Wyświetlenie artykułów z etykietą: spór o znak towarowy

Formuła E to klasa wyścigów samochodowych, w których biorą udział wyłącznie samochody elektryczne. „Formula E” jest także oznaczeniem, o które obecnie toczy się spór pomiędzy nadzorującą wyścigi Fédération Internationale de l’Automobile (Międzynarodową Federacja Samochodową, FIA) a brytyjską spółką The Green Effort Limited.

Firmie z Wielkiej Brytanii przysługują od 2011 roku prawa do  nazwy „Formuła E”. Znak służy do oznaczania międzynarodowych mistrzostw kartingowych odbywających się w Holandii, Belgii, Niemczech oraz w Polsce.

W 2013 r. FIA zarejestrowała w Urzędzie Unii Europejskiej ds. Własności Intelektualnej (EUIPO) znak „FIA Formula E Championship”. Następnie organizacja złożyła do EUIPO wniosek o unieważnienie i stwierdzenie wygaśnięcia znaku „Formuła E”. Urząd wprawdzie oddalił wniosek o unieważnienie, jednakże wniosek o stwierdzenie wygaśnięcia rozpatrzył na korzyść FIA. Tym samym organizacja uzyskała możliwość zarejestrowania znaku „Formuła E” na swoją rzecz.

The Green Effort Limited korzysta jednak ze wszystkich możliwości odwołania. Spółka padła jednak ofiarą opieszałości pełnomocnika. W toku jednego z postępowań złożył on wymagany przez Urząd dowód używania znaku zaledwie kilka minut po wygaśnięciu terminu do dokonania tej czynności. Organ orzekający w sprawie dowodu nie dopuścił i ostatecznie wydał decyzję na niekorzyść spółki. Uważa się, że gdyby dowód został złożony o czasie The Green Effort Limited byłoby właścicielem wyłącznych praw do znaku „Formula E”.

W toku instancji w kwietniu 2018 r. sprawa dotarła do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Podstawowym argumentem spółki jest rzekome niesprawiedliwe potraktowanie jej przez EUIPO, które nie przyjęło dowodu używania.

Na marginesie sprawy mówi się, że The Green Effort Limited wraz z powiązanymi spółkami gromadzi znaki towarowe zawierające elementy „e” oraz „formula”.  Spółka „Primus Omnium Argutiae Limited”, która zarządzana jest przez te same osoby, co The Green Effort Limited jest właścicielem znaków „Formula Hybrid”, „e Rayllye” oraz „E Tank”. Natomiast jeden z jej pracowników posiada prawa do znaku „Formula E-lectric”. 

Ostateczne orzeczenie w sprawie ma zostać wydane w nadchodzących tygodniach.

Dział: Aktualności
czwartek, 25 październik 2018 06:52

EasyJet vs. Netflix. Spór o znak towarowy!

Założyciel linii lotniczych easyJet, Sir Stelios Haji-Ioannou, podjął działania prawne przeciwko produkowanego przez Netflix serialowi komediowym o tytule „Easy”, twierdząc, że nazwa ta narusza unijne znaki towarowe jego firmy. Twierdzi, że jest to działanie wykorzystujące znajomość i renomę marki easyGroup. Haji-Ioannou domaga się sądowego nakazu uniemożliwienia Netflixowi wykorzystania nazwy „Easy”  w Europie.

Serial autorstwa Joana Swanberga jest zapowiadana jako "eklektyczna, wysadzana gwiazdami antologia, która śledzi losy mieszkańców Chicago grzebiących w nowoczesnym labiryncie miłości, seksu, technologii i kultury". Emisja serialu rozpoczęła się we wrześniu 2016r, a jej ostatni odcinek ma być wyświetlony w 2019 r. Wśród obsady znajdują się takie gwiazdy jak Orlando Bloom czy Emily Ratajkowski.

