Artykuły filtrowane wg daty: styczeń 2018

Tym razem zarzuty zgłosiła Denise Daniels – specjalistka od rozwoju dziecięcego. W złożonym pozwie twierdziła, że jej pomysł na telewizyjny program dla dzieci „The Moodsters” został wykorzystany w wyprodukowanym przez Disneya filmie animowanym 3D „W głowie się nie mieści” (ang. tytuł: „Inside Out”). Przejęte miały zostać zarówno główna idea filmu, jak i bohaterowie.

W odpowiedzi Disney złożył pismo, w którym odparł zarzuty, i do którego załączył około dwustu dokumentów. Jednak prawnicy reprezentujący Denise Daniels wskazali, że powołane dowody są często dowodami „ze słyszenia”, a załączone dokumenty wydają się nieautentyczne i często stanowią nieczytelne wydruki z Internetu.

Pierwszy, pilotowy odcinek serialu autorstwa Daniels został zarejestrowany w 2007 r. w amerykańskim Urzędzie ds. praw autorskich (US Copyright Office). Bohaterów „The Moodsters” jest pięciu, a każdy z nich uosabia emocję: szczęście (żółta postać), smutek (niebieska postać), złość (czerwona postać), strach (zielona postać), miłość (różowa postać).

Daniels twierdzi, że pomiędzy 2005 a 2009 rokiem odbyła szereg rozmów z Disneyem dotyczących produkcji serialu animowanego, którego główna idea odnosiłaby się do inteligencji emocjonalnej dzieci. Co więcej, miała opisywać postacie z „The Moodsters” i wyjaśniać koncepcję tego programu, późniejszemu reżyserowi „W głowie się nie mieści”.

Prawnicy ekspertki złożyli także pismo, w którym oskarżyli Disneya o przyjmowanie pochwał za twórcze, unikatowe i oryginalne zaprezentowanie bohaterów-emocji w filmie „W głowie się nie mieści”. W piśmie stwierdzono też, że próby zbanalizowania przez Disneya oryginalnych postaci-emocji, które skopiował – jako argumenty przeciwko zarzutom Daniels – są nieprzekonujące.

W dalszej kolejności prawnicy Daniels wskazywali, że twierdzenia Disneya jakoby postacie animowane podlegały ochronie prawnej tylko w wyjątkowych okolicznościach, są błędne. Ponadto, są niespójne ze stanowiskami firmy przedstawianymi w innych sprawach.

Sprawa nie została dotychczas rozstrzygnięta. Film „W głowie się nie mieści” miał premierę w 2015 roku i przyniósł amerykańskiej wytwórni dochód w wysokości 857,6 mln dolarów.

Dział: Aktualności

Mimo złożenia reklamacji do sprzedawcy internetowego za pośrednictwem wyznaczonego menedżera ds. Rozwoju firmy Amazon, oraz wysłania dziesięciostronicowego listu ostrzegawczego do Amazon.com, Fuse Chicken projektant i producent kabli do ładowania smartfonów i tabletów, w tym kabla o nazwie "Najmocniejszy kabel na ziemi" oświadczył, że problem nie został rozwiązany.

W konsekwencji, Amazon.com został pozwany przez Fuse Chicken o mieszanie produktów oryginalnych z podróbkami.

Fuse Chicken posiada, chronione na terenie USA, znaki towarowe „Fuse Chicken” nr 4,395,772 oraz „Toughest Cable on Earth" nr 5,199,196.  Oprócz tego, jego znak towarowy "Fuse Chicken" jest  zarejestrowany w Unii Europejskiej oraz w Chinach. Poza powyższymi znakami towarowymi, producent kabli posiada jeszcze prawo z rejestracji wzoru przemysłowego nr ZL201630527841.8, zwanego "Elastycznym kablem dokowania dla urządzenia mobilnego".

W 2013r., Fuse Chicken, rozpoczęła sprzedaż swoich produktów poprzez witrynę Amazon.com. W listopadzie 2016 r., zauważyła, że ​​podróbki jej towarów są sprzedawane przez Amazon.com jako oryginalne produkty.  Amazon.com broni się twierdzeniem, że gdy otrzymuje produkty do sprzedaży i dystrybucji, wszystkie one zostają "zmieszane". W odpowiedzi na to, Fuse Chicken w pozwie zarzuca pozwanemu, że "stosowanie przez pozwanego wspólnego wymieszania zapasów, niezależnie od źródła, powoduje, że do konsumentów trafiają produkty, które zostały dostarczone przez podmiot inny niż sprzedawca, od którego konsument zakupił produkt".

