W marcu 2013 r. policja zatrzymała 54-letniego Mariusza Sz. z Lublina pod zarzutem posiadania pirackiego oprogramowania komputerowego. Niebagatelna była wartość tego oprogramowania, oszacowana przez biegłych na 13 milionów złotych.
Pirat został zatrzymany w związku z zupełnie innym postępowaniem dotyczącym rozpowszechniania treści pedofilskich. Policja dowiedziała się bowiem, że Mariusz Sz. może takowe posiadać. Doniesienie to okazało się co prawda fałszywe, ale za to odnaleziono pokaźne ilości nielegalnego oprogramowania, przy czym niektóre programy warte były nawet 900 tysięcy złotych.
W prawie polskim nie tylko rozpowszechnianie, ale i samo posiadanie nielegalnego oprogramowania podlega sankcjom, w przeciwieństwie do plików zawierających przykładowo piracką muzykę, filmy, czy książki, gdzie odpowiedzialność ponosi się dopiero za ich rozpowszechnianie.
Początkowo oskarżony przyznał się do posiadania nielegalnych programów i zaproponował nawet dla siebie karę w wysokości dwóch lat więzienia w zawieszeniu oraz 5 tysięcy złotych grzywny. Chociaż w tym tygodniu miał odbyć się proces Mariusza Sz., oskarżony zmienił jednak zdanie i stwierdził finalnie, że jest niewinny, a oprogramowanie znajdujące się w sieci jest wspólnym dobrem ludzkości, z którego korzystanie nie powinno być w żaden sposób ograniczone. Najprawdopodobniej, argumentacja taka nie przekona raczej sędziów i pirat oprogramowania nie uniknie kary.