piątek, 13 marzec 2015 21:40

Pożar w urzędzie

Napisał

Zazwyczaj wszelkie instytucje państwowe oraz urzędy starają się promować kulturę i zachęcać obywateli do jej poznawania. Czasami jednak urzędnicy sami stają kulturze na przeszkodzie lub utrudniają życie krzewiącym ją artystom.

Przekonała się o tym niedawno warszawska grupa teatralna Pożar w Burdelu, która działa w stolicy już od ponad dwóch lat. Grupa zaczynała w Klubie Komediowym przy Chłodnej 25 i szybko stała się popularna. W swoich przedstawieniach artyści prześmiewczo komentują między innymi stołeczną rzeczywistość.

Powszechnie wiadomo, że jeżeli coś jest popularne, to mogą chcieć na tym skorzystać inne osoby, niekoniecznie powiązane z sukcesem. W celu ochrony swojej nazwy, grupa zgłosiła nazwę „Pożar w Burdelu” jako znak towarowy w Urzędzie Patentowym RP. W lutym tego roku urząd wydał jednak w sprawie rejestracji decyzje odmowną. Urzędnicy powołali się na przepis ustawy Prawo własności przemysłowej, który nie dopuszcza rejestracji oznaczeń uważanych za obraźliwe jako znaków towarowych. Za takie najwyraźniej zostało uznane słowo „burdel” znajdujące się w zgłoszonym znaku.

Decyzja urzędu została ostro skrytykowana przez minister kultury, Małgorzatę Omilanowską. Minister stwierdziła, że „Język polski ma tę urodę, że niektóre słowa, uważane czasami za wulgarne - choć akurat chyba to pojawiające się w nazwie teatru nie jest aż tak wulgarne - czynią go dźwięcznym, soczystym, dosadnym, dobitnym i budzącym większe emocje.”

Negatywna decyzja nie oznacza, że artyści w ogóle nie będą mogli posługiwać się wybraną przez siebie nazwą. Nie zdobędzie ona jednak statusu znaku towarowego, chyba że Pożar w Burdelu odwoła się od decyzji urzędu.

Czytany 898 razy