Zdaniem Fuse Chicken, w wyniku działania Amazon.com,  straciło kwotę przekraczającą 75.000 dolarów.

Dział: Aktualności

W kwietniu 2016 roku amerykańska firma 47/72 Inc. zgłosiła w amerykańskim Urzędzie Patentów i Znaków Towarowych (USPTO) znak towarowy „Poison Ivy Park”, czyli z ang.: ogród, czy też park trującego bluszczu. Dokładnie w tym samym dniu w sklepach brytyjskiej marki Top Shop miała premierę autorska kolekcja odzieży Beyoncé. Kolekcja powstała we współpracy z Top Shop i nosi nazwę: „Ivy Park”, czyli z ang: „park/ogród bluszczu”.

Znak amerykańskiej spółki został zgłoszony do usług takich jak: detaliczna sprzedaż odzieży w tym: koszul, bluz z kapturem, etui na komórki, toreb na ramię. We wrześniu Top Shop zgłosił sprzeciw. W odpowiedzi, założyciel spółki 47/72 argumentował, że znak różni się od „Ivy Park” pod względem wizualnym i językowym, wywołuje inne wrażenie niż oznaczenie odzieży Beyoncé  i zawiera element słowny „poison” – trujący.

We wrześniu 2017 r. Top Shop złożyła wniosek o zobowiązanie spółki 47/72 Inc. do odpowiedzi na szereg pytań. Prawnicy Top Shop twierdzili, że wcześniejsze próby kontaktu były przez właściciela spółki, Michaela Lina, ignorowane. W odpowiedzi 47/72 Inc.  przedstawiła wystawione przez lekarza zaświadczenie, że którego wynikało, że Lin od września odbywa terapię w tajwańskim szpitalu. Replikując Beyoncé stwierdziła, że z zaświadczenia wynika, że Lin cierpi na depresję, natomiast nie wynika z niego, by Lin był: „niezdolny do czytania, pisania, korzystania z komputera, odbierania telefonów, czy wykonywania jakichkolwiek czynności związanych z odpowiedzią na zadane pytania”.

Ostatecznie 47/72 Inc została zobowiązana do odpowiedzi najpóźniej 22 grudnia 2017 r. Odpowiedź nadeszła z opóźnieniem, w niedzielę 31 grudnia.

W przesłanym e-mailu Michael Lin wyjaśnił, że był hospitalizowany i nie miał dostępu do komputera, również w dacie 22 grudnia. Odpowiedzi zaś udzielił najszybciej jak było to możliwe. Następnie wytłumaczył, że zamierza wykorzystywać znak „Poison Ivy Park” dla towarów i usług skierowanych do kręgu klientów amerykańskiej sieci sklepów Hot Topic (sprzedającej albumy muzyczne i związane z nimi odzież, czy gadżety), którzy z reguły są fanami punk rocka i rocka gotyckiego. W przyszłości spółka chciałaby uzyskać licencję na korzystanie z postaci „Poison Ivy” (Trujący Bluszcz) pochodzącej z kreskówki o „Batmanie”.

Lin stwierdził, że po raz pierwszy dowiedział się o znaku „Ivy Park” po przeczytaniu postów zamieszczonych na Twitterze przez firmę Lululemon, dotyczących ubrań sportowych i  krytycznych wobec kolekcji Beyoncé.

Dział: Aktualności
poniedziałek, 08 styczeń 2018 14:51

Znaku towarowego "Sky" nie zarejestrujesz, a "Skylite"?

Sąd Unii Europejskiej potwierdził decyzję Urzędu Patentowego Unii Europejskiej ds. Własności Intelektualnej (EUIPO) o odmowie rejestracji znaku towarowego „Skylite”. Wniosek złożyła  znana sieć supermarketów Aldi. Zdaniem Sądu UE, znak może powodować ryzyko konfuzji ze znakami towarowymi zgłoszonymi przez nadawcę telewizyjnego Sky.

W wydanym 19 października 2017r. orzeczeniu pięcioosobowy skład sędziowski podtrzymał zapadłe wcześniej w sprawie decyzje Wydziału Sprzeciwów i Izby Odwoławczej EUIPO. Zgodnie z tymi decyzjami wniosek o rejestrację znaków towarowych w klasach 9 i 18 podlegał oddaleniu w całości. Na skutek złożonego przez Aldi odwołania sprawa znalazła się w Sądzie.

