2016 r. potwierdził to również sąd apelacyjny, do którego Apple wniosła odwołanie.

Jak widać, czasami walka o posiadaną własność przemysłową może zakończyć się niekorzystnie nawet dla globalnego potentata. W szczególności na rynku chińskim, na którym niestety brand squatting, polegający na rejestracji znaku towarowego będącego zagraniczną marką i tym samym na uniemożliwieniu jej późniejszego wejścia na dany rynek, to chleb powszedni. Jest to w Chinach bardzo popularna metoda działania, jako że tamtejsze przepisy dotyczące własności przemysłowej są skonstruowane w taki sposób, że liczy się tylko i wyłącznie, kto dany znak pierwszy raz zgłosił do rejestracji, a nie kto tego znaku używał i z czym się on powszechnie kojarzy.

Dział: Aktualności