Rzecznik prasowy easyGroup zapowiedział rozpoczęcie postępowania sądowego słowami : "EasyGroup posiada obecnie ponad 1000 zarejestrowanych znaków towarowych w rodzinie marek „EASY” na całym świecie, a ich ochronę przed nieautoryzowanym wykorzystaniem traktuje bardzo poważnie." W odpowiedzi na te informacje Netflix oświadczył, że "widzowie z pewnością odróżniają oglądany przez siebie serial od linii lotniczych, którymi latają".

Licencjonowanie swoich znaków towarowych w tym tych, przeznaczonych do oznaczania linii lotniczych, to stały dochód koncernu easyGroup. Inne tego typu marki easyGroup to easyHotel, easyBus, easyCar, easyVan, easyProperty, easyOffice, easyFoodstore, easyCoffee i easyGym.

Easy Group walczy z naruszeniami swoich praw między innymi poprzez ostrzeganie na swojej stronie internetowej o tzw. "złodziejach marki", tj. tych, którzy myślą, że mogą szybko zarobić, kradnąc nazwy i reputację EasyGroup, między innymi poprzez zakładanie stron internetowych i nazw firm, używając do tego oznaczenia "easy" (lub jego wersji fonetycznych), co może stanowić bezpośrednie lub pośrednie naruszenie praw EasyGroup.

Dział: Aktualności
wtorek, 23 październik 2018 06:50

Spór o znak towarowy Dash Charge

Firma Bragi, niemiecki producent bezprzewodowych słuchawek, wystąpił z pozwem dotyczącym rzekomego naruszenia jego znaku towarowego „Dash”. Pozwanym jest OnePlus – chińska spółka produkująca smartfony. OnePlus zamieszcza na swoich produktach oznaczenie „Dash Charge”. Tym samym, zdaniem Bragi, OnePlus celowo wywołuje skojarzenie z oznaczeniem „Dash Charger” używanym przez Bragi na jego urządzeniach.

W oświadczeniu prasowym Bragi stwierdziło, że pozew przeciwko OnePlus to część szerszej akcji związanej z ochroną własności intelektualnej firmy. Rzeczywiście firma podjęła działania przeciwko OnePlus zarówno na terenie Unii Europejskiej, jak i USA. W sprawach przeciwko chińskiej firmie Bragi wskazuje, że zarówno Europejski Urząd ds. Własności Intelektualnej (EUIPO), jak i Urząd Patentowy USA (USPTO) odmówiły OnePlus rejestracji znaku towarowego „Dash Charge”.

Producent smartphone’ów miał być wcześniej wzywany przez Bragi do zaprzestania naruszeń. W związku z tym, zdaniem Bragi, OnePlus dokonuje naruszenia celowo, a co więcej takie działanie zagraża interesom spółek, które rozwijają swoją własność intelektualną i uzyskują prawa stąd wynikające.

Mimo wszystko, w ocenie mediów branżowych jest mało prawdopodobne, by działania Bragi miały dla OnePlus dotkliwe konsekwencje. Firma zresztą od marca 2018 r. zaczęła unikać używania określenia „Dash Charge” w swoich materiałach promocyjnych. Wtedy to EUIPO odmówiło rejestracji znaku towarowego „Dash Charge”. Od tego momentu mówi się, że OnePlus zamierza zamiast „Dash Charge” korzystać z nazwy „Warp Charde”. W lipcu chińska spółka złożyła w EUIPO wniosek o rejestrację tej nazwy jako znaku towarowego.

Niebawem okaże się, czy OnePlus nadal będzie posługiwała się oznaczeniem „Dash Charge”, czy też faktycznie zamierza z niego zrezygnować. Na koniec miesiąca planowana jest premiera smartfona OnePlus 6T. Urządzenie ma zawierać takie nowości, jak np. wbudowany czytnik linii papilarnych i oczywiście nie posiadać gniazda słuchawkowego.

