Marka Atari kojarzy się większości osób z początkiem ery komputerów. Ten amerykański producent gier i sprzętu komputerowego niedawno wytoczył proces Nestle, firmie słynącej z produkcji kakao i płatków Nesquik.

Sprawa dotyczyła jednak innego słynnego produktu Nestle, mianowicie batonów Kit Kat. Atari oskarżył Nestle o bezprawne wykorzystanie w reklamie Kit Kat kultowej gry „Breakout” przeznaczonej na automaty i konsole do gier. Jej autorem jest Steve Wozniak, współtwórca Apple. Gra „Breakout” powstała w latach siedemdziesiątych, a przy jej tworzeniu  współpracował Steve Jobs.

„Brakout” polega na niszczeniu rzędów kolorowych cegiełek za pomocą odbijanej paletką piłeczki. Nestle tymczasem wyprodukował reklamę, w której grupka dzieci i dorosłych niszczy za pomocą paletek rzędy batonów Kit Kat. Reklamę zatytułowano: „Kit Kat: Breakout”.

Zdaniem Atari spot reklamowy miał wywołać skojarzenia z „Breakout” wśród osób z pokolenia tzw. „Baby Boomers”, Generacji X”, a nawet współczesnych „Millenialsów” i „post-Millenialsów”. Bazując na sentymencie do gry Nestle zamierzało zachęcić do kupowania batonów. Reklama była emitowana wyłącznie w Wielkiej Brytanii, a jej rozpowszechnianie zakończyło się jeszcze przed złożeniem pozwu.

Sprawa zakończyła się niedawno. Stronom udało się wypracować i zawrzeć ugodę. Jednak jej szczegóły nie są znane.

Czy użycie fragmentów cudzych filmów w moim filmie jest legalne? Czy będzie legalne jak tylko podam źródło/autora? Czy mogę użyć hitu muzycznego jako podkładu dźwiękowego? Dozwolony użytek, prawo cytatu, wyjątki.
Subsktybuj nas na YouTube, zobacz pozostałe filmy [link]

W domyśle wszelkie opakowania i kształty chronione są jako wzory przemysłowe, co niejako wynika z samego charakteru i istoty tego typu praw. Jednak wskazać trzeba, że niejednokrotnie zdarza się, że przedsiębiorcy chronią kształt opakowań swoich produktów w sposób odmienny, w tym m.in. jako znak towarowy, który w tym wypadku ma charakter przestrzenny, co jednak nie zawsze może powodować pozytywne skutki w przyszłości. Warto w tym miejscu odnieść się do sprawy związanej z charakterystyczną zieloną butelką Domestos.

Spór zaczął się w 2008 roku, kiedy polska spółka złożyła do Urzędu Patentowego RP wniosek o stwierdzenie wygaśnięcia prawa ochronnego na znak towarowy, który przedstawia stylizowaną zieloną butelkę ze stylizowaną czerwoną nakrętką i przeznaczony jest do oznaczania towarów w klasie 3 i w klasie 5, tj. charakterystyczną butelkę Domestos. Głównym argumentem przemawiającym za wnioskiem była okoliczność, że sporna butelka, jako zgłoszony znak, nie była używana w Polsce w rzeczywisty sposób w ciągu nieprzerwanego okresu pięciu lat po udzieleniu prawa ochronnego (podstawa art. 169 ust. 1 pkt 1 i ust. 2 PWP). Interes prawny wnioskodawca uzasadnił tym, że jest uprawnionym z prawa z rejestracji wzoru przemysłowego, który de facto przedstawia zbieżną butelkę dla środków czyszczących, co niejako pokrywa się ze spornym znakiem. Z uwagi na fakt, że uprawniony do spornego znaku używa butelki w różnych kolorach oraz obkleja ją różnymi etykietami i innymi znakami towarowymi, które w rezultacie dominują nad samym kształtem butelki - wniosek zdaniem składającego był zasadny.