Sąd w wyroku przyznał rację Izbie Odwoławczej. Zasadnie bowiem uznała, że wśród anglojęzycznego, właściwego kręgu odbiorców istniało ryzyko konfuzji znaku zgłoszonego ze znakiem wcześniejszym.

Spór o znak „Skylite” rozpoczęło złożenie przez Aldi wniosku o rejestrację tego znaku w klasach 9 i 18 dla towarów takich jak laptopy i torby podróżne. W czerwcu 2013 r. nadawca telewizyjny Sky złożył sprzeciw. Jako podstawę wskazał istnienie wcześniejszych znaków odnoszących się do tych samych klas, w tym słownego znaku unijnego „Sky” EUIPO- 006870992, który został zarejestrowany w 2012 r. Znak ten miał służyć do oznaczania urządzeń elektronicznych i wyrobów skórzanych.

Wydział Sprzeciwów EUIPO, a następnie w październiku 2015 r. Izba Odwoławcza zgodziły się z argumentacją Sky. Odwołując się od tych decyzji Aldi wskazywał, że nie istnieje ryzyko konfuzji pomiędzy znakami, które są tożsame zaledwie w zakresie trzech liter (sky), a ponadto istnieją istotne różnice, które w sposób oczywisty mają większe znaczenie niż ta zbieżność.

Sąd UE stwierdził jednak, że przeciwnie niż twierdzi Aldi, to właśnie „zaledwie” zbieżność elementu słownego „Sky” w obu znakach jest wystarczająca by stwierdzić, że oba znaki są wizualnie podobne co najmniej w przeciętnym stopniu.

Ostatecznie wniosek Aldi został oddalony, a firma obciążona kosztami postępowania.

Dział: Aktualności

Czy wiesz, że znaki towarowe ™ są cennym aktywem? Ułatwiają zatrudnianie pracowników, mogą trwać wiecznie, a uzyskanie ochrony znaku nie jest drogie? Zobacz, posłuchaj ile kosztuje uzyskanie ochrony dla znaku towarowego.
7 powodów, dla których znaki towarowe są kluczowe dla Twojego biznesu!
Subsktybuj nas na YouTube, zobacz pozostałe filmy [link]

Dział: Aktualności

Jeansy i golfy marki „Steve Jobs”? Ich pojawienie się na sklepowych półkach wcale nie jest wykluczone. Nie oznacza to jednak, że Apple zamierza zajmować się produkcją ubrań. Włoscy przedsiębiorcy, bracia Vincenzo i Giacomo Barbato wygrali toczący się przed EUIPO bój o zgłoszony przez nich znak towarowy „Steve Jobs”.

Jak się okazuje Apple nigdy nie zgłosił jako znaku towarowego imienia i nazwiska swojego założyciela. Odkryli to w 2012 roku wspomniani bracia Barbato, poszukując chwytliwej nazwy dla produkowanych przez nich ubrań i akcesoriów. Włosi zgłosili znak towarowy w Urzędzie Patentowym Unii Europejskiej ds. Własności Intelektualnej (EUIPO). Tej rejestracji sprzeciwiła się amerykańska firma. Atakowała głównie element graficzny znaku „Steve Jobs” – literę J nadgryzioną z prawej strony, w której kropkę stanowił listek odchylający się w prawy górny róg. Zarówno nadgryzienie, jak i listek, były tożsame z tymi ze słynnego znaku „Apple”. Jednakże w wydanej decyzji EUIPO stwierdziło, że „litera J nie jest jadalna”, nie jest w żaden sposób związana z jabłkiem. A skoro tak, to znak „Apple” przedstawiający nadgryzione (wszakże jadalne) jabłko nie został naruszony. Tym samym rejestracja znaku „Steve Jobs” została podtrzymana. Mimo, że znak ostatecznie został zarejestrowany 31 maja 2014r. o sprawie zrobiło się głośno niedawno, jako że bracia Barbato dokonali zgłoszenia znaku także w krajach spoza UE i nie chcieli robić medialnego szumu dopóki nie uzyskali pewności, że znak został zarejestrowany także w tych dodatkowych lokalizacjach.    
Włosi zamierzają teraz rozpocząć produkcję odzieży pod marką „Steve Jobs”. W wywiadach wspominają również, że być może w przyszłości ich firma rozpocznie produkcję elektroniki.

Dział: Aktualności