Dział: Aktualności
piątek, 19 październik 2018 06:46

Spór o znak towarowy MEMOJI

Social Tech jest producentem aplikacji dla system operacyjnego Android. W 2016 r. Social Tech wystąpił do Urzędu Patentowego USA (USPTO) z wnioskiem o tzw. „rejestrację zamiaru korzystania ze znaku”, który dopuszcza amerykańskie prawo. Wniosek dotyczył znaku „MEMOJI”. Tymczasem w czerwcu 2018 r. Apple oficjalnie ogłosił, że będzie używał aplikacji o nazwie „Memoji” w iPnonie X i XS.

W związku z tym Social Tech wystąpił z pozwem przeciwko Apple. W powództwie zarzucił producentowi iPhone’ów nieuczciwe praktyki rynkowe i naruszenie znaku towarowego „Memoji”. Zdaniem Social Tech Apple wykonał szereg zakulisowych zabiegów, które doprowadziły do przejęcia oznaczenia. Jakich konkretnie?

Po pierwsze Apple miał utworzyć spółkę o nazwie Memofun Apps LLC w celu pozyskania oznaczenia. Spółce udało się wejść w porozumienie z firmami Big3 ENT oraz Lucky Bunny, od których przejęła wcześniejsze, w stosunku do wniosku Social Tech, prawa do oznaczenia „Memoji”, a następnie przeniosła je na Apple.

Po drugie, wg Social Tech, nieznana szerzej osoba fizyczna miała wypytywać firmę o możliwość odkupienia praw do znaku „Memoji”. Social Tech podejrzewa, że wspomniana osoba działała na rzecz Apple.

Social Tech udało się ostatecznie doprowadzić do rejestracji jej znaku towarowego 18 września, z pierwszeństwem od 28 czerwca, tj. od dnia, w którym aplikacja „MEMOJI” stała się dostępna w sklepie Google Play. Jednakże Apple publicznie ogłosił używanie znaku „Memoji” już 4 czerwca, co zdaniem Social Tech, sprawiło, że oznaczenie będzie kojarzone właśnie z Apple, a nie z twórcą aplikacji. Co więcej, Social Tech zostało zmuszone do przyspieszenia prac nad aplikacją, która w chwili wypuszczenia na rynek nie była tak dobrze przygotowana jak planowano. Social Tech twierdzi, że działania Apple pozbawiły producenta aplikacji kontroli nad własną marką.

Apple natomiast twierdzi, że jest w stanie unieważnić rejestrację znaku „MEMOJI” na rzecz Social Tech, ponieważ posiada wcześniejsze prawa do tego znaku.

Same produkty oferowane pod nazwą „Memoji” nie są jednak aż tak podobne. Podobieństwa dotyczą głównie funkcji przesyłania wiadomości przez użytkowników. Jednakże produkt Apple tworzy trójwymiarowe awatary, które użytkownicy mogą animować rejestrując swój wyraz twarzy. Natomiast produkt Social Tech odnosi się do edycji filmów i zdjęć oraz ich przekazywania.

W pozwie Social Tech żądania nakazania Apple zaprzestania posługiwania się znakiem „Memoji”, odszkodowania, wydania bezpodstawnie uzyskanych korzyści, a także potwierdzenia praw Social Tech do znaku „Memoji”.

Co ciekawe, w sklepie Google Play dostępnych jest mnóstwo aplikacji, które czerpią korzyści z oznaczenia „Memoji” w ten sposób, że umieszczają je w swoich metadanych. Tym samym użytkownicy wpisujący hasło „Memoji” w wyszukiwarce otrzymują wynik pokazujący te aplikacje. Nic nie wiadomo o tym, by Social Tech pozywał właścicieli tych aplikacji.

Dział: Aktualności
poniedziałek, 08 październik 2018 06:54

Znaki towarowe Stolichnaya, Moskovskaya.