W odpowiedzi na wniosek, uprawniony wskazał, że używa butelki w połączeniu z innymi słownymi znakami towarowymi zawierającymi słowo Domestos, w związku z czym wniosek jest bezzasadny.

Urząd Patentowy RP po rozpoznaniu sprawy, decyzją z 2010 roku stwierdził wygaśnięcie prawa ochronnego na sporny znak towarowy, jednak z uwagi na brak podpisu przewodniczącego kolegium orzekającego pod uzasadnieniem, WSA w Warszawie wyrokiem z dnia 22 czerwca 2011 roku (VI SA/Wa 538/11) uchylił tę decyzję. Następnie skarżąca zaskarżyła wyrok do NSA, który skargę kasacyjną w dniu 12 marca 2013 roku także oddalił.

W rezultacie, sprawa ponownie trafiła do Urzędu Patentowego RP, który decyzją z lutego 2014 roku stwierdził wygaśnięcie z dniem 31 stycznia 2007 roku prawa ochronnego na sporny znak towarowy w zakresie towarów w klasie 3 i w klasie 5, jednak tym razem poza środkami dezynfekującymi. W uzasadnieniu organ wskazał, iż bezspornym jest, że uprawniony do spornego znaku wprowadzał na rynek produkty z serii środków dezynfekujących w stylizowanej zielonej butelce z czerwoną nakrętką opatrzonej etykietą z napisem DOMESTOS, z kolei samo słowo DOMESTOS oraz etykieta z tym napisem są odrębnymi znakami towarowymi zarejestrowanymi na rzecz uprawnionego. Urząd podkreślił przy tym, że brak jest przepisów zabraniających używanie jednocześnie kilku znaków towarowych dla tego samego towaru. Z przeprowadzonego badania wśród konsumentów wynikało jednoznacznie, że charakterystyczna butelka kojarzona jest głównie ze środkami do czyszczenia Domestos.

Z decyzją nie zgodził się wnioskodawca i zaskarżył ją do WSA w Warszawie zarzucając organowi naruszenie przepisów prawa materialnego, tj. art. 169 ust. 4 pkt 1 PWP oraz przepisów postępowania. Jak wskazywał skarżący - pierwotna decyzja organu była dla niego bardziej korzystna, gdyż stwierdzała wygaśnięcie znaku towarowego dla wszystkich produktów, w związku z czym usunięcie jej braków winno nastąpić poprzez złożenie brakującego podpisu.

Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie wyrokiem z dnia 27 stycznia 2015 roku (VI SA/Wa 1851/14) oddalił skargę wnioskodawcy. W uzasadnieniu wskazano, iż braki pierwotnej decyzji powodowały, iż organ był zobowiązany rozpoznać sprawę na nowo, a tym samym nie był związany swoją wcześniejszą decyzją. Kolejno sąd zauważył, że organ prawidłowo wydał decyzję w oparciu o całokształt materiału dowodowego, z kolei uprawniony do spornego znaku korzystając z przysługujących mu praw przedłożył badanie konsumentów, z którego wynikało, że kojarzą oni sporny znak właśnie z charakterystyczną butelką środków czystości Domestos, przy czym skarżący nigdy nie podważył owego badania w sposób skuteczny. Tym samym stanowisko Urzędu Patentowego RP było prawidłowe.

Skarżąca nie zgadzając się z wyrokiem złożyła skargę kasacyjną do NSA, zaskarżając go w całości. Wniosła o uchylenie zaskarżonego wyroku i rozpoznanie skargi, względnie o uchylenie zaskalnego wyroku i przekazanie sprawy WSA do ponownego rozpoznania. Główne zarzuty dotyczyły naruszenia przepisów postępowania oraz przepisów prawa materialnego, polegające na błędnej wykładni lub niewłaściwym zastosowaniu przepisów PWP.

Naczelny Sąd Administracyjny rozpoznając sprawę wskazał w pierwszej kolejności, że uzasadnienie zaskarżonego wyroku pozwala na jednoznaczne wskazanie motywów rozstrzygnięcia sądu we wszystkich istotnych kwestiach i umożliwia kontrolę instancyjną zaskarżonego wyroku, wobec czego brak jest wad w tym zakresie. Kolejno, zgodzić się należy ze stanowiskiem sądu w zakresie decyzji Urzędu Patentowego RP, a mianowicie, że organ zobowiązany był do wydania nowej decyzji, a nie uzupełnienia braków decyzji pierwotnej, która de facto nie weszła do obiegu prawnego. Ponadto, ostateczne rozstrzygnięcie zapadło na podstawie obszernego materiału dowodowego, zawierającego m.in. oświadczenia, klatki reklam telewizyjnych Domestos, reklamy prasowe oraz badanie - z których jednoznacznie wynika, że sporny znak towarowy bez jakiejkolwiek wątpliwości jest używany dla środków czystości. Dodatkowo, jak podkreślił sąd - skarżąca nigdy nie kwestionowała tych dowodów. Tym samym, podważanie przez skarżącą samego badania na obecnym etapie jest nieuzasadnione. W odniesieniu do zarzutu naruszenia prawa materialnego, NSA w pełni poparł stanowisko WSA, zgodnie z którym za używanie znaku poczytuje się także jego używanie wspólnie z innymi znakami.

Mając na uwadze powyższe, Naczelny Sąd Administracyjny wyrokiem z dnia 21 marca 2017r. (II GSK 2217/15) oddalił skargę kasacyjną.

Pozew złożony przez zespół „the Eagles” przeciwko hotelowi California który dzieli nazwę z kultową piosenką zespołu „hotel California” z 1976r., zakończył się ugodą. Jej warunki nie zostały jednak ujawnione.

Hotel „California” został oskarżony o wprowadzanie w błąd konsumentów co do faktu, że jest to hotel, o którym mowa w kultowej piosence. Zespół twierdzi, że w lobby tego hotelu odtwarzana jest była słynna piosenka, a pamiątki w hotelowym sklepiku nawiązują do legendarnego hotelu „California”. Powód argumentował, że: „takie postepowanie miałoby sens jeśli hotel byłby w jakiś sposób związany ze słynną piosenką, ale takiego związku nie ma".

W rzeczywistości hotel został pierwotnie nazwany Hotelem „California” w 1950 roku, co poprzedza powstanie samego utworu. Jednak nazwa została zmieniona na Hotel „Todos Santos”, zanim został kupiony w 2001 roku i ponownie oznakowany jako Hotel „California”.

Dodatkowo, właściciele hotelu w 2015 r. złożyli wniosek o zastrzeżenie znaku towarowego "Hotel California" w USA. Chociaż warunki wzajemnego porozumienia stron nie zostały podane do wiadomości publicznej, z informacji dostępnych na stronie Amerykańskiego Urzędu Patentów i Znaków Towarowych wynika , że wniosek ten został wycofany.

Zespół nie zastrzegł do tej pory znaku towarowego „hotel California”, ponieważ twierdził, że oznaczenie to jest tak szeroko kojarzone z zespołem „The Eeagles”,  że od końca lat siedemdziesiątych XX wieku jest chroniony "prawem zwyczajowym". Mimo to, po tym, jak hotel próbował uzyskać prawo do tego oznaczenia, zespół złożył swój własny wniosek. 

Hotel wydał oświadczenie w którym zaznaczył, iż będzie nadal używać znaku towarowego „Hotel California w Meksyku.” Potwierdził też, że nie ma żadnych związków z zespołem „the Eagles” ani z piosenką i albumem pod tytułem „Hotel California".

Co zabawne, sam zespół został już kiedyś oskarżony o wykorzystanie zdjęcia innego hotelu bez pozwolenia, na okładce swojej płyty „Hotel California”. Zdjęcie z okładki przedstawiało  faktycznie istniejący hotel „Beverly Hills Hotel” i choć zespół wykorzystał zdjęcie bez pozwolenia, oskarżenie zostało wycofane, po tym, jak sprzedaż miejsc w tym hotelu, po wydaniu albumu wzrosła trzykrotnie.

We wrześniu 2013 r. belgijska kawiarnia wystąpiła z wnioskiem do Urzędu Unii Europejskiej ds. Własności Intelektualnej (EUIPO) o rejestrację unijnego znaku towarowego. Znak składał się z okrągłego logo zawierającego słowa: „Coffee Rocks”, pisane wielkimi literami i pogrubioną czcionką. Element słowny otaczał znajdującą się wewnątrz grafikę – stylizowane na nutę ziarno kawy.

Ten znak nie spodobał się sieci kawiarni Starbucks, która uznała go za podobny do swojego sławnego oznaczenia. Firma złożyła sprzeciw wobec rejestracji. Jednakże EUIPO wydało decyzję, w której nie uwzględniło sprzeciwu, a następnie oddaliło odwołanie od tej decyzji. Zdaniem EUIPO, oba znaki były niepodobne na płaszczyźnie znaczeniowej, różniły się co do elementów odróżniających i dominujących. Urząd stwierdził, że znak kawiarni nie wykazywał nawet niskiego podobieństwa ze znakiem „Starbucks”.

coffee rocks

Starbucks odwołał się od tej ostatniej decyzji do Sądu Unii Europejskiej. Podnosił, że znak „Coffee Rocks” przejmuje ze znaku Starbucks większość elementów graficznych, ich rozkład i zbliżające się ku środkowi okręgi. Zdaniem amerykańskiej sieci słowa „Coffee Rocks” zapisano identyczną czcionką oraz umieszczono w identycznej pozycji, jak w jego znaku. Sąd rozpatrujący sprawę zasadniczo podzielił tę ocenę sprawy. Stwierdził, że w istnieją trzy rodzaje podobieństw wizualnych badanych znaków. Po pierwsze, użycie tych samych kolorów w centralnym, elemencie graficznym znaku. Po drugie, otaczająca znak wstęga oraz zawarcie w niej elementów graficznych. Po trzecie, użycie takiego samego kroju czcionki w elemencie słownym.  Co więcej, w ocenie sądu podobieństwo zachodziło też na płaszczyźnie fonetycznej: wymowa słowa „rocks” zdaniem sądu przypomina wymowę „bucks”. Tym samym Sąd Unii Europejskiej unieważnił decyzję wydaną przez EUIPO w drugiej instancji. To oznacza, że sprzeciw Starbucks co do rejestracji znaku towarowego „Coffee rocks” zostanie rozpoznany ponownie.

W marcu 2017 r. mińska policja przeszukała siedzibę białoruskiej telewizji Belsat (po polsku: „Biełsat”). Policja zajęła komputery, kamery, aparat i mikrofon należące do dziennikarzy. Dziennikarze bezskutecznie próbowali odzyskać sprzęt. Wreszcie jeden z nich został niedawno wezwany w tej sprawie na policję. Wizyta skończyła się sporządzeniem protokołu, z którego wynikało, że telewizja Belsat nielegalnie wykorzystywała znak towarowy: „Belsat TV”.

O co chodzi? Otóż, w 2003 r. Siarhej Łysienka założył firmę Hightech-Market, zajmującą się dostarczaniem urządzeń do odbioru telewizji satelitarnej i kablowej. Zarejestrował też znak BELSATplus. W 2011 roku w dokumencie określającym przedmiot działalności firmy pojawiło się określenie TV – choć odnosiło się wyłącznie do telewizji kablowych. Tymczasem „Belsat” to także nazwa białoruskiego nadawcy telewizyjnego. Jego znak towarowy i domena nadawcy zarejestrowane są w Polsce.

Zdaniem osób reprezentujących telewizję, policja otrzymała rozkaz, by za wszelką cenę nie zwracać skonfiskowanego sprzętu, a naruszenie znaku towarowego jest pretekstem do takiego działania.