Austriacki sąd wydał orzeczenie dotyczące używania oznaczeń „Stolichnaya” oraz „Moskovskaya” dla wódki. Sąd stanął po stronie rosyjskiego producenta wódki, firmy Soyuzplodoimport, i nakazał holenderskiej spółce Spirits International B.V. zapłatę wynagrodzenia z tytułu bezprawnego korzystania z powyższych oznaczeń.

Właścicielem Spirits International B.V. jest wydalony z Rosji potentat Yuri Shefler. W toku sprawy Shefler twierdził, że w 1997 roku kupił znaki „Stolichnaya” oraz „Moskovskaya” od Soyuzplodoimport za kwotę 285.000 dolarów.

Soyuzplodoimport w pozwie przeciwko Sheflerowi twierdził, że został nielegalnie sprywatyzowany w latach 90-tych, co oznacza, że dokonywane w tym czasie transakcje również należy uznawać za nieważne. O tym, że prywatyzacja była niezgodna z prawem orzekł rosyjski sąd już w 2001 r. potwierdzając jednocześnie prawa Soyuzplodoimport do marek wódki. Natomiast Soyuzplodoimport wystąpił z pozwem przeciwko Sheflerowi dwa lata później, domagając się uznania swoich praw przed sądami krajów europejskich, w USA i w Brazylii.

Orzeczenie austriackiego sądu potwierdziło prawa Soyuzplodoimport do nazw „Stolichnaya” oraz „Moskovskaya”. Wprawdzie dotyczy ono tylko terytorium Austrii, jednakże rosyjska firma uznaje, że wpłynie na praktykę orzeczniczą w sądach innych krajów. W orzeczeniu, które jest natomiast wykonalne, The Spirits International B.V zostało zobowiązane do wypłaty odszkodowania tytułem bezprawnego wykorzystania znaków „Stolichnaya” oraz „Moskovskaya”. Co więcej, firma ma zaprzestać sprzedaży wódki oznaczonej tymi nazwami na rynku austriackim, który jest drugim co do wielkości w zakresie sprzedaży wódki w Europie.

Spirits International B.V jest właścicielem wielu marek alkoholi oraz stroną innych sporów z tym związanych. W styczniu 2018 r. holenderski sąd ostatecznie pozbawił spółkę prawa do posługiwania się nazwami „Stolichnaya”, „Moskovskaya”, „Na Zdorovye” oraz „Stoli”, nakazując spółce zwrot wszystkich zysków uzyskanych od 1999 r. z tytułu sprzedaży alkoholi pod tymi markami.

Dział: Aktualności

Spadkobiery popularnego w latach ’60 aktora Steve’a McQueena wystąpili z pozwem przeciwko Ferrari. Ta luksusowa marka samochodowa wypuściła na rynek limitowaną edycję Ferrari Califormia T, nazwaną „The McQueen”. Nazwa nawiązuje zapewne do kultowego filmu „Bullit”, w którym McQueen gra jedną z głównych ról, i w którym kluczową rolę odegrał pościg samochodowy wąskimi ulicami San Francisco.

Rodzina aktora twierdzi jednak, że nie wyraziła zgody na wykorzystanie jego nazwiska. Rozmowy, jakie toczyły się z Ferrari, nie zakończyły się podpisaniem umowy. W pozwie jest mowa o tym, że Ferrari już wcześniej używało nazwiska bez autoryzacji, m.in. w celu promocji 70 rocznicy powstania firmy. Na prośbę rodziny Ferrari wycofywało się z tych przewsięzięć. Natomiast w 2017 r. spadkobiercy dowiedzieli się o sprzedaży samochodu pod marką „The McQueen”.

Rodzina aktora domaga się odszkodowania od Ferrari i wydania korzyści związanych z używaniem nazwiska Steve’a McQueena oraz wywoływaniem skojarzenia z jego osobą. Łączna dochodzona kwota przekracza 3 mln $.

Udzielanie licencji na korzystanie z nazwisk i wizerunków znanych osób jest powszechną praktyką rynkową. Osoby dysponujące prawami do tych nazwisk i wizerunków zwykle aktywnie nadzorują ich wykorzystywanie. Przy czym spory na tym gruncie zwykle są wytaczane przeciwko niewielkim firmom, duzi rynkowy gracze zazwyczaj szanują prawa własności intelektualnej, pozyskują licencje i przestrzegają ich warunków. Dlatego sprawa z Ferrari jest zaskakująca. Jeżeli jednak zarzuty są fałszywe, Ferrari może łatwo to udowodnić, pokazując umowę. 

Mimo upływu ponad trzydziestu lat od śmierci aktora, jego nazwisko nadal zapewnia powodzenie produktom, które są nim sygnowane. Sprzedaż samochodów posiadanych przez aktora lub tylko przez niego używanych przynosi duże zyski, a na rynku nie brakuje towarów, które są reklamowane jako mające związek z aktorem.

Dział: Aktualności
poniedziałek, 06 sierpień 2018 08:17

Spór producentów w branży filmowej.

Producenci filmu “City of Lies” (pol. “Miasto kłamstw”) z Johnnym Depp’em w roli głównej wystąpili z pozwem przeciwko innej firmie producenckiej zarzucając jej używanie identycznej nazwy firmy, co wywołuje w branży konfuzję.

Pozew został złożony wspólnie przez powiązane ze sobą spółki amerykańską Good Film Productions U.S. Inc. oraz brytyjską Good Film Productions Ltd. Spółki te miały używać znaku „Good Films” w odniesieniu do produkcji filmowej od co najmniej 2008 roku.

Pozwanym natomiast jest Scott Budnick, producent m.in. filmu „Kac Vegas”. Zdaniem powodów używał on znaku „Good Films” co najmniej od 2015 roku dla oznaczania nazwy swojej firmy. W pozwie można przeczytać, że usługi oferowane przez tę firmę są identyczne w stosunku do tych, które oferują spółki Good Film Productions – tj. dotyczące produkcji filmowej. Same oznaczenia używane przez powodów i pozwanego są identyczne na płaszczyźnie wizualnej, fonetycznej i znaczeniowej. W związku z tym firmy są notorycznie mylone i stan ten może się pogłębiać. 

Powodowie twierdzą, że do pomyłek dochodzi także wśród osób wyspecjalizowanych w branży filmowej. Często zdarzało się, że do powodów zgłaszały się osoby z branży w celu przedyskutowania szczegółów planowanych projektów. Okazywało się jednak, że projekty te były prowadzone przez firmę Budnicka, ale z uwagi na tożsamość nazw firm, partnerzy biznesowi sądzili, że chodzi o firmę powodów.

Pozew zarzuca firmie Budnicka również oszukańcze oznaczenie pochodzenia i czyn nieuczciwej konkurencji oraz zawiera żądanie odszkodowania. Scott Budnick jak dotąd nie skomentował sprawy.

Dział: Aktualności

Spółka Cinkciarz wygrała spór z Urzędem Unii Europejskiej ds. Własności Intelektualnej (EUIPO) toczący się przed Sądem Unii Europejskiej. Początki tej sprawy sięgają roku 2015 kiedy to EUIPO wydało decyzję o odmowie rejestracji znaku towarowego na rzecz spółki Cinkciarz. Zakwestionowany znak zawierał stylizowane symbole Euro i Dolara, czyli € i $ i został zgłoszony dla oprogramowania komputerowego, usług finansowych, w tym wymiany walut, oraz publikacji.