Sprawa znaków towarowych trwa od kilku lat. Właściciel firmy BELSATplus występował już z roszczeniami o zakaz korzystania przez telewizję z nazwy „Biełsat”, a jego żądania zostały oddalone przez sąd. Jednakże Sąd Najwyższy rozpoznał sprawę ponownie. We wrześniu 2014 roku wydał wyrok, w którym zakazał używania nadawcy telewizyjnemu znaku „Belsat TV” na terytorium Białorusi i na stronie internetowej.

Louis Vuitton przegrał w całości sprawę toczącą się w USA. W 2014 r. firma wystąpiła z pozwem przeciwko marce torebek „My other bag” (MOB). Spór dotyczył produkcji przez MOB płóciennych toreb nawiązujących stylistycznie do toreb słynnej francuskiej marki, w tym wykorzystujących symbole „LV” i inne używane przez tę firmę. W 2014 r. Louis Vuitton wystąpił z pozwem, w którym twierdził, że nakładając zarejestrowany znak towarowy na tanie, płócienne torby na ramię, MOB naruszył własność intelektualną Louis Vuitton, a także osłabił jakość tej marki.

Sprawa zakończyła się w październiku 2017 r. Niemniej jednak, dopiero niedawno orzeczono o kosztach postępowania, przede wszystkim zastępstwa przez pełnomocników. MOB miał nadzieję uzyskać z tego tytułu od francuskiej marki około 1 mln dolarów.

W tym celu, zgodnie z amerykańskim prawem znaków towarowych, jako wygrywający sprawę musiał wykazać, że sprawa była „wyjątkowa”. Zdaniem MOB „wyjątkowość” miała polegać po pierwsze na bezpodstawności zarzutów Louis Vuitton, po drugie na sposobie prowadzenia sporu – Louis Vuitton miał niepotrzebnie mnożyć koszty zlecając swoim prawnikom dodatkowe, niepotrzebne czynności. Co więcej złożenie pozwu miało być przejawem nadużywania praw do znaku towarowego, nękaniem.

Jednakże sąd nie podzielił tej opinii. Jego zdaniem prawo nakłada właśnie na właściciela praw do znaku towarowego obowiązek ścigania naruszeń. Dlatego agresywne działania mieszczą się w dozwolonych granicach, nie są „nękaniem”. Nie można też uznawać, Louis Vuitton angażuje się w spory dotyczące jego znaków towarowych bez przyczyny.

MOB wskazywał też, że Louis Vuitton pozywając kolejne firmy powoduje, że firmy obawiają się jakiegokolwiek parodiowania tej marki. Ale także i tu sąd stwierdził, że firma nie wykazała, by działania Louis Vuitton były motywowane jedynie chęcią stłumienia konkurencji.

Podsumowując, sąd nie zgodził się z twierdzeniem, że sprawa jest „wyjątkowa” w rozumieniu przepisów o znakach towarowych. To oznacza, że MOB nie otrzyma zwrotu 1 mln dolarów i cała sprawa skończy się dla firmy ogromną stratą.

Przed sądem w Hadze zakończył się ostatnio proces o znaki towarowe: Stolichnaya, Moskovskaya oraz Stoli. Właścicielem znaków, służących do oznaczania wódki jest rosyjska państwowa spółka FKP Sojuzplodoimport.

W wydanym wyroku sąd potwierdził, że prawa do znaków przysługują Rosjanom oraz fakt naruszenia tych praw przez sprzedaż wódek pod wspomnianymi nazwami przez Spirits International Group (SPI Group) z siedzibą w Luxemburgu. Orzeczenie zakazuje luksemburskiej firmie dalszej sprzedaży wódek oznaczonych znakami towarowymi FKP Sojuzplodoimport w krajach BEU (związku handlowego krajów Beneluxu).