Odmawiając rejestracji EUIPO uznało znak za opisowy i nieposiadający charakteru odróżniającego – żaden z jego elementów składowych nie był wystarczająco charakterystyczny, by całość mogła zostać zapamiętana przez odbiorców jako znak służący do oznaczania towarów i usług.
W toku instancji sprawa dotarła do Sądu Unii Europejskiej, przed którym polska spółka domagała się stwierdzenia nieważności  wspomnianej decyzji EUIPO. Co ciekawe, Sąd w wydanym 8 marca 2018r. orzeczeniu położył nacisk na treść uzasadnienia. Wskazał, że EUIPO był zobowiązany do uzasadnienia decyzji w odniesieniu do każdego z towarów i usług, do których zgłoszono znak towarowy. Wyjątkiem jest sytuacja, w której ta sama podstawa odmowy rejestracji dotyczy kategorii lub grupy towarów lub usług. W takim przypadku EUIPO może dokonać uzasadnienia odnoszącego się do wszystkich towarów i usług, jednak pod warunkiem, że te towary i usługi pozostają ze sobą w bezpośrednim i konkretnym związku, tj. takim, że można uznać je za należące do jednej określonej kategorii.
Zdaniem Sądu Unii Europejskiej, w przedmiotowej sprawie uzasadnienie EUIPO było zbyt ogólne. EUIPO stwierdziło, że wszystkie towary i usługi oznaczane zgłoszonym znakiem towarowym mają związek z wymianą walut. Tymczasem, badając sprawę Sąd zauważył, że znak został zgłoszony do kilkudziesięciu towarów i usług z trzech znacznie różniących się od siebie klas towarowych i nie wszystkie dotyczą wymiany walut. Oznacza to, że orzeczenie EUIPO, w którym podano ten sam powód odmowy dotyczących wszystkich towarów i usług nie jest poprawne.

Dział: Aktualności

Na początku marca H&M, znana szwedzka sieć odzieżowa, złożyła w nowojorskim sądzie wniosek o wydanie orzeczenia ustalającego stan prawny. 

Wniosek H&M związany jest ze sporem z niejakim Jasonem Williamsem posługującym się pseudonimem Revok. Williams twierdzi, że jest autorem graffiti, którego wizerunek  firma H&M miała wykorzystać w swojej reklamie online. Jak się okazuje w październiku 2017 r. sieć H&M zorganizowała promocyjną sesję zdjęciową. Na miejsce sesji wybrano Nowy Jork, dokładnie boisko do piłki ręcznej w Williamsburgu, części Brooklynu. Tuż przy boisku, na murze znajduje się grafitti, o które toczy się spór.

W styczniu 2018 r. H&M miał otrzymać od pełnomocnika Williamsa list, w którym podnoszono, że korzystanie z dzieła w kampanii reklamowej bez zgody i wiedzy autora graffiti stanowi naruszenie jego praw autorskich. Artysta zagroził szwedzkiej sieci pozwem. Williams miał oskarżyć firmę o naruszenie praw autorskich, niedopełnienie obowiązku  i czyn nieuczciwej konkurencji. Miał również domagać się naprawienia szkody.

Jednak zdaniem H&M Williams nie posiada żadnych praw autorskich do graffiti. Dzieło zostało namalowane na obiekcie użyteczności publicznej bez czyjegokolwiek pozwolenia. Nie może być także mowy o niedopełnieniu obowiązku. Szwedzka firma twierdzi, że członek ekipy realizującej sesję wysłał wiadomość do właściwego działu nowojorskiego urzędu miasta, w której zapytał, czy wykorzystanie graffiti wymaga uiszczenia tantiem. Miasto odpowiedziało, że graffiti przede wszystkim w ogóle nie powinno znaleźć się na murze. Dlatego, w odpowiedzi na pismo artysty firma stwierdziła, że wykonanie graffiti było nieuprawnione i stanowi akt wandalizmu. Zdaniem H&M ochrona prawna nie rozciąga się na dzieła, które zostały stworzone nielegalnie.

Obecnie producent odzieży domaga się stwierdzenia przez sąd, że wykorzystanie graffiti nie stanowi czynu nieuczciwej konkurencji ani niedopełnienia obowiązku. Żąda również ustalenia, że Williams nie posiada praw autorskich do spornego graffiti i ogólnie nie jest uprawniony do jego prawno-autorskiej ochrony.

Dział: Aktualności

Brytyjski urząd patentowy (IPO) odmówił rejestracji znaku towarowego "Tommy Heritage" po sprzeciwie złożonym przez markę odzieżową Tommy Hilfiger.

W grudniu 2016 r. firma „Ou Dahan” z siedzibą w Chinach złożyła wniosek o rejestrację znaku "Tommy Heritage" dla klasy 25 (ubrania). Niedługo po publikacji tego zgłoszenia firma Tommy Hilfiger wniosła sprzeciw twierdząc, że pomiędzy zgłoszonym znakiem a znakiem Tommy Hilfiger istnieje podobieństwo skutkujące ryzykiem wprowadzenia w błąd. W sprzeciwie Tommy Hilfiger podniósł także, że używanie znaku "Tommy Heritage" prowadzi do nieuczciwej konkurencji, szkodzi reputacji i charakterowi odróżniającemu wcześniejszego znaku Tommy Hilfiger. Marka odzieżowa oparła swój sprzeciw na trzech wcześniejszych znakach towarowych, w tym "Tommy" (brytyjski znak towarowy nr 2292693), który obejmuje klasę 25. IPO, w swojej ocenie ograniczyło się do porównania kwestionowanego znaku z powyższym oznaczeniem "Tommy". Wykazało, że wykazy towarów zawierają identyczny towar "odzież", a towary określone jako „buty” zawarte w znaku spornym, mieszczą się w pojęciu "obuwie” zawartym w wykazie towarów i usług znaku wcześniejszego należącego do Tommy Hilfiger.

Kwestię podobieństwa towarów i usług porównywanych znaków IPO podsumowało następująco:  "dane towary są albo w oczywisty sposób identyczne, albo też, stosując wytyczne Sądu UE w sprawie „Gérard Meric przeciwko OHIM”, zawierają się w zakresie wykazu towarów przeciwnika". Organ stwierdził również, że porównywane znaki wykazują średni stopień podobieństwa w płaszczyźnie wizualnej i fonetycznej. Odnosząc się do podobieństwa na płaszczyźnie koncepcyjnej, Organ zauważył, że znak „Tommy” składa się z męskiego imienia "Tommy", podczas gdy kwestionowany znak składa się z tego samego imienia oraz dodatkowego słowa "heritage” oznaczającego „dziedzictwo". IPO uznało, że słowo „heritage” będzie postrzegane na jeden z dwóch sposobów. Po pierwsze, ze względu na jego umiejscowienie, bezpośrednio po imieniu, może być postrzegane przez niektórych jako nazwisko. Po drugie, słowo „heritage” może być postrzegane jako zwyczajne i powszechnie rozumiane słowo, oznaczające cenne przedmioty przekazywane w spadku. Organ stwierdził, że prawdopodobnie, przeciętny konsument będzie dostrzegał to drugie znaczenie i uwierzy, że znak ten nawiązuje do spadku po firmie odzieżowej, którą można zidentyfikować jako „Tommy”. Jeśli natomiast przeciętny odbiorca będzie postrzegał słowo „heritage” jako nazwisko, to podobieństwo koncepcyjne między porównywanymi znakami będzie małe. Wyjaśnił, że poziom podobieństwa koncepcyjnego między znakami jest wyższy przy założeniu, że słowo „heritage” rozumiane jest przez odbiorców dosłownie co skutkuje prawdopodobieństwem wprowadzenia w błąd, co do pochodzenia towaru.

W wyniku takiego obrotu sprawy, sprzeciw Tommy'ego Hilfigera zakończył się sukcesem, a wniosek o rejestrację znaku towarowego "Tommy Heritage" został oddalony.

Dział: Aktualności