Co więcej, SPI Group musi zapłacić Rosjanom odszkodowanie i koszty sądowe, a także wpływy uzyskane ze sprzedaży wódki na terenie BEU począwszy od roku 1999. Spór rozpoczął się w 2003 r., kiedy rosyjska firma pozwała SPI Group przed sąd w Rotterdamie. Nie jest to jedyna sprawa, jaka toczyła się pomiędzy tymi stronami. Co ciekawe, w październiku zeszłego roku, brazylijski sąd orzekł, że właścicielem znaków towarowych Stolichnaya, Moskovskaya oraz Stoli jest … SPI Group.

piątek, 26 styczeń 2018 07:39

Wilkinson Sword przegrał z Gillette

Producent maszynek do golenia Wilkinson Sword przegrał w niemieckim sądzie. W niedawnym orzeczeniu sąd zakazał firmie sprzedaży żyletek Wilkinson, które są tańszym zamiennikiem do maszynki Mach 3, produkowanej przez Gillette.

Wyrok wydał sąd drugiej instancji w Düsseldorfie potwierdzając w ten sposób zapadłe poprzednio orzeczenie. W ocenie obu sądów żyletki Wilkinson, naruszają prawa patentowe przysługujące firmie Procter & Gamble, właścicielowi marki Gillette.

Jednakże, po wyroku właściciel marki Wilkinson, firma Edgewell Personal Care, stwierdziła, że prawo, które było podstawą rozstrzygnięcia wygaśnie 13 lutego i jest pewne, że wyrok sądu w Düsseldorfie zostanie unieważniony przez niemiecki Sąd Patentowy.

W odpowiedzi, rzeczniczka marki Gillette stwierdziła, że patent, o którym mowa, jest nadal ważny na wielu rynkach na świecie, w tym w Niemczech.

„Inwestujemy w innowacje – powiedziała. – Dlatego jest dla nas kluczowe, byśmy mogli chronić nasze udoskonalenia i stojącą za nimi pracę wielu naukowców” – dodała.

czwartek, 25 styczeń 2018 07:34

Nowe logo Formula 1 narusza prawa firmy 3M?

Liberty Media, nowego właściciela Formuły 1, prawdopodobnie czeka spór o znak z firmą 3M. Sprawa związana jest wprowadzeniem przez Liberty Media nowego oznaczenia Formuły 1.

Obecne, kultowe logo używane jest od 1994 r. Pokazany niedawno projekt nowego znaku spotkał się z przygniatającą krytyką, w tym ze strony kilkukrotnych mistrzów Formuły 1, Lewisa Hamiltona i Sebastiana Vettela. Hamilton stwierdził, że trudno wyobrazić sobie, by Ferrafi, czy Mercedes zmieniały swoje znaki, a poza tym nowy znak nie jest tak „ikoniczny” jak poprzedni. Natomiast Vettel skomentował sprawę krótko: „poprzednie podobało mi się bardziej”.

nowe logo formula 1

Jak się jednak okazuje korzystanie z nowego logo może naruszać prawa firmy 3M – produkującej między innymi taśmę klejącą „Scotch” i karteczki samoprzylepne „Post-It”. Litera „F” użyta w nowym znaku Formuły 1 ma przypominać „F” znajdujące się w znaku „Futuro”, należącym do 3M, i będącym marką rękawów kompresyjnych. Znak 3M został zgłoszony do rejestracji w lutym 2017, natomiast logo Formuły 1 Liberty Media w listopadzie.

Liberty Media ma teraz problem. W marcu planowana jest inauguracja sezonu, podczas której firma zamierzała wprowadzić do sprzedaży towary oznaczone nowym znakiem. W związku z grożącym procesem produkcja musi zostać wstrzymana, co powiększy koszty rebrandingu szacowane na bagatela 1 mln dolarów.

Celem akcji rebrandingowej było zwiększenie wpływów z reklam – nowy znak miał sprawić, że sport będzie wyraźnie widoczny na platformach cyfrowych. Czasopismo Forbes twierdzi, że jeśli Liberty Media przegra walkę z 3M, może to mieć wpływ na obniżenie wysokości nagród w wyścigach Formuły 1. Czy sprawa skłoni Liberty Media do powrotu do dawnego znaku? To powinno wyjaśnić się w najbliższej przyszłości. 3M dotychczas na razie nie wystąpiło na oficjalną ścieżkę prawną przeciwko